Dźwignia finansowa jest chyba jednym z najważniejszych wskaźników, którymi zarządza dyrektor finansowy w firmie. By ją dobrze zrozumieć, zacznijmy od prostego przykładu.
Celowo wybrałem przykład IPO PKN Orlen, bo był to pierwszy przypadek w historii polskiej bankowości, gdy banki zdecydowały się finansować zakup akcji przez prywatnych inwestorów przy dźwigni 10:1.
Wykorzystanie kredytu w procesie inwestowania nazywamy lewarowaniem.
Im większy lewar (dźwignia), tym większe ryzyko inwestycji, ale jednocześnie tym większy potencjał zysków, o którym za chwilę.
Banki zdecydowały się na wysoki lewar, ponieważ z ich perspektywy, ryzyko było znikome. Wiedziały, że szykuje się spora redukcja i skonstruowały swoje produkty (kredyt na zakup akcji PKN Orlen) w taki sposób, by zarobić na prowizjach. Wracając jednak do naszego przykładu, uprościłem go nieco i omówię go tak, jakby redukcji nie było.
Rozpatrzmy najpierw pierwszy wariant – zakup akcji bez dźwigni.
Załóżmy, że zainwestowaliśmy 160 tys. PLN, czyli kupiliśmy 10 tys. akcji po 16 złotych każda. Po pierwszym notowaniu cena akcji na giełdzie wyniosła 24 zł za akcję, a więc sprzedając je zarobiliśmy na czysto 80 tys. złotych. To 50% zysku na naszej inwestycji (tzw. ROI – Return on Investment).
Gdybyśmy teraz dokonali zakupu lewarowanego, nasz zysk wzrósłby do 832 tys. zł, a więc ROI wyniosłoby 520% – to właśnie efekt działania dźwigni finansowej.
Dlaczego więc nie stosujemy dźwigni finansowej przy każdej inwestycji?
Otóż, z dźwignią, nierozłącznie związane jest ryzyko. By je zrozumieć, spróbujmy sobie wyobrazić, że pomiędzy zakupem akcji na rynku pierwotnym, a pierwszym notowaniem na rynku wtórnym, rafineria w Płocku wybuchła i pozostała po niej tylko dziura w ziemi i zobowiązania do wypłaty wielkich odszkodowań. W tym czarnym scenariuszu, wartość akcji spadłaby do zera.
W przypadku inwestycji bez dźwigni, stracilibyśmy tylko 160 tys. złotych i to byłby nasz VAR, czyli Value at Risk. Inwestując z dźwignią 10:1, nasz VAR wzrośnie do 1.808.000 zł i to przy założeniu, że będziemy w stanie szybko ten kredyt spłacić. Jeśli nie, to musimy dodać do tego koszty obsługi kredytu, koszty windykacji, itd. itp.
Jest to tzw. Stress testing, czyli badanie negatywnych scenariuszy i ich wpływu na możliwość dalszego funkcjonowania. W przypadku lewarowanych inwestycji, powinniśmy zawsze przeliczyć skutki wystąpienia najgorszego scenariusza.
Wraz ze wzrostem dźwigni, czyli proporcji zadłużenia do naszego kapitału, wzrasta ryzyko – przy czym wzrost ryzyka jest nieproporcjonalnie szybszy niż wzrost dźwigni. Nie ma tu żadnej udowodnionej teorii, ale na bazie praktycznych przykładów można pokusić się o stwierdzenie, że wzrost ryzyka jest niemalże geometryczny w miarę wzrostu dźwigni.
Dlatego banki badają dźwignię finansową w procesie oceny zdolności kredytowej i z reguły jest ona najbardziej ograniczającym wskaźnikiem.
Dyrektor finansowy, który musi zarządzać swoimi źródłami finansowania, musi więc dobrać odpowiedni poziom dźwigni, który nie spowoduje utraty zdolności kredytowej przedsiębiorstwa.
2 myśli na temat “Dźwignia finansowa”