Analiza kredytowa przedsiębiorstw

Wczoraj i dziś miałem dwa doskonałe dni, bo udało mi się namierzyć i skontaktować z autorem bardzo dobrej książki o analizie kredytowej przedsiębiorstw z 2000 roku. Kto wie, może uda mi się go przekonać, by wydać tą książkę po polsku, ale to dopiero w Nowym Roku.

Czytaj dalej Analiza kredytowa przedsiębiorstw

Efekt kumulacji

W ubiegłym tygodniu zacząłem słuchać audiobooka Darrena Hardy pod tym tytułem i choć trochę denerwuje mnie sposób opowiadania historii i niektóre „autorytety” cytowane przez autora, to muszę przyznać, że wielu osobom ta książka może być pomocna. Ot, choćby rada, by zaczynać od drobnych kroków i budować nawyki.

Efekt kumulacji, to tak jak procent składany – zjawisko polegające na tym, że małe, pozornie nieistotne działania mogą z czasem prowadzić do niewyobrażalnych rezultatów. Nie trzeba zaczynać od rewolucji. Wystarczy codziennie utrwalać tą zmianę i zamienić ją na rutynę.

Czytaj dalej Efekt kumulacji

Ciekawe zapowiedzi na 2015

Ciekawe zapowiedzi na 2015 rok:

1. How to Fly a Horse – Kevin Ashton (20 stycznia)

Książka kolesia, który stworzył określenie “internet rzeczy” (w słowniku co prawda Internet nadal pisany jest wielką literą, ale chyba już nie w tym kontekście). Zapowiada się bardzo ciekawie. Jeśli nie możecie się doczekać, to spróbujcie posmakować na jego stronie http://kevinjashton.com/

2. Getting to Yes With Yourself – William Ury (20 stycznia)

Współautor książki sprzed 22 lat „Getting to Yes”, tym razem już samodzielnie pisze o negocjacjach z samym sobą. Może być bardzo ciekawie. Więcej na jego stronie http://www.williamury.com/

3. Bold – Peter Diamandis i Steven Kotler (3 luty)

Wapółautorzy „Abundance” kują żelazo póki gorące. Nowa książka w 3 częściach.

W pierwszej koncentrują się na nowych technologiach, które z młodych ludzi tworzą miliarderów. Będzie o drukarkach 3D, o sztucznej inteligencji, o robotach, o sieciach i o biologicznych odkryciach. Część druga będzie o psychologii i tu zapowiada się jeszcze ciekawiej, bo będzie to w kontekście przemyśleń Larry Page’a, Elona Muska, Richarda Bransona i Jefa Bezosa. Diamandis podzieli się też swoimi sekretami, dzięki którym „będziemy mogli dołączyć” do tej grupy 🙂 Co będzie w trzeciej części? – jeszcze nie wiem. Coś czuję, że będę musiał przeczytać z obowiązku, ale zbyt wiele się po tym „dziele” nie spodziewam. Wedle notki wydawcy mają być tzw. „best practices”, a to słowo powoduje u mnie odruch wymiotny… (kiedyś to może opiszę)

4. Yes, And – Kelly Leonard i Tom Yorton (3 luty)

Połączenie improwizacji komediowej ze szkoleniami biznesowymi ma uczyć pracowników korporacji innowacji i kolaboracji. Ma być też lekarstwem na stres dla atletów. Nie wiem co z tego urodzić się może, ale wygląda mi na jakąś książkę narzędziową dla trenerów biznesu. Autorzy obiecują 8 zasad improwizacji, które mają potencjał by być receptą na całe życie.

5. The XYZ Factor red. Nancy Lublin i Alyssa Ruderman (3 luty)

Będę musiał zapewne przeczytać by zrozumieć generację millennialsów (13-25 lat). Opisuje doświadczenia zebrane w ramach https://www.dosomething.org/. Przyznaję, nie ogarniam.

6. Act Like a Leader, Think Like a Leader – Herminia Ibarra (10 luty)

Tę książkę sobie chyba odpuszczę, to znaczy nie będę jej czytał w całości. Przeczytałem fragmenty i nie pociąga mnie zupełnie. Odkrycie akademickie polega na tym, by najpierw działać, a dopiero potem myśleć – ma to pozwolić na naukę poprzez doświadczenia.

UWAGA: przeczytam tylko wtedy, gdy ktoś mnie przekona, że naprawdę warto.

7. Better Than Before – Gretchen Rubin (17 marca)

Tę książkę również sobie odpuszczę. Wedle marketingowego przekazu autorka ma zdradzić jak skutecznie zmienić nawyki i stać się młodszym, piękniejszym, oszczędniejszym, itd. itp. Wolę iść pobiegać 🙂

8. Work Rules! – Laszlo Bock (7 kwietnia)

Szef HR Googla odsłoni tajemnice dotyczące jego poletka. Opisze jak prowadzą rozmowy kwalifikacyjne, jak zatrudniają, motywują, oceniają, wynagradzają, rozwijają, promują i utrzymują pracowników. Fiu! Zapowiada się ciekawie.

9. Surprise – Tania Luna i Leeann Renninger (7 kwietnia)

Niech mnie dziewczyny zaskoczą!

10. No One Understands You and What to Do About It – Heidi Grant Halvorson (14 kwietnia)

Raczej nie mam takich problemów i pewnie dlatego nie będę tej książki czytał. Ale niektórym może się przydać. Pani doktor obiecuje, że wytłumaczy jak komunikować się prosto i przejrzyście.

11. The Eureka Factor John Kounios i Mark Beeman (14 kwietnia)

Książki o mózgu, a szczególnie takie o momentach Eureki mogę połykać w dużych ilościach. Zapowiada się bardzo ciekawie.

12. The Road to Character – David Brooks (21 kwietnia)

Moralność jest ostatnio dość modnym tematem i na tę książkę czekam z dość dużym oczekiwaniem. David Brooks znacznie lepiej pisze niż mówi, więc poprzeczkę stawiam dość wysoko.

Superczwartek!

Ogłoszono dziś zwycięzcę literackiej nagrody Nobla. Jest nim Patrick Modiano, francuski pisarz, o którym nigdy nie słyszałem. W polskiej wikipedii też o nim niewiele:

Patrick Modiano

W lokalnej bibliotece – dwa tytuły, które wypożyczono od razu. W Empiku jest tylko audiobook „Katarzynka”. Książek tego autora nie ma. Ktoś coś przespał? A może komitet noblowski ma jakieś inne kryteria wyboru? W zasadzie, możliwe są tylko dwa scenariusze:

  1. Modiani pisze świetnie, ale czytelnicy poza Francją go nie doceniają i nie kupują
  2. Modiani kiepskim pisarzem jest, ale komitet z jakiegoś powodu postanowił go uhonorować

Który scenariusz jest prawdziwy?

Wygląda na to, że ten pierwszy. Książki tego autora się dobrze sprzedają we Francji, a autor uhonorowany został dwoma najbardziej prestiżowymi francuskimi nagrodami literackimi. Wydaje też książkę po książce. Wydawca Modianiego ma chyba słaby marketing globalny i o autorze jakoś cicho na świecie. I to prowadzi mnie do tytułu – Literacki superczwartek! Otóż tylko w dniu dzisiejszym najwięksi brytyjscy wydawcy ulokowali na rynku ponad 300 nowych książek (prawie 1200 premier zaplanowanych na ten tydzień i to tylko od największych wydawców).

Jeśli dodamy do tego dane z amazon.co.uk, to zobaczymy ile książek trafiło do sprzedaży od różnych wydawców – ilości porażają! Gdyby ktoś zechciał wszystkie przeczytać, to życia by nie starczyło…

nowe książki wrzesień 2014Prawie 153 tysiące nowych książek trafiło do sprzedaży w ciągu ostatnich 30 dni, ponad 472 tysiące w ostatnich 3 miesiącach, a do końca roku wydawcy planują jeszcze wprowadzenie 55 tysięcy nowych tytułów.

I jak tu wybrać właściwe lektury?

W Wielkiej Brytanii wydawcy rozpoczęli ofensywę. Od dziś przez weekend organizują spotkania z autorami, kiermasze i tym podobne imprezy. Zamierzają pobić ubiegłoroczny rekord, gdy w jeden tylko czwartek sprzedali książki za 34 miliony funtów.

Drugi czwartek października określono mianem literackiego superczwartku w 2008 roku – to taki pomysł, by nakręcić potrzeby klientów przed świętami. I choć od 2008 roku nowych tytułów przybywa coraz więcej, to ilość sprzedanych książek z roku na rok spada.

W ubiegłym roku sprzedaż książek w Wielkiej Brytanii spadła o 98 mln funtów, czyli o 6,5% w porównaniu do roku 2012.

Historycznie wyglądało to tak:

Sprzedaż książek w UK w milionach funtów

Nieco gorzej prezentuje się sprzedaż w ilości sprzedanych egzemplarzy:

Sprzedaż książek w UK w mln sztuk

Natomiast widać niezłą dynamikę w sprzedaży książek cyfrowych:

Sprzedaż książek w UK tradycyjne vs cyfrowe

 

Jeśli teraz przepuścimy te dane przez matrycę BCG – spadająca atrakcyjność rynku księgarskiego – to jedyną sensowną strategią pozostania na rynku jest posiadanie dużych udziałów.  Jest jeszcze jeden ciekawy trend, właśnie z rynku brytyjskiego – rośnie sprzedaż praw do tłumaczeń i zapewne niedługo, przychody z tego tytułu przekroczą przychody z fizycznej sprzedaży książek papierowych.

Weekendowe lektury: Co na to Google

Jarvis: What Would Google DoZmusiłem się w końcu do doczytania kolejnej książki o Google, zwłaszcza, że w wersji papierowej przeleżała się 5 lat na półce, a jako audiobook – zapodziała się w czeluściach twardego dysku na ponad 2 lata.

Nie wiem, dlaczego tak trudno przychodziło mi jej dokończenie. Być może dlatego, że czytałem ją już uprzednio w kawałkach na blogu autora. Może odkładałem ją ze względu na styl, który mi nie pasuje i nieco mnie denerwuje? A może powód był bardziej osobisty? Po prostu Jarvis opisał moje przemyślenia w kilku obszarach i zrobił to przede mną…

W każdym bądź razie przez książkę warto się będzie przedrzeć – zwłaszcza, że jest wersja polska: „Co na to Google” – cena w księgarni naukowej też nie jest wygórowana.

Wbrew tytułowi książka wcale nie jest o Google – opisuje zmiany, które zachodzą w świadomości społecznej po upowszechnieniu internetu. Autor próbuje pokazać jakie będą logiczne konsekwencje tych zmian. Wyjaśnia dlaczego gazety tracą czytelników, dlaczego spada widownia tradycyjnych programów telewizyjnych, dlaczego szkoły powinny zmienić programy nauczania, a przede wszystkim – jak bardzo genialny jest blog autora i jego przemyślenia.

Autopromocja, autopromocja i autopromocja… Trzeba mu jednak przyznać, że chyba skuteczna.

Gdy Jeff kupił laptopa Della i zapłacił za dodatkową gwarancję napraw domowych, z których nie mógł skorzystać, napisał na swoim blogu Dell lies. Dell sucks. Nieco to rozpromował, wywiązała się całkiem spora akcja, dostał zwrot pieniędzy i kupił sobie Apple.

Na tym mogłoby się skończyć, ale przecież jako genialny blogger nie mógł tego tak zostawić. Przygotował case study – jak radzić sobie z niezadowolonym klientem (blogerem). Jeździł później przez kilka lat ze szkoleniami i wykładami, by w końcu opisać to w pierwszym rozdziale omawianej lektury…

Ech, może i ja powinienem spróbować swojej skuteczności z butami Asics’a, które rozerwały się na cholewce po mniej niż 100 km. biegu…

Wracając do Jarvisa – jest sporo ciekawych historii i choć książka jest nieco przydługa na plażową lekturę nadaje się całkiem nieźle. Ja idę się teraz rozbiegać w lesie.

 

Googled

Wczoraj przez ponad 5 godzin w samochodzie słuchałem audiobooka Kena Auletty „Googled”. Dziś musiałem doczytać. Jutro zapewne będę wyszukiwał fragmenty w Google Books.

Dla kogoś, kto tak jak ja, śledzi na bieżąco raporty roczne Google, Amazona, Facebooka i innych firm nowych technologii – rewelacji nie ma. Jest natomiast ładna narracja, która może wprowadzić w temat osoby postronne.

W pamięci zostanie mi kilka ilustracji, które będę mógł wykorzystywać na szkoleniach.

Odkrycie, że przyszłość mediów została przewidziana znacznie wcześniej, niż myślałem i że początek umierania incumbentów był znacznie dłuższy – to lekcja, że sygnałów wczesnego ostrzegania trzeba szukać gdzie nie tam, gdzie dotychczas szukano; zanim pojawią się w sprawozdaniach finansowych, jest już pozamiatane.

Na marginesie jest też coś, co daje do myślenia – multitasking nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale gdy musimy koncentrować się na drodze albo na innych czynnościach, a mózg próbuje sobie poradzić z pewnymi informacjami – tylko tymi, które uderzają w jakieś struny – przekazuje je do podświadomości. Pomysły rosną. Dziś tego doświadczam.

Od kilku lat chodzi mi po głowie pomysł, że prawa autorskie przestaną wkrótce obowiązywać. Jest wiele powodów, dla których dochodzę do takich konkluzji – poczynając od bezsensownych patentów, poprzez wyspecjalizowane sądy wykorzystywane przez globalnych graczy „patentowych” po ilość informacji generowanej przez miliony niezależnych źródeł. I wreszcie, przy lekturze, dotarło do mnie, że Google powstało tylko dlatego, że nikt nie powiedział założycielom iż naruszają prawa autorskie na masową skalę. Otóż, by umożliwić wyszukiwanie, Google skopiował cały internet i do tego zrobił to w celach komercyjnych – już to jest naruszeniem prawa autorskiego i więcej nie trzeba dyskutować. To złamanie prawa zmieniło reguły gry na tyle, że „zwycięzcy nie będą sądzeni” – nie, żebym zachęcał do łamania prawa, ale pokazuję, że z tego tylko powodu prawo zapewne się zmieni. OK, Google polega w dużej mierze na prawach autorskich, ale to chyba tak, jakbyśmy w nowoczesnej fabryce utrzymywali stare maszyny parowe – użytku z nich nie będzie zbyt wiele, a nowe rozwiązania powstają w tej chwili w dużej mierze w oparciu o open source, albo w oparciu o źródła, które sobie praw autorskich nie chcą z różnych powodów zatrzymać.

Książki nie ma w języku polskim. Ale też osoby, które zechcą z niej skorzystać, zapewne poradzą sobie doskonale z językiem angielskim. Coraz częściej dociera do mnie, że w rynku docelowym na książki biznesowe czytelnicy wolą czytać w oryginale. W ciągu najbliższych kilku lat, Google zafunduje nam zapewne tłumaczenie kontekstowe oparte na AI, które pozwoli nam przełączać się płynnie pomiędzy językami bez szkody dla treści i estetyki. Dostaniemy też „samojazdy „® – słowotwórstwo moje – by odróżnić je od „samochodów”.

Zachęcam do lektury – szczególnie dobrze nadaje się na plażę 🙂 Ken Auletta, Googled. The End of the World As We Know It

Ken Auletta Googled

Spark – rewolucja w mózgu

Spark: The Revolutionary New Science of ExerciseWracając wczoraj z Lublina do Gdańska wysłuchałem pół tego audiobooka.

Na trasie Lublin – Warszawa tego nie polecam! Tu najlepiej słuchać „Jazdy Walkirii” Wagnera, ale koniecznie z odgłosem helikopterów ze ścieżki dźwiękowej Czasu Apokalipsy Coppoli! Dla tych, którzy nie pamiętają, polecam ten fragment.

Na trasie Warszawa – Gdańsk już było spokojniej i mogłem sobie posłuchać książki. Co prawda, słuchanie nie zastąpi czytania, ale treści są w niej bardzo interesujące.

W skrócie – by mózg mógł się rozwijać, musimy ćwiczyć!

Dotyczy to nie tylko młodzieży, ale i osób starszych. Potrzebne są dwa rodzaje ćwiczeń – bieganie i coś bardziej skomplikowanego, jak np. wspinaczka na ścianie albo chodzenie po linie… I choć nie wiemy jeszcze dokładnie ile trzeba ćwiczyć (według autora im więcej, tym lepiej ale tak by nie przedobrzyć i nie nabawić się kontuzji), to wiemy, że ćwiczenie jest naturalnym lekarstwem na depresję, na uzależnienia na ADHD i na wiele innych chorób.

Co ciekawe, bieganie powoduje zmianę nastawienia do świata – biegacze stają się bardziej optymistyczni i otwarci. Badania pokazują, że nie ma takiego samego efektu w sportach siłowych. Dlatego autor zaleca, by każdy dobrał sobie własną mieszankę.

Książka nie jest łatwa w czytaniu, ale jest absolutnie fascynująca. Do tego bardzo użyteczna dla każdego menedżera. Być może dlatego Japońskie firmy organizowały kiedyś obowiązkowe przerwy na ćwiczenia fizyczne (ten temat wypadałoby kiedyś odświeżyć i zobaczyć czy coś się tu nie zmieniło).

Polecam lekturę Spark w amazon.com

Autor nie jest zbyt dobrym mówcą, ale w tym wykładzie opowiada o swoich badaniach nad ruchem i mózgiem:

Lektury menedżera

Lektury menedżeraChciałbym zachęcić wszystkich do polubienia strony społeczności na Facebooku Lektury menedżera i do aktywnego dzielenia się wnioskami z przeczytanych pozycji.

Jeśli ktoś nie lubi FB, to na LinkedIn także funkcjonuje grupa pod takim samym tytułem i choć uzbierało się już 214 członków, to poza mną mało kto chce tam prowadzić dyskusję o książkach. Dla zwolenników LinkedIn link znajduje się tutaj.

Czytaj dalej Lektury menedżera

Konkursu ciąg dalszy

W ubiegłym tygodniu zadałem na blogu pytanie – co łączy Steva Jobsa, Billa Gatesa i Warrena Buffeta. Mimo, że kilka odpowiedzi było blisko i że w sumie rozdałem 10 książek, żadna z nich nie odkryła właściwej relacji. Obiecałem, że jutro opublikuję to przed czym powstrzymywałem się tak długo. Tak też zrobię. Ale daję Wam jeszcze jedną szansę na zgadywanie. Konkurs trwa jeszcze dziś do północy, a w nagrodę będzie jedna książka, ale za to bardzo ciekawa.

W rozwiązaniu pomocne może być przekartkowanie najnowszej biografii Steva Jobsa – jest już w księgarniach, choć w moim lokalnym Empiku musiałem poprosić o rozpakowanie paczek w magazynie. Być może pomogło, że jestem regularnym klientem i że egzemplarzy kupiłem więcej niż 1. Nie dawajcie za wygraną. Książka na pewno już jest.

Acha, jeszcze podpowiedż:

Jobs i Gates

strona 223 🙂