Bitwa na algorytmy

Obejrzałem tą prezentację na TED i postanowiłem wgryźć się nieco w temat. Zaskoczyło mnie jedno zdanie – że większość transakcji na światowych giełdach wykonywanych jest przez algorytmy.

Owszem, temat nie jest nowy – pamiętam krach z 1987 roku i dyskusję jak ograniczyć transakcje generowane automatycznie przez programy. Wydawało mi się, że problem został wtedy ostatecznie rozwiązany.

Potem pojawiały się informacje o HFT – choć te raczej ignorowałem.

Temat wrócił ponownie przy okazji Madoffa. Dzięki Google, po kilku wyszukiwaniach widać było, że Madoff zbudował piramidę finansową a nie generował zysków przy pomocy tzw. „front running”. Zignorowałem „czarną skrzynkę”.

Tym razem temat powraca i to w zupełnie innym kontekście. Ale najpierw zerknijcie na wykres:

Flash_Crash 2010

Zobaczycie na nim efekt bitwy algorytmów – pomimo wielu raportów, nikt nie jest w stanie wyjaśnić, co było powodem takiej krótkoterminowej zmienności na rynku. Jeśli ktoś chciałby zabawić się w Sherlocka Holmsa tu będzie miał niezły punkt startowy: http://en.wikipedia.org/wiki/2010_Flash_Crash.

Zastanawianie się czy to co się przytrafiło na rynku to element ryzyka operacyjnego, czy rynkowego jest czysto akademicką dyskusją – może to być jednak ciekawy temat na pracę magisterską.

Mnie interesuje szczególnie zmiana jaka dokonała się na rynku i konsekwencje tej zmiany dla inwestorów. Mamy bowiem do czynienia z ryzykiem, którego w żaden sposób nie można oszacować.

Ale zanim do tego dojdziemy proponuję zainteresować się tematem.

Na rynkach finansowych, na których fizyczny handel na podłodze zamienił się w impulsy i informacje na ekranie, trading algorytmiczny nazywany też „black-box” albo „robo trading” znalazł bowiem nowe zastosowania.

Po pierwsze, decyzje o realizacji dużych transakcji oddano w ręce komputerowych programów.

Wiadomo, że pojedyncza transakcja zakupu dużej ilości akcji spowoduje, że cena odjedzie do góry zanim dojdzie do transakcji. Kiedyś, takie transakcje prowadzili specjaliści, którzy np. ustawiali dość dużą podaż na 4-5 poziomie, wyłapywali akcje od przestraszonych leszczy i gdy mieli już określony pakiet, po prostu anulowali zlecenie sprzedaży. Specjaliści byli wytrawnymi graczami i często czuli kto wchodzi na rynek, albo z niego wychodzi.

Teraz, decyzje o wielkości zlecenia, czasie wykonania i cenie podejmują programy – człowiek wprowadza tylko łączną ilość instrumentów, które chce kupić bądź sprzedać, oraz widełki cenowe; resztę robi za niego komputer. To zupełnie nowe ryzyko, którego zmierzyć się nie da. Im większe zlecenie, tym większe ryzyko, że programy wymkną się spod kontroli.

Po drugie, do transakcji dochodzi na skutek działania różnych algorytmów.

Z jednej strony mamy algorytmy zakupowe stosowane przez fundusze emerytalne i inwestycyjne. Po drugiej stronie mamy algorytmy market-makerów i funduszy hedgingowych, które mają zapewnić płynność na rynku.

Proces inwestowania to teraz decyzja strategiczna człowieka (często podjęta na bazie innego algorytmu) i walka programów na rynku.
Po trzecie, mamy tzw. „High-Frequency Trading” (HFT), o którym już wspominałem. W ostatnich latach pojawiła się jeszcze jedna grupa inwestorów próbujących zarobić na każdej transakcji. Tym razem dzieje się to bez jakichkolwiek decyzji człowieka, bo rolę odgrywają tu milisekundy.

W 2006 roku 1/3 transakcji na giełdach europejskich i amerykańskich była zautomatyzowana. W 2009 roku HFT reprezentowało już 73% całego wolumenu na rynku akcji. Teraz jest to już ponoć 90%. Algorytmy zaczęły też podbijać rynki transakcji pochodnych i obligacji. W sierpniu 2009 TABB Group opublikował raport, z którego wynikało, że ok. 300 firm specjalizujących się w HFT, wykazało 21 miliardów USD zysku za 2008 rok. To bardzo ciekawa informacja dla matematyków. Jeśli potraficie pisać dobre algorytmy, to jest to bardzo rozwojowy segment rynku.

Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz ktoś zechciał napisać jeszcze kolejną grupę algorytmów, które przewidzą zachowanie algorytmów HFT i będą inicjować zlecenia w antycypacji tego komputerowego arbitrażu informacyjnego. Potem zapewne spirala zakręci się dalej i będziemy mieli algorytmy antycypujące antycypację algorytmów antycypujących HFT… Rynek byłby bardzo płynny, ale stałby się całkowicie nieprzewidywalny. I teraz zaczynam się zastanawiać, czy nadal zajmuję się zawodowo ryzykiem, czy może już staję się pisarzem Sci-fi.

10 myśli na temat “Bitwa na algorytmy”

  1. Ja myślę, że dla drobnego inwestora jest to ogromna szansa. Długi trend musi kształtować się w atmosferze miopii, tak jak długa ekspansja gospodarcza rodzi w atmosferze strachu i oszczędności. Ponieważ zawodowcy walczą na milisekundu, zwykły człoweik może zebrać nisko wiszący owoc czyli dobrą spółkę za rozsądną cenę (wiem że brzmi to infntylnie i głupkowato 🙂

    1. obejrzalem sobie wlasnie do kolacji ta dyskusje i ten czlowiek, Joe Saluzzi, naprawde nie wie o czym mowi (pomijajac, ze rzuca hasla „if i am a retail investor and want to sell 1000 shares on the offer…” – w tym momencie sie wylaczam i nie slucham go dalej 😉

      prowadzaca: „collocation: that means putting their servers right there on the ground and because of the laws of science they actually get information faster than anybody else”

      Saluzzi: „That’s correct. That’s why the retail investor and the institutional investor is currently at a disadvantage to this class of investor which represents 70% of the volume..”

      Po pierwsze, kolokacje KAZDY moze sobie zalatwic na gieldzie. Sa wrecz firmy specjalizujace sie w oferowaniu takiej uslugi inwestorom polprofesjonalnym i indywidualnym. Podejrzewam, ze wkrotce bedzie mozna sobie wlasne algorytmy odpalac na tych wynajmowanych serwerach. Po drugie, „institutional investor” jesli nie korzysta z kolokacji to musi byc iscie kretynska instytucja. To jest podstawa juz od kilku lat, to nie jest rocket science i praktycznie wszyscy to robia. Po trzecie, bez kolokacji animatorzy dzialaliby w oparciu o zgola odmienny model dzialania. Jesli ten czlowiek istotnie jest praktykiem tematu, to wydaje mi sie, ze glosi to wszystko pod publiczke. Moze chce sprzedac wiecej ksiazek ,moze chce trafic do osob ktore leca na demagogiczne hasla.

      Zwolenniczka HFT w tym wideo natomiast sama rowniez ukrywa pewne fakty. Sa one takie, ze szybki algorytm wychwytuje cene zanim inni zdadza sobie sprawe ze jakiekolwiek zlecenie sie pojawilo i jedyne co zobacza to po prostu print tej ceny na danej akcji/fucie/opcji itd. W tym kontekscie jest wyscig zbrojen miedzy wszystkimi: animatorzy vs animatorzy, animatorzy vs algo, algo vs algo itd. Walcza o to, ze kiedy indywidualny klient sklada „glupie” zlecenie, glupie w sensie biezacej struktury cenowej na rynku (w danej milisekundzie), ktore mozna latwo zarbitrazowac, to rzecz jasna wszyscy chca sie zlapac na tak darmowe pieniadze. Tutaj nisz jest cala masa i kazdy stara sie zdefiniowac wlasny kawalek tortu, ktorego bedzie bronic.

      Poza tym, jak mozna mieszac takie pojecia jak HFT i front running??? czy oni chca zrobic ludziom wode z mozgu.

      Na sam koniec, mimo ze temat jest ogromny i mozna o tym dywagowac bez konca i zapewne dojsc do ciekawych wnioskow, HFT niesie sporo ryzyk (flash crash jest tego rewelacyjnym przykladem) natomiast niesie tez wiele korzysci. Wlasnie jedna z tych korzysci sa MNIEJSZE koszty dla inwestorow indywidualnych, poprzez ciagle poprawianie plynnosci i spreadu rynkowego. To jest troche sytuacja win-win, do czasu kiedy przestaja nia byc

      1. Michał, dzięki że mnie tak wspaniale merytorycznie wyręczyłeś w odpowiedzi na komentarz Maćka.

    1. Tak sobie pomyślałem, że to temat dla Ciebie… Ale też zainspirowałeś mnie trochę swoim wystąpieniem by się wreszcie do tego tematu zabrać 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s