Największe wyzwanie na 2015

Jeszcze do wczoraj myślałem, że największym wyzwaniem na Nowy Rok będzie przebiegnięcie maratonu. Dziś już wydaje się to drobiazgiem. Nawet ostateczne rzucenie palenia 3 lata temu jest niczym, w porównaniu do tegorocznego planu. A wszystko za sprawą:

人生がときめく片づけの魔法;

Oczywiście, książki tej nie czytałem w oryginale – mam wersję angielską, a ta pnie się w tym roku w górę na liście bestsellerów New York Timesa. Czytaj dalej Największe wyzwanie na 2015

Jak zwiększyć swoją produktywność

Dostałem dziś ciekawego maila od kolegi – kilkanaście rad jak zwiększyć własną produktywność.
Produktywność - codzienna walka o efekty

Oto jego lista:

  1. Wstawaj wcześnie rano
  2. Nie sprawdzaj maili jako pierwszej rzeczy po przebudzeniu
  3. Wyłącz na godzinę wszystkie komputery, komórki i inne urządzenia – skoncentruj się na tym, co naprawdę ważne
  4. Zacznij dzień od ćwiczenia – najlepiej by ten sport trzeba było uprawiać na świeżym powietrzu
  5. Naucz się jak dzień święty święcić – przynajmniej raz w tygodniu naprawdę wypocznij, naładuj baterie i nie myśl o pracy
  6. Naucz się mówić NIE!
  7. Czytaj dalej

Ewolucja mózgu w XXI wieku

Myślenie będzie wkrótce dobrem luskusowymJakiś czas temu przeczytałem artykuł o tym, że korzystanie z nawigacji GPS powoduje atrofię hipokampu. Oznacza to zamieranie części mózgu, która odpowiada m.in. za wyobraźnię przestrzenną i za proces zapamiętywania.

Z lenistwa, nie chce mi się szukać jaka część mózgu odpowiedzialna jest za dodawanie i odejmowanie, ale ta część zamarła u wielu osób już jakiś czas temu.

Powodem było zapewne wynalezienie kalkulatora. Czytaj dalej

Zadziwiająca trwałość tymczasowych rozwiązań

We wczorajszym planie naprawczym na pierwszym miejscu umieściłem rezygnację z prowizorycznych rozwiązań.

prowizorkaGdzie nie spojrzę, rzucają mi się w oczy tymczasowe łaty, które zadomowiły się na dobre i od których trudno jest odejść póki działają.

Nie wszystkie są aż tak drastyczne – jak ta przyczepka na zdjęciu, wymyślona przez naszych wschodnich sąsiadów – ale widać je wszędzie.
Na budowach, w firmach, w domach. Niektóre są innowacyjne i wspaniałe, inne wynikają z jakiegoś niedoboru, dla większości z nich nie ma jednak żadnego uzasadnionego usprawiedliwienia.

W swoim planie naprawczym zamierzam więc na samym początku wyeliminować wszystkie prowizoryczne rozwiązania. Począwszy od arkusza w Excelu do rejestrowania delegacji, skonstruowanego na szybko kilkanaście lat temu, po rozwiązania informatyczne które miały załatać jakąś dziurę, a które funkcjonują nadal.

Zanim jednak zacznę likwidację prowizorycznych rozwiązań – chwila refleksji.

Dlaczego są tak trwałe? Czytaj dalej

Rewolucja

W natłoku pracy, przywalony stale rosnącą ilością informacji, papieru, książek i nieprzeczytanych maili postanowiłem raz jeszcze zmierzyć się ze zmianą.

Niech się dzieje wola nieba, albo do 3 razy sztuka – powtarzam sobie w myślach i postanawiam raz jeszcze spróbować. Żadne tam organiczne zmiany, zapomnijmy o metodzie drobnych kroków – będzie totalna rewolucja!

Chcę zreorganizować swoją osobę, firmę, a przy okazji i bloga. Tylko żonę zostawiam tą samą, bo przecież przy każdej rewolucji potrzeba jakiejś ostoi, jakiegoś fundamentu. Syn mi się odpępowił już dawno, żyje swoim własnym życiem, więc te moje zmiany zbytnio go nie dotkną.

Siadłem dziś do planu osobistej restrukturyzacji – może wreszcie uda mi się zaprzeczyć twierdzeniu, że „szewc bez butów chodzi”! Może wreszcie uda mi się wcielić w życie to, co tak łatwo doradzam moim klientom.

Czytaj dalej

Tim Ferriss raz jeszcze

Tim Ferriss 4-godzinny tydzień pracyTim Ferriss jest młodym człowiekiem, który od kilku lat odnosi sukces za sukcesem, promując przy okazji nowy, globalny i „leniwy” styl życia.

Po raz pierwszy przeczytałem jego książkę „4-godzinny tydzień pracy” 3 lata temu, gdy rozważałem zakup praw do polskiej edycji.

Przy pierwszej lekturze, miałem do autora stosunek bardzo ambiwalentny. Książkę odstawiłem na półkę, a blog Tima dodałem do obserwowanych – z ciekawości.

Rok później MT Biznes wydał ją po polsku i kupiłem ją tylko dlatego, że lubię mieć książki pod ręką. Wy możecie ją nabyć w dwóch wersjach (w oprawie miękkiej i twardej). Mimo, że wydana przez konkurencję – polecam tą drobną inwestycję. Naprawdę warto!

Możecie się nie zgadzać z  filozofią życia prezentowaną przez Tima, możecie go nie polubić jako człowieka, ale kilka pomysłów czy narzędzi, zaprezentowanych w tej książce, może znacząco wpłynąć na jakość Waszego życia. Dlatego warto książkę nabyć i choć raz przeczytać.

Czytaj dalej

Wiosenne porządki 5S

Przez ostatnie dwa tygodnie nie tylko ja funkcjonowałem w Nibylandii… Podobnie było z moim blogiem, który odmawiał posłuszeństwa… Wpisy niby widzę, ale z jakiegoś powodu nie są one publicznie dostępne. Pora trochę na blogu posprzątać i być może przekopiować je raz jeszcze… Być może zmobilizuje mnie to wreszcie do przeniesienia całego bloga na własną domenę… Czytaj dalej

Wpis prawie poweekendowy

Regan Consulting LogoChciałem dziś rano napisać o muzyce, bo w ostatnim tygodniu dość często się nad tym tematem zastanawiałem.

I to nie w kontekście naszego firmowego logo, na obrazku obok…

Najpierw moja żona zauważyła, że wszyscy prawie laureaci konkursu “W poszukiwaniu naukowych talentów” uczą się gry na jakimś instrumencie. Potem przypomniało mi się, że gdyby Einstein nie został fizykiem, to prawdopodobnie byłbyłby skrzypkiem. Wygrzebałem więc z półki biografię Einsteina i się ponownie zaczytałem. Czytaj dalej, oglądaj, słuchaj

Czy szczęście sprzyja wybranym?

W naszym kręgu kulturowym zapewne mniej niż 2% ludzi nie zgodzi się z twierdzeniem, że szczęście sprzyja tylko wybranym. Większość religii zakłada deterministyczne podejście i jedynie obiecuje nam szczęście w niebie. Być może dlatego z pokorą akceptujemy nasze porażki, winę zrzucamy na brak szczęścia i mierzymy zamiar podług sił.

Z teorią tą postanowił rozprawić się profesor Richard Wiseman, który ponad 20 lat temu zaprojektował kilka ciekawych eksperymentów i przebadał setki osób.

Jeden z tych eksperymentów postanowiłem opisać, bo można wyciągnąć z niego bardzo ciekawe wnioski. Przeprowadzony został na grupie 400 ochotników, którzy przez wiele lat uczestniczyli w badaniach Wisemana, prowadzili szczegółowe pamiętniki, rozwiązywali testy, wypełniali formularze.

Dobierając tą grupę Wiseman umieścił w gazetach ogłoszenia poszukując dwóch kategorii – tych, którzy są przekonani, że szczęście stale im sprzyja i tych, którzy zaakceptowali, że szczęścia nie mają za grosz.

A teraz eksperyment.

Uczestnicy dostali gazetę, w której mieli policzyć wszystkie opublikowane zdjęcia. Samozadeklarowani „szczęściarze” kończyli zadanie po kilku sekundach. Ludziom przekonanym, że szczęście im nie sprzyja, policzenie zdjęć zajmowało ponad 2 minuty.

Ciekawe, nieprawdaż?

Jak myślicie, co powoduje tak wielką różnicę w wynikach eksperymentu? Odpowiedź znajduje się tutaj