Po obniżeniu ratingu dla Francji i Austrii w piątkowy wieczór, S&P obniżyło wczoraj rating dla Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej.
Zdziwienia nie było.
Agencja zapowiadała bowiem już w grudniu, że obniżenie ratingów państw gwarantujących ten fundusz spowoduje konieczność automatycznego obniżenia ratingu EFSF. W uzasadnieniu decyzji mogliśmy przeczytać – „brakuje dodatkowych zabezpieczeń, które zrównoważyłyby utratę zdolności kredytowej gwarantów”.
Gazety jak zwykle zagrzmiały – S&P uderza w EFSF, Puls Biznesu i Bankier nazwały to „ciosem w EFSF”. Nikt jednak nie napisał, że politycy mieli świadomość takiego działania i mogli temu zapobiec – np. poprzez zwiększenie środków dla funduszu, albo dostarczenie innych gwarancji. Niestety tego nie zrobili i zapłacą za to w przyszłości.
Rynki, w przeciwieństwie do mediów, nie przejęły się zbytnio – inwestorzy mieli już tę informację od dawna zdyskontowaną w cenie. Teraz zaczęli szukać okazji do zajęcia długich pozycji.
Na marginesie, chciałbym napisać o kilku ciekawych zjawiskach, które mogliśmy zaobserwować w odniesieniu do ratingów.
Zjawisko pierwsze – rating firmy a rating kraju
Gdy w ćwierć wieku temu uczyłem się o cebuli ryzyka, wbijano mi do głowy, że rating firmy nigdy nie może być wyższy niż rating kraju w którym ta firma funkcjonuje. Obecnie widzimy, że twierdzenie to nie jest prawdziwe. Po obniżce ratingu USA, agencje nie obniżyły z automatu ratingów dla spółek amerykańskich. Tu widać chyba skutki globalizacji. Zresztą pisałem już w ubiegłym roku, że niektóre firmy (Apple!) mają więcej gotówki niż amerykański skarb państwa.
Zjawisko drugie – obligacje państw są wolne od ryzyka
Niewypłacalności państw mieliśmy sporo. Czy był to kryzys rosyjski (1998), czy argentyński (2002), czy też ostatnio islandzki czy grecki – wiadomo, bez częściowego umorzenia się nie obędzie. Za wyjątkiem wydarzenia typu „Czarnego łabędzia”, gdy np. Grecja odkryje złoża ropy – państwo greckie nie jest w stanie spłacić swego zadłużenia.
Zjawisko trzecie – ratingi się pogarszają, koszt długu spada
Wszyscy udają, że nie widzą co się dzieje w Europie. Najpierw banki ustawiły się w kolejce do ECB po tanie finansowanie, by następnie skupować obligacje Włoch, Francji i innych europejskich krajów. Jedynym wyjątkiem, którego nie do końca potrafię zrozumieć jest Austria, bo wczoraj rentowność obligacji zbliżona była do zera. Wszyscy zakładają, że państwa europejskie jednak nie zbankrutują. Tu wyjątkiem jest Grecja, która de facto od jakiegoś czasu jest już niewypłacalna.
A czy wy zauważyliście jakieś inne ciekawe zjawiska?
Ciekawym zjawiskiem (mam nadzieję, że się nie kompromituję) było to, że w przeciągu roku był okres, gdy 10-letnie bondy włoskie były niżej oprocentowane niż 5-letnie (teraz jest już ‚normalnie’), czyli rynek inaczej dyskontował ryzyko dla okresu 5 lat, a inaczej dla 10 szacując, że w dłuższej perspektywie będzie lepiej.
Częściową odpowiedź znajdziesz w dzisiejszym wpisie „Jak nas oceniają Chińczycy”, choć przyznam, że jest ona mocno ukryta między wierszami. W USA FED prowadzi politykę zamiany zadłużenia krótkoterminowego na długoterminowe pomagając tym samym USA utrzymać płynność, a jednocześnie pompując kolejną bańkę.