Apple ogłosiło dziś nową linię odmłodzonych produktów – Apple Air.
Piękne, innowacyjne, doskonale zaprojektowane i przemyślane. Będą również tanie!
Tutaj od razu przypomniała mi się oryginalna misja Apple Computers z 1984 roku
„To produce high-quality, low cost, easy to use products that incorporate high technology for the individual. We are proving that high technology does not have to be intimidating for noncomputer experts.”
Na język polski można byłoby to przetłumaczyć jako: „Produkować wysokiej jakości, tanie i łatwe w użytkowaniu produkty zawierające nowoczesne rozwiązania technologiczne. Udowadniamy, że najnowsze technologie nie muszą być przytłaczające dla informatycznych laików”
Przez ostatnie dekady produkty Apple nie były tanie. Były pięknie zaprojektowane, intuicyjne w użytkowaniu, zawierały nowatorskie rozwiązania i były pożądanym produktem niszowym. Misja zmieniała się kilkakrotnie, Apple porzuciło słowo „Computers” z nazwy, zrobiło rewolucję na rynku muzycznym, teraz zaczyna dominować jako producent smartfonów. Czyżby po latach wracało teraz do swojej pierwotnej misji? Nowy MacBook Air będzie kosztować poniżej 1000 USD.
Forrest Gump wspomniał w jednym z monologów na ławeczce, że kupił akcje jakiejś firmy sadowniczej i nieźle na nich zarobił. Chodziło oczywiście o firmę z jabłuszkiem w logo. Mój syn namawiał mnie kilka lat temu, by koniecznie kupić akcje Apple. Mimo, że kilka lat temu plotka o ataku serca Steva Jobsa spowodowała, że kapitalizacja Apple obniżyła się o 10 miliardów dolarów – Apple jest dobrą inwestycją.
W tym roku po raz trzeci z rzędu firma pojawiła się na pierwszym miejscu wśród najbardziej podziwianych firm Fortune. W maju kapitalizacja firmy wyprzedziła kapitalizację Microsoftu. Apple stało się najwartościowszą firmą technologiczną na świecie. Wydaje się, że nic już nie może jej powstrzymać w konsekwentnej realizacji strategii rozwoju.
Jak więc mawiają wytrawni inwestorzy – nie walcz z trendem, jedź na fali… Polecam kilka wykresów do przemyślenia:
I wreszcie ostatni wykres, który nie wymaga komentarza:
Najnowsza misja Apple jest następująca:
Apple ignited the personal computer revolution in the 1970s with the Apple II and reinvented the personal computer in the 1980s with the Macintosh. Apple is committed to bringing the best personal computing experience to students, educators, creative professionals and consumers around the world through its innovative hardware, software and Internet offerings.
Szczególnie ten drugi wykres przypomniał mi cykl życia firmy – do 2000 r. rozwój, potem stabilizacja – czyli teraz czeka nas śmierć Microsoftu?
Coś w tym jest – ostatnio znów była jakaś informacja o odejściu jednego z głównych programistów
Ciekawe spostrzeżenie Greg. Rzeczywiście wykres odzwierciedla ten cykl. W przypadku Apple udało im się odrodzić przez iPoda, potem iPhona a teraz iPada. Microsoft jakoś nie potrafi się odnaleźć… Mają stabilną sprzedaż systemów operacyjnych, mają Office, próbują konkurować teraz trochę nieudolnie z Google poprzez Bing, nie mają jasnej strategii w obszarze telefonów – słowem, jeśli nie zrobią u siebie jakiejś rewolucji, będzie im ciężko utrzymać się na rynku w baaardzo długim okresie. W którymś momencie albo przyjdzie coś nowego, albo jakiś „Black Swan” – sprzedaż im nagle spadnie, naruszą covenanty, bank spanikuje i będzie po firmie… Z drugiej strony, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by w tak wielkiej organizacji nie mieli osoby, która wygeneruje pomysł na miarę Google… to tylko rozkład normalny… a wtedy firma się odrodzi
Ale co jest na tych wykresach, bo nie rozumiem
Przepraszam, założyłem, że to oczywiste. Już się tłumaczę.
Na pierwszym wykresie mamy wykres ceny akcji Apple. Na drugim wykres ceny akcji Microsoftu. Tak mniej więcej od początku notowań czyli pi razy drzwi od ćwierćwiecza. Na trzecim wykresie widzimy jak obie firmy były wyceniane w ostatnim roku (relatywnie). Inwestując w akcje obu tego samego dnia, do kwietnia zarobilibyśmy więcej posiadając akcję Microsoftu, ale teraz nasza inwestycja w Apple byłaby znacznie więcej warta. Przez rok, na spółce założonej przez Billa Gatesa stracilibyśmy kilka procent, podczas gdy na spółce Steva Jobsa wartość naszej inwestycji urosłaby o jakieś 50%. To się nazywa kreowanie wartości!