Wczoraj wsłuchałem się w prezentację wyników finansowych FB za pierwszy kwartał. Jeśli dodamy to tego 3-4 slajdy, to wystarczy by zrobić super analizę w kilka minut. Więcej już nic nie potrzeba.
A więc co jest ważne? Czytaj dalej Facebook dojrzewa
Wczoraj wsłuchałem się w prezentację wyników finansowych FB za pierwszy kwartał. Jeśli dodamy to tego 3-4 slajdy, to wystarczy by zrobić super analizę w kilka minut. Więcej już nic nie potrzeba.
A więc co jest ważne? Czytaj dalej Facebook dojrzewa
Jakiś czas temu zauważyłem, że endomondo w moim telefonie zamilkło. Przestało mi podawać czas i tempo po każdym przebiegniętym albo przejechanym kilometrze. Dziś szedłem przez las, więc mogłem spokojnie sprawdzić co i jak.
Otóż, po zainstalowaniu aktualizacji aplikacji dostałem wersję bardziej zubożoną niż to, co miałem uprzednio w telefonie. Do tego więcej autoreklam, które co chwila wyświetlają się i zachęcają mnie do wykupienia abonamentu premium. A przecież miało być za darmo i tak pięknie:
Wyraźnie mówi, że trener głosowy jest za darmo. Niestety, pokazuje też wykresy, które dostępne są wyłącznie w wersji premium – to trochę jakby fałszywa reklama.
Aplikacja jest rewelacyjna. Bez dwóch zdań!
Rozprzestrzeniła się też wirusowo! Nie zobaczycie nigdzie reklamy endomondo – nie ma ich w prasie, w radiu w telewizji… Nie zobaczymy też banerów reklamowych na stronach. Podejrzewam, że budżet reklamowy jest znikomy. W moim osobistym przypadku, zostałem zaproszony przez kolegę do rywalizacji „biegający trenerzy biznesu”. I choć na początku miałem pewien problem z zaakceptowaniem ustawień prywatności, wkrótce endorfiny rozwiały mój strach. Była to chyba najczęściej używana przeze mnie aplikacja w telefonie. Aż do dziś. Sam też polecałem na prawo i na lewo.
Przyznaję, dziś trochę się wnerwiłem. Przypomniało mi się też przysłowie z przedszkola – „Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera„. Gdyby endomondo oferowało odpłatnie nowe, stale ulepszane usługi, wtedy bym przeanalizował, czy dostaję wartość dodaną, za którą będę chciał dodatkowo płacić. Przyznaję, bliski byłem wykupienia wersji premium w momencie, gdy musiałem sam biegać – bez mojej Akademii Biegania – ale teraz nastawiony jestem na nie.
Płacę i tak swoimi danymi, które firma zbiera za darmo i które sprzedaje za spore chyba pieniądze. Mają mój wiek, moją wagę, kilometraż, tempa, miejsca w których biegam, zawody w których uczestniczę, z kim biegam – w sumie mają takie informacje, za które powinni mi płacić. Zwłaszcza, że firma założona została przez trójkę konsultantów z McKinsey & Company. A ci, wiedzą doskonale ile warte są zbierane przez nich informacje!
W ubiegłym roku, jeden z założycieli mówił, że po osiągnięciu 20 milionów użytkowników mają wystarczające przychody by rozwijać serwis bez dodatkowego kapitału zewnętrznego. Mam wrażenie, że spoczęli na laurach. I choć zauważają, że istotnym czynnikiem jest usługa społecznościowa, to wygląda na to, że nie robią nic by w tym kierunku rozwijać serwis – a szkoda. Zdaje się, że wybrali już kierunek – próbują teraz wydoić 20+ milionów użytkowników i przy okazji przywiązać ich do nowego zegarka.
Zerknąłem jeszcze na politykę prywatności by zobaczyć czy tam znajdę jakieś tropy, co może się dziać z moimi danymi. I tu takie drobne zaskoczenie:
Ups. Przetłumaczone tylko części marketingowe portalu, a treść umowy już tylko w j. angielskim. Celowo? Przez przypadek? Zbyt chyba są inteligentni by zostało tak przez zwykłe zaniedbanie. Hmm. Utwierdzam się w przekonaniu, że być może pora znaleźć jakiś alternatywny produkt.
Macie może jakieś sugestie?
Obejrzałem dość kiepską prezentację nowego produktu Facebooka. Zuckerbergowi brakuje charyzmy Jobsa – widać, że był spięty i brak mu umiejętności aktorskich. Produkt też nie jest rewelacyjny – rewolucji nie będzie.
Co innego zastanowiło mnie jednak na marginesie tej prezentacji. Otóż, Facebook chce startować na pierwszym planie, odsuwając system operacyjny Google’a na boczny tor (niewidoczny dla większości zwykłych użytkowników). Tym samym odsuwa od Googla przychody z wyszukiwania (na FB funkcjonuje konkurencyjny Bing Microsoftu). Czytaj dalej
Yahoo! pozwało wczoraj Facebook w kalifornijskim sądzie o naruszenie 10 patentów. Prawnicy weterana zażądali nie tylko odszkodowania, ale także nakazu sądowego uniemożliwiającemu Facebookowi korzystanie z opatentowanych rozwiązań.
Czytaj dalej
Namierzyła mnie wczoraj Evgeniya Koptyug, pracująca w firmie Statista jako Media Relations Manager i w rezultacie będziecie mieli na moim blogu więcej ciekawych wykresów:
Dwa dni temu ruszył portal Tomasza Lisa – natemat.pl
Moje pierwsze wrażenie to rozczarowanie – spodziewałem się czegoś więcej. Sądziłem, że po tak wielkich przygotowaniach dostaniemy coś znacznie lepszego. Po dwudniowej obserwacji muszę jednak stwierdzić, że Lis wie co robi. Przedsięwzięcie mu się uda na pewno!
Formuła jest już sprawdzona, zasięg łatwy do obliczenia, korzyści łatwe do sprzedania reklamodawcom. Nie o jakość tu idzie, ale o ilość.
I tą ilość portal natemat.pl będzie pozyskiwał dość niskim kosztem. Szacuję, że będzie to bardzo dochodowe przedsięwzięcie – jeśli Tomasz Lis dobrze odrobił lekcje biznesowe, to wkrótce zapewne dołączy do listy najbogatszych Polaków – kluczem jest tu struktura udziałów (niestety nic nie wiem na ten temat – jeszcze).
Dodajmy do tego nazwiska, które będą przyciągać nawet tych, którzy normalnie by na ten portal nie weszli, integrację z FB i kilka innowacyjnych projektów, o które by można to przedsięwzięcie wzbogacić i za kilka lat będziemy mogli się zapewne spodziewać najciekawszego polskiego IPO, które wykatapultuje Lisa w okolice Kulczyka albo Solorza
Dziś rano zerknąłem na statystyki i oniemiałem.
Na pierwsze sto tysięcy odsłon musiałem pracować prawie dwa lata. Kolejne 50 tysięcy pojawiło się teraz w 4,5 miesiąca. To postęp.
Wszystkim czytelnikom dziękuję. Szczególnie gorąco dziękuję tym, którzy ostatnio najczęściej zmuszają mnie swoimi komentarzami do myślenia – w pierwszej trójce muszę wymienić: gada (reptile), Sylwka i Side’a. Czytaj dalej Postęp
.
Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się w tym forum uczestniczyć.
Jak podaje Reuters zyski Facebooka za pierwsze półrocze 2011 przekroczyły pół miliarda dolarów.
Wedle nieoficjalnych danych Facebook podwoił swoją sprzedaż w pierwszym półroczu 2011 w porównaniu do poprzedniego roku i uzyskał przychody na poziomie 1,6 miliarda dolarów. Czytaj dalej
The Economist opublikował dziś nowy artykuł pod tytułem „The new tech bubble”, czyli „Nowa bańka internetowa”. W podtytule nawiązanie do frazy stworzonej przez Alana Greenspana pod koniec lat 90-tych ub. wieku: „Irracjonalny entuzjazm powrócił do świata Internetu. Inwestorzy powinni uważać”. W Dolinie Krzemowej znów rosną czynsze za biura, a wynagrodzenia oferowane zdolnym programistom osiągają poziomy oferowane hollywoodzkim aktorom – pisze The Economist. Jako powód cytuje irracjonalne wyceny firm nowych technologii:
To już totalne wariactwo. Tyle, że w tym wariactwie jest metoda – póki rosną wyceny, zyskują Ci którzy mają odwagę. Tak jak pisałem dziś rano o górskiej wspinaczce, sztuką nie jest wejście na szczyt, ale powrót do bazy. Wygrają tylko Ci, którzy bezpiecznie wrócą – to znaczy wyjdą z inwestycji przed pęknięciem bańki.