Przez ostatnie dwa tygodnie nie tylko ja funkcjonowałem w Nibylandii… Podobnie było z moim blogiem, który odmawiał posłuszeństwa… Wpisy niby widzę, ale z jakiegoś powodu nie są one publicznie dostępne. Pora trochę na blogu posprzątać i być może przekopiować je raz jeszcze… Być może zmobilizuje mnie to wreszcie do przeniesienia całego bloga na własną domenę…
Domeny już są, choć na razie przekierowują do tego bloga…
Przyznam, że trochę mnie przerasta konieczność własnej administracji… Tu, na WordPressie dodawanie własnych wpisów jest stosunkowo łatwe, choć jak zwykle w przyrodzie i w finansach – bilans musi wyjść na zero – odbywa się to kosztem pewnych wyrzeczeń, ograniczonej kontroli i funkcjonalności…
„No pain, no gain” – jak mawiają kulturyści… Będę musiał trochę pocierpieć, przebrnąć przez lekcje administracji wordpressa na własnym hostingu, pewnych rzeczy się oduczyć, by nauczyć się ich ponownie, acz inaczej… i dopiero wtedy pojawią się wymierne korzyści!
To samo czeka mnie też w innych obszarach. Spoglądam na nieco pożółkłą kartkę z 5S – Seri, Seiton, Seiso, Seiketsu, Shitsuke, czyli sortowanie, składowanie, sprzątanie, standardyzacja i samodyscyplina… Tak sprzeczne z moimi przyzwyczajeniami, choć konieczne jeśli chce się być efektywnym…
Serii – Tu widzę najwięcej pracy, bo najbardziej sprzeczne to z moją naturą… W miejscu pracy powinien wedle tego pierwszego S panować kliniczny porządek… Na biurku powinienem mieć tylko to, co niezbędne do wykonania określonej czynności. Ja na biurku lubię mieć wszystko, co może być przydatne… Wielka sprzeczność! Wielka konieczność zmiany… przeprogramowania własnego umysłu…
Seiton – to powinno przyjść znacznie łatwiej… Zaprogramowany jestem do tego, by pewne rzeczy odkładać w te same miejsca… trzeba będzie się tylko skupić na tym, by „pewne rzeczy” zastąpić „wszystkimi rzeczami”. Do tego potrzebna mi będzie nowa sekretarka, bym mógł spokojnie oddelegować systematyczne składowanie na kogoś innego.
Seiso – problem w codziennym sprzątaniu mego biurka po zakończeniu pracy polega na tym, że przy moim nielimitowanym czasie pracy – w ogóle pracy nie kończę… By sobie z tym jakoś poradzić, będę musiał ograniczyć czas pracy! Najlepiej byłoby wprowadzić 4-godzinny tydzień pracy Tima Ferrisa, choć myślę, że to wielka maska na potrzeby marketingowe książki. Jakoś dziwnie mi się wydaje, że jest on nie mniejszym pracoholikiem ode mnie! Cóż, zamierzam jednak swój czas pracy ograniczyć!
Seiketsu – tu powinienem się zestandardyzować w szkoleniach. Moim największym problemem jest to, że standardyzacja zabija kreatywność… Mimo, że szkolenia są zestandardyzowane, w moim wykonaniu każde jest inne… każde jest unikalne… do każdego przygotowuję się od nowa! Ale tu będzie pewna rewolucja! Chodzą mi po głowie nowe standardy procesowe i być może to właśnie pozwoli mi znaleść właściwy bilans.
Shitsuke – samodyscyplina… być może po rewolucji w czwartym S uda mi się przyzwyczaić do nowych standardów!
Jeden komentarz na temat “Wiosenne porządki 5S”