Ledwie ukończyłem pisanie o prognozie Chińskiej Agencji Ratingowej Dagong, a tu Bank Światowy opublikował swój raport, zatytułowany „Globalne perspektywy ekonomiczne”
Już sam podtytuł brzmi złowieszczo:
„Niepewności i czułe miejsca”
Niestety lektura to dość przygnębiająca.
Cały raport w języku angielskim: pdf do pobrania tutaj.
Jutro będzie prezentowany w NBP, więc jeśli komuś nie chce się czytać w całości, może warto zobaczyć godzinną prezentację. Co ciekawe – i to chyba jeden z powodów do radości z globalizacji – raport będzie prezentowany przez Polaka, dla Polaków w języku angielskim. Może jest w tym jakaś metoda, bo wykluczy to całą grupę polskich profesorów, którzy przedłużaliby prezentację i wygłaszali swoje teorie zamiast po prostu zadawać merytoryczne pytania. A że w języku „The Language” raczej nie są kumaci, to na prezentację nie przyjdą i poczekają aż ktoś ją w gazetach streści.
Ja zabrałem się do czytania. Poniżej kilka punktów o których zapewne śnić będę:
Zawirowania finansowe generowane przez intensyfikację kryzysu fiskalnego w Europie rozprzestrzeniły się nie tylko na kraje wysokorozwinięte ale także na kraje rozwijające się. Napływ kapitału do krajów rozwijających się zmniejszył się prawie o połowę w porównaniu z rokiem 2010. Wydaje się, że Europa weszła w fazę recesji, a wzrost w kilku dużych krajach rozwijających się (Brazylia, Indie, oraz w mniejszym stopniu Rosja, RPA i Turcja) spadł – częściowo w reakcji na lokalne działania fiskalne, ale głównie na skutek ostrego spowolnienia światowego handlu.
Tak ostre wprowadzenie dobrze nie wróży – oby nie śniły mi się koszmary…
Zwłaszcza, że nieco poniżej autorzy piszą, że ziściły się najbardziej pesymistyczne scenariusze opisane w poprzednim raporcie i w konsekwencji muszą obniżyć prognozy wzrostu dla światowej gospodarki. W Europie spodziewają się w tym roku ujemnego wzrostu (-0,3%), czyli będzie recesja.
Bank Światowy obawia się następujących zjawisk:
- Pogorszenie się koniunktury w Europie i słabszy wzrost w krajach rozwijających się rodzi ryzyko, że następuje sprzężenie zwrotne w wyniku którego możemy zobaczyć jeszcze gorsze wyniki.
- Powolny wzrost gospodarczy w Europie skomplikuje wysiłki europejskich polityków, by przywrócić zaufanie i stabilność regionalnego systemu finansowego. Może też zaostrzać napięcia.
- W perspektywie średnioterminowej wyzwaniem będzie wysoki deficyt i zadłużenie Japonii. Podobnym wyzwaniem będzie też sytuacja w USA.
- Napięcia polityczne na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej mogą zakłócić dostawy ropy naftowej
- Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF) został wzmocniony. Widać też postęp w kierunku zwiększenia dyscypliny budżetowej w państwach strefy euro oraz wdrożenia mechanizmów jej egzekwowania.
- Europejski Bank Centralny (EBC) zwiększył płynność, umożliwiając bankom dostęp do taniego finansowania długoterminowego. W rezultacie rentowności na obligacjach zagrożonych państw strefy euro spadły, choć nadal utrzymują się na dość wysokim poziomie. (to zdanie należy czytać między wierszami! Ja odczytuję to jako wzrost ryzyka banków robiących taki carry trade, choć autorzy raportu sformułowali je jako mitygant ryzyka płynności państw europejskich)
- Istnieje prawdopodobieństwo krachu na rynkach kapitałowych podobnego do tego, co wydarzyło się po upadłości Lehmana – nie ma pewności, że rynki będą chciały finansować zadłużenie państw po obu stronach Atlantyku i może to w konsekwencji spowodować bankructwa banków.
- W przypadku kolejnego kryzysu, mało prawdopodobne jest, że gospodarki powrócą do wzrostów tak szybko jak po kryzysie 2008 roku.
Uff, jeśli według ekspertów Banku Światowego tak wyglądają realne zagrożenia, to jak w ich ocenie wygląda scenariusz pesymistyczny? Możecie zobaczyć na stronie 16.
Na marginesie, przypomniała mi się ilustracja z nowej, nieopublikowanej jeszcze książki Taleba przy pomocy której wyraża on swoją opinię na temat bankowych stress testów. Mówi mianowicie tak: „W scenariuszu pesymistycznym, banki testowane są na utratę wartości 10% aktywów. A jak wyglądałyby wyniki, gdyby utrata była większa? Wyobraźcie sobie teraz, że producent samochodów testuje ich wytrzymałość uderzając nimi w betonową ścianę przy prędkości 10 km/h. Powtarza ten test 10 razy i twierdzi, że samochody są bezpieczne. Czy będą jednak nadal bezpieczne przy zderzeniu ze ścianą przy prędkości 100 km/h? Autorzy raportu Banku Światowego nie mają pojęcia jak zachowa się globalny system bankowy w przypadku upadłości kilku europejskich banków. Nikt przecież tego nie testował. Nikt nie wie ile CDS-ów sprzedano na długu Grecji, Portugalii, Włoch i Hiszpanii. Nawet jeśli uruchomią się CDS-y na greckim długu, czy uwaga rynków nie przeniesie się na pozostałe państwa na granicy niewypłacalności?
Myślę, że największe zagrożenia dla globalnej gospodarki widać na dwóch wykresach:
Resztę pozostawiam bez komentarza. Może to właśnie czas by wybrać się w rejs dookoła świata bez zawijania do portów?
Chyba ,że przyjdzie taki czas,że ktoś powie:”Nie chce dolara”. Wtedy zrobie sie duze g!
Kimś takim mogłby by być Chiny lecz na razie zbyt dużo by ich to kosztowało!
Na pewno żyjemy w bardzo ciekawych czasach.
„Obyś żył w ciekawych czasach” – niby chińskie przekleństwo, choć jakoś nigdy nie udało mi się znaleźć źródła… W sumie cytowane od 1929 roku bodajże przez polityków i inne znane (i nieznane) osoby… O ile dobrze pamiętam, to coś na ten temat pisałem na blogu chyba w 2009 roku.
„A że w języku „The Language” raczej nie są kumaci, to na prezentację nie przyjdą i poczekają aż ktoś ją w gazetach streści.”
Wyczuwam silną aluzję do Gilowskiej 😉
Nie, Zytę bardzo lubię – nawet pomimo zmiany opcji politycznej i pewnych przekonań… Ale jej pomysł z budżetem zadaniowym był słuszny. Poza tym jest z Lublina, a to wiele usprawiedliwia.
Chodzi mi o większość… 🙂
Prawdziwych profesorów ekonomii można policzyć na jednej ręce. Tych co mówią płynnie po angielsku jest może nieco więcej. Ale zobacz ilu jest profesorów podających się za ekonomistów.
wieczny optymista :-))
sam powiedz, ilu pisało, że euro jest projektem czysto politycznym przed 2010 rokiem ?
Ja mówię: prawdziwych ekonomistów można policzyć na palcach jednej ręki drwala alkoholika.
zerknij na to: https://miropress.wordpress.com/2010/11/27/wytlumaczenie-kryzysu-europejskiego-w-3-minuty/
W sumie tylko kwoty wzrosły, a reszta bez zmian.
nie ma pewności, że rynki będą chciały finansować zadłużenie państw po obu stronach Atlantyku i może to w konsekwencji spowodować bankructwa banków.
===
Akurat tylko po tej stronie Atlantyku jest w tej materii fundamentalny problem. W USA sprawa jest jasna – gdy będzie trzeba FED dodrukuje ile trzeba i da bezpośrednio budżetowi.
Sylwek, sprawa jest chyba nieco bardziej skomplikowana – wszak cytujesz ekspertów Banku Światowego, a oni i z FED-em i z ECB odbyli konferencje przed publikacją raportu, więc chyba wiedzą co mówią.