CYNK Technology – szczyt ludzkiej głupoty 2014

Wydawać by się mogło, że po tylu przekrętach na giełdzie i po tylu kryzysach ludzie czegoś się nauczyli.

Okazuje się jednak, że nie. Nawet „Wilk z Wall Street” nie nauczył ich jak ustrzec się przed typową pompką robioną przez telefon. Ludzie dalej się nabierają i może to po prostu manifestacja darwinowskiej ewolucji – przetrwają tylko najsilniejsze, najlepiej przystosowane jednostki. Reszta umrze z głodu.

W ciągu ostatnich kilku dni karierę na giełdzie robi firma CYNK Technologies. Cena akcji wystrzeliła w tym roku z kilku centów do prawie 15 dolarów.

CYNK Technology

Firma nic nie ma i nic nie robi – dociekliwi mogą sobie zerknąć na sprawozdanie finansowe

CYNK Technology AR

Mieni się jako portal społecznościowy. Nie można tego portalu znaleźć w internecie (wymaga to niezłego zachodu, bo Google nie wystarcza). Na oficjalnie zarejestrowanych stronach nie ma nic. Niektóre serwisy informacyjne pokazują zrzut ekranu z ubiegłego roku – taki portal to nawet ja byłbym w stanie zrobić w godzinkę bez większego doświadczenia! Darmowy template i presto! Teraz adresy świecą pustkami.

Na czym polega przekręt? Wystarczyło kupić firmę zarejestrowaną na jednej z amerykańskich giełd (NASDAQ) za kilkanaście milionów dolarów i wpuścić telesprzedawców do akcji! Ach, przepraszam – wcześniej trzeba było też zmienić nazwę, bo dokładnie taka sama pompka została wykonana rok wcześniej, na tej samej firmie tylko pod nazwą Infobuzz Inc.

Gdyby ktoś chciał poczytać o modelu biznesowym to proszę – tu link do prospektu emisyjnego. Ctrl-c i ctrl-v daje wam biznes plan, który obecnie rynek „wycenia” na prawie 5 miliardów dolarów.

Mnie ręce opadają…

Acha, promotorzy mogą na tej firmie zarobić podwójnie (albo nawet wielokrotnie) – mogą przecież sprzedawać na krótko!

Telefon

Dzień dobry.

Dzień dobry.

Nazywam się xxx i na wstępie chcę zaznaczyć, że rozmowa jest nagrywana dla Pana ochrony. Pana numer telefonu został wylosowany losowo i wygrał Pan automatyczną golarkę. Losowo. Gratuluję!

Chwileczkę – przerywam -ja również nagrywam tę rozmowę dla swojej ochrony i chciałbym się dowiedzieć skąd Pani ma mój numer.

Już mówiłam, komputer wylosował losowo.

Acha, a czy mogłaby się Pani raz jeszcze przedstawić i tym razem podać nazwę firmy?

Chwila milczenia

To ja usunę ten numer z mojej bazy danych. 

I bach słuchawką…

Takich rozmów odbywam ostatnio po kilka dziennie. Telesprzedawcy usiłują zaprosić mnie na bezpłatne badania stanu zdrowia, na pielgrzymkę do Częstochowy, na prezentację koców antyalergicznych, na szybką pożyczkę, na wysoko oprocentowaną lokatę, na degustację antyrakowych soków z guarany…

Problem tylko w tym, że nie dzwonią do mnie. Telesprzedawcy wybierają numer do starszej, schorowanej osoby, która uprzednio dała się zaprosić na takie kosztowne, darmowe spotkanie. Ja tylko chwilowo odbieram jej telefon.

To dla mnie dość nowe doświadczenie. Telefonu stacjonarnego nie mam już od lat, a na komórce ustawione mam automatyczne odrzucanie rozmów z zastrzeżoną identyfikacją rozmówcy.

Konwersacje, które prowadzę ostatnio dotyczą telefonu osoby, która w kontakcie z takimi telefonicznymi hienami jest totalnie bezbronna. I sprzedawcy chyba wiedzą o tym doskonale, bo mam dziwne podejrzenie, że są nieco zaskoczeni słysząc męski głos w słuchawce. Stąd chyba tyle tej losowości w ostatniej rozmowie…

Teoretycznie, jest dyrektywa Unii Europejskiej 2002/58/EC o ochronie prywatności. Teoretycznie powinna nas w takich sytuacjach chronić. W praktyce wydaje się, że w Polsce regulacja ta nie ma zastosowania. Owszem, portale internetowe zmuszają nas do akceptacji ciasteczek, ale już nie ma sposobu by ochronić się przed cold calling.

Cold calling wikipedia pl

[definicja z polskiej wikipedii]

W celu ochrony przed taką niezapowiedzianą komunikacją, najprościej byłoby po prostu rozszerzyć definicję „spam” i objąć nią także niezamówione rozmowy telefoniczne.

Komunikaty niezamówione („spam”)

Dyrektywa przyjmuje podejście „opt-in” w stosunku do niezamówionych komunikatów handlowych, tj. użytkownicy będą musieli wyrazić uprzednią zgodę przed otrzymaniem tych komunikatów. Ten system opt-in obejmuje również wiadomości SMS i pozostałe wiadomości elektroniczne otrzymywane przez stacjonarne lub przenośne urządzenie końcowe. Przewidziano jednak odstępstwa.

Niestety, Polska jako państwo członkowskie zignorowała ten fragment dyrektywy:

Fragment dyrektywy odnośnie komunikacji telefonicznej

Nie zrobiono nic, by zmusić firmy korzystające z telefonicznego umawiania spotkań do uzyskania uprzedniej zgody potencjalnych klientów. Nie ma też centralnego rejestru (tak jak w Wielkiej Brytanii), gdzie można zgłosić życzenie, że nie chcemy by do nas dzwoniono.

I tu zaczynają się przekręty. Starsi ludzie wybierają się na pielgrzymki, albo na spotkania w hotelach i domach kultury. W rozmowie z agresywnymi sprzedawcami nie mają szans. Wychodzą z zestawem garnków za 10 tys. zł, zakupionym na kredyt albo z kuracją witaminową – również na kredyt albo z jakimś innym badziewiem.

Banki bronią się tym, że nie wnikają w umowę cywilnoprawną, a umowa kredytowa została zawarta przez agenta, w zgodzie z prawem. W papierach wszystko się zgadza, a windykacja jest w takich przypadkach niezwykle dochodowa. Dlatego też zawsze można sprzedać takie kredyty do zewnętrznej firmy windykacyjnej, co uchroni bank przed potencjalną utratą reputacji.

Tfu!

Macie może jakieś pomysły?

Informacja zwrotna

Dziś rano przywitała mnie informacja o tym, że na FB mam 500 fanów.

Pół tysiąca osób kliknęło, że lubi moją stronę – bez reklamy i wbrew algorytmom, które przestają wyświetlać zapiski. To informacja zwrotna, która zachęca do pisania. Z drugiej jednak strony, to tylko 500 osób – czy warto tracić czas na pisanie, jeśli tak niewiele osób to czyta? Tak jak każda moneta ma swój awers i rewers, tak i informacja zwrotna może wywołać skutek pozytywny i negatywny.

Zasięgi Facebooka

FB ma oczywiście dla mnie rozwiązanie – wedle zasady, wykreuj potrzebę i zaoferuj produkt – kliknij ten niebieski przycisk!

Mirek like

Zespół FB wykorzystuje informację zwrotną w rewelacyjny sposób, by zwiększyć swoją sprzedaż. Zachęca mnie do wykupienia reklamy – promuj swój post! Promuj swoją stronę!

Robi to wtedy, gdy nikt postu nie widzi i niewiele osób mnie czyta. Robi to też i wtedy, gdy nagle zaczyna się coś dziać wkoło komunikatu – twój post osiągnął większy zasięg niż 90% pozostałych postów, albo – w domyśle – ludzie w ten post klikają, znaczy się, żeś coś mądrze napisał – wykup reklamę, a my Ci jeszcze te zasięgi zwiększymy. Wykup więcej reklamy, a my Ci pomożemy w sposób wyjątkowy:

FB pomoc dla reklamodawców

Tylko 4 tygodnie po 50 usd dziennie zapewnią Ci kontakt telefoniczny z żywym człowiekiem!

Robi to regularnie przysyłając zestawienie statystyk co tydzień na maila – zobacz co działo się na Twojej stronie w ubiegłym tygodniu, pomóż sobie i kliknij na przycisk by wykupić reklamę.

Robi to wreszcie z zaskoczenia – ktoś Cię polubił, ktoś coś tam kliknął, ktoś coś skomentował. Każda informacja zwrotna jest dla FB okazją do wytłumaczenia mi, jak bardzo muszę kliknąć na płatną promocję!

Czy na pewno szkolenia sprzedażowe powinny tak wyglądać?

W ostatnim roku zaangażowany byłem w pewien projekt szprzedażowo-szkoleniowy. Było to o tyle ciekawe doświadczenie, że zastanawiam się jak je „zainkubować” i pozwolić, by coś się z tego wykluło. A wykuć się może całkiem pokaźne przedsięwzięcie. Ale do rzeczy. Najpierw obejrzyjcie fragment filmu i zadajcie sobie pytanie, czy tak powinny wyglądać szkolenia sprzedażowe?

 

Mamy dwa proste modele: ABC i AIDA, kilka pomocy naukowych (złoty zegarek, kuleczki do tic-taca, wizytówki opasane wstążką), nieźle zaprojektowaną dynamikę i dramaturgię i czas szkolenia (7 minut). Abstrahując od faktu, że oba modele (ABC i AIDA) są mocno przestarzałe i całkiem nieprzydatne – czy potrzeba czegoś więcej od skutecznego szkolenia?

 

Krótko o klientach strategicznych

Myśl na dziś – jeśli sprzedawca przychodzi do swego szefa i zaczyna mówić, że pozyskał nowego strategicznego klienta, to prawie zawsze oznacza to, że… namierzył jakiegoś klienta, któremu nie potrafi nic sprzedać!

Chciałby tego klienta pozyskać za wszelką cenę – czytaj, po koszcie lub poniżej kosztu. Mentalnie i tak już założył że przegrał, ale nie chce odpuścić. Szuka teraz pomocy u swego szefa i w całej organizacji. Tu z reguły sprzedaż idzie mu znacznie łatwiej: na szefach działa magia przymiotnika – klient strategiczny!.

Sprzedawca nie ma przy tym często pojęcia co ów przymiotnik znaczy – w jego rozumieniu zazwyczaj oznacza duży potencjalny wolumen przy bardzo niskich cenach. Czasem tylko takim dodatkowym cukierkiem może być marka, którą będzie mógł się w przyszłości wesprzeć przy budowaniu swojego cv albo pozyskiwaniu dodatkowych klientów strategicznych.

ceny i jakość

Budowanie wspaniałych relacji z klientem

Zamiast wprowadzenia.

W tym roku, po raz pierwszy od ponad dekady, wyrwany zostałem z kontekstu, do którego tak dobrze przywykłem… Z własnej, nieprzymuszonej woli opuściłem obszar bezpieczeństwa, w którym czuję się jak ryba w wodzie i w którym już dawno, dawno temu awansowałem do poziomu nieświadomej kompetencji…

Wykroczyłem poza zakres merytoryczny, w którym już samo spojrzenie na bilans pozwala mi oszacować ryzyko, wycenić firmę i obliczyć maksymalny poziom zaangażowania. Gdzie wiem, jak przy pomocy kilku prostych pytań ustrukturyzować transakcję i jak zaprojektować dla niej specyficzne sygnały wczesnego ostrzegania. Gdzie na każdy potencjalny problem, przychodzi mi do głowy kilka lub kilkanaście przykładów z dotychczasowej praktyki.

Dałem się namówić na prowadzenie nieco innych szkoleń, zatytułowanych „Budowanie wspaniałych relacji z klientem„. Oczywiście, pozostałem na terytorium dobrze mi znanej bankowości korporacyjnej i komercyjnej. Wydawać by się mogło, że nie będzie to zbyt skomplikowane zadanie. Zwłaszcza, że szkolenie przygotowane zostało na sposób korporacyjny: proceduralnie, metodycznie i przy pomocy zewnętrznych firm szkoleniowych. Zgodnie z regułami sztuki i najlepszymi praktykami – modelowo i książkowo: APS, projektowanie, testowanie, doprecyzowanie, iteracje i szkoleniowe koniugacje… komunikacja zwrotna, działanie korygujące, uzgodnienia i ustalenia, dalsze testowanie i doprecyzowanie. Korpo-poezja.

W proces projektowania zaangażowano dziesiątki menedżerów ze wszystkich kontynentów, przeprowadzono setki godzin wywiadów, zidentyfikowano najlepsze praktyki i opracowano najciekawsze studia przypadków. Przygotowano, przetestowano i zatwierdzono program, materiały, ćwiczenia, filmy i prezentacje. Wyselekcjonowano i przeszkolono trenerów wewnętrznych i zewnętrznych, współdziałających parami… Pół roku przygotowań, tele i wideokonferencji, spotkań, uzgodnień, dyskusji i testów…

Oczywiście zawartości merytorycznej szkolenia zdradzić nie mogę! To już wiedza tajemna korporacji, obwarowana klauzulami umownymi i karami. Mogę jedynie podzielić się refleksjami do których doszedłem niezależnie i samodzielnie w ramach przygotowań. Mogą one zainteresować bankowców ale też i innych sprzedawców. W zasadzie, każdy może znaleźć w tych zapiskach coś dla siebie. Ostrzegam jednak, tekst jest długi i nie każdy przez niego przebrnie. Czytam dalej, jestem wytrwały

Facebook – monetyzacja użytkowników

Facebook mobilnyWczorajsza podpowiedź dotyczyła grup klientów Facebooka. Dziś pora zająć się drugim aspektem budowy modelu wyceny – w jaki sposób Facebook zamierza zarabiać na użytkownikach.

Wiem, wiem – monetyzacja nie jest ładnym polskim słowem, ale konwersja użytkowników na przychody zabrzmi chyba jeszcze gorzej. Wybrałem więc mniejsze zło, zwłaszcza że wszyscy analitycy zajmujący się FB zadają sobie teraz pytanie – How will they monetize users? Czytaj dalej