Patrzę na wykres WIG-20 za ostatnie 10 lat i widzę, z jakimi problemami będziemy musieli się zmierzyć w najbliższych wyborach.
Nie pamiętam już dobrze co działo się w latach 2005-2007.
Globalnie mieliśmy duże wzrosty. Gospodarki na świecie rozwijały się i nasza razem z nimi.
Tu PIS będzie pisał swoją narrację – „za naszych czasów było wspaniale”. Owszem, było – nie tylko dla wtajemniczonych. Czytaj dalej Ostatnie dziesięciolecie
Wydawać by się mogło, że po tylu przekrętach na giełdzie i po tylu kryzysach ludzie czegoś się nauczyli.
Okazuje się jednak, że nie. Nawet „Wilk z Wall Street” nie nauczył ich jak ustrzec się przed typową pompką robioną przez telefon. Ludzie dalej się nabierają i może to po prostu manifestacja darwinowskiej ewolucji – przetrwają tylko najsilniejsze, najlepiej przystosowane jednostki. Reszta umrze z głodu.
W ciągu ostatnich kilku dni karierę na giełdzie robi firma CYNK Technologies. Cena akcji wystrzeliła w tym roku z kilku centów do prawie 15 dolarów.
Firma nic nie ma i nic nie robi – dociekliwi mogą sobie zerknąć na sprawozdanie finansowe
Mieni się jako portal społecznościowy. Nie można tego portalu znaleźć w internecie (wymaga to niezłego zachodu, bo Google nie wystarcza). Na oficjalnie zarejestrowanych stronach nie ma nic. Niektóre serwisy informacyjne pokazują zrzut ekranu z ubiegłego roku – taki portal to nawet ja byłbym w stanie zrobić w godzinkę bez większego doświadczenia! Darmowy template i presto! Teraz adresy świecą pustkami.
Na czym polega przekręt? Wystarczyło kupić firmę zarejestrowaną na jednej z amerykańskich giełd (NASDAQ) za kilkanaście milionów dolarów i wpuścić telesprzedawców do akcji! Ach, przepraszam – wcześniej trzeba było też zmienić nazwę, bo dokładnie taka sama pompka została wykonana rok wcześniej, na tej samej firmie tylko pod nazwą Infobuzz Inc.
Gdyby ktoś chciał poczytać o modelu biznesowym to proszę – tu link do prospektu emisyjnego. Ctrl-c i ctrl-v daje wam biznes plan, który obecnie rynek „wycenia” na prawie 5 miliardów dolarów.
Mnie ręce opadają…
Acha, promotorzy mogą na tej firmie zarobić podwójnie (albo nawet wielokrotnie) – mogą przecież sprzedawać na krótko!
Wczoraj zmagałem się z wyceną firmy GoPro, dla której nie potrafię znaleźć uzasadnienia. To bardzo fajna firma, uwielbiam jej produkty, ale wydaje mi się, że IPO nie skończy się dla niej dobrze. Popyt co prawda przewyższa podaż i giełdowy debiut firmy był bardzo udany, ale to tylko w krótkim okresie.
Wczoraj też gruchnęła wiadomość, że Alibaba wybrała giełdę nowojorską na swoje IPO – ma być to największy debiut giełdowy firmy technologicznej od Facebooka, z wyceną przekraczającą 200 miliardów dolarów.
Gołym okiem widać, że na rynku amerykańskim są pieniądze – bardzo duże pieniądze. To efekt uboczny polityki monetarnej w USA i skutek luzowania ilościowego (ang. quantitative easing). Jeśli ktoś ma jakikolwiek pomysł na biznes – oczywiście taki, który można ładnie opakować – to jest to chyba ostatnia chwila, by ściągnąć z rynku miliardy. Tak jak zrobił to kilka lat temu pewien młody muzyk, którego przedsięwzięciu nie wróżyłem zbyt dobrze:
Polecam ponowną lekturę, bo mam wrażenie, że powtarzać się będą podobne scenariusze.
Kilka lat później, akcjonariusze nabywający akcje na rynku pierwotnym tracą ponad 70%, Andrew Mason nagrał jakąś motywacyjną płytę dla młodych biznesmenów, obecny zarząd próbuje jak może by wymyślić na nowo swoją korporację, a ja mam satysfakcję z właściwej oceny.
Dziś na Nasdaq debiutuje firma GoPro. Przyglądam się, bo to kolejny ciekawy przypadek do wyceny. Niestety, z moim wieloletnim doświadczeniem, nie daję rady w zrozumieniu jak wyceniono wartość akcji na IPO.
W skrócie przypomnę, że istnieje jeden prosty model wyceny pod IPO. Możemy spierać się o drobiazgi, ale model jest taki sam dla wszystkich. Zależy od dwóch czynników: 1) od danych historycznych i 2) od opowieści zarządu, na bazie której będziemy mogli zbudować prognozę przepływów.
Historia dla GoPro jest znana – 10 lat funkcjonowania, 3 modele kamer z różnymi dodatkami i rosnąca dynamika sprzedaży w ostatnich dwóch latach. Firma projektuje sprzęt w USA i produkuje w Chinach – pomimo znacznych nakładów na badania i rozwój, nie odkrywa już Ameryki. Co więcej, dopóki GoPro funkcjonowało w niszy, dopóty było niewiele konkurencji i marże utrzymywały się na wysokim poziomie. Teraz, gdy stosuje strategię masową – sprzedaż przez sieci supermarketów z elektroniką – marże spadną drastycznie.
Pomijam już fakt, że w pierwszym kwartale 2014 sprzedaż była niższa niż rok wcześniej, bo firma miała jakieś problemy produkcyjne, a zysk kwartał do kwartału spadł o 55%. Bazując tylko na danych historycznych za pełne lata, nie widzę możliwości, by firma była warta 3 miliardy dolarów. W dużym zaokrągleniu, dałoby to firmie wskaźnik P/E (Cena/zysk) na poziomie ponad 30. 30 lat oczekiwania na zwrot inwestycji z zysku, w przypadku firmy produkcyjnej w żaden sposób mi się nie składa. Przeszkadza mi zarówno doświadczenie, jak i zdrowy rozsądek.
Podobne chyba problemy mieli ludzie wyceniający firmę pod IPO, bo tu wchodzi do gry opowieść zarządu. Otóż firma będzie od teraz firmą medialną – mają swoje kanały na FB, na Twitterze i na YouTube, mają 2.5 roku wideo oddanego przez użytkowników i teraz zaczną to monetyzować. I tu, dzięki takiej opowieści i takiej strategii, można uzasadnić każdy poziom wyceny. Zastanawia mnie dlaczego akurat wybrali 3 miliardy a nie 30, ale to już inna bajka. Czekamy na otwarcie!
A tu opowieść:
Według prezesa marka jest marką medialną a nie marką producenta sprzętu. Kupujemy marzenia.
Jakieś dwa lata temu pisałem dość dużo o algorytmach na giełdach, ot choćby tutaj.
Pisałem też o powieści Roberta Harrisa „The Fear Index” – coś a la Dan Brown dla inwestorów giełdowych.
Dziś zachęcam do obejrzenia pewnego dokumentu, który tłumaczy co się obecnie dzieje na rynkach finansowych i dlaczego tak ważna jest lokalizacja blisko giełdowego komputera. Abstrahując od wszystkich tematów poruszonych w filmie, nadal wybrzmiewa mi w głowie pytanie, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi – „Co się stanie, jeśli nagle na giełdzie zacznie działać jakiś głupi algorytm”?
Co prawda pochodzi z 1913 roku, ale dla wszystkich pracujących w bankowości jest to niezmiernie ciekawa lektura.
Odgrzebałem przez przypadek. Próbowałem odnaleźć kontekst dla wymiany zdań pomiędzy JP Morganem a Untermeyerem, którą cytuję na szkoleniach z analizy ryzyka kredytowego. Okazało się, że w obecnej, kryzysowej sytuacji, można wyciągnąć z kontekstu równie aktualne wnioski.
Zagłębiłem się w lekturze. Instrumenty finansowe teraz co prawda inne, ale cele i skutki takie same. Czytaj w oryginale
Dziś Facebook Inc złoży dokumenty dokumenty konieczne do wprowadzenia firmy na giełdę.
Na rynku pierwotnym firma Zuckerberga zamierza pozyskać co najmniej 5 miliardów dolarów. Prawdopodobnie będzie to atrakcyjna dla inwestorów cena, bo Zuckerberg nie chce, by cena akcji po pierwszym dniu notowań spadała.
Ja ostrzę sobie szczególnie zęby na sprawozdanie finansowe, które pokaże nam jak rentowna jest to firma. Skończą się domysły i spekulacje, a my będziemy dostawać twarde fakty – sprawozdania finansowe kwartalne i roczne, zweryfikowane przez biegłych rewidentów i przeanalizowane przez zastępy analityków. Zapowiada się bardzo ciekawie. Czytaj dalej