W nawiązaniu do wczorajszego wpisu, chyba zainwestuję w fabrykę tekstylną w Birmie 🙂
Zmienność na rynkach coraz większa i zaczyna nami rządzić strach. Przez przypadek spadła mi dziś z półki książka Dana Gardnera – „Risk. The Science and Politics of Fear”. Niech sobie spada, czas na Wokólskich i Dyzmów. Ja jadę sobie w świat. Na szczęście jestem poza rynkiem – będę kupować po powrocie.
Jest chyba coś w naszych mózgach, co powoduje, że jako społeczeństwo nie jesteśmy w stanie uczyć się na cudzych błędach – musimy się sparzyć sami. Za kilka dni z giełd będą uciekać inwestorzy indywidualni. Będą chcieli ograniczyć swoje straty i zlikwidować swoje pozycje.
A gdy strach i niepewność jutra są głównymi doradcami, za jakiś czas pojawi się inflacja, która zamieni się w wyższą inflację i być może w hiperinflację. Rządy będą próbować ją zlikwidować… ale przecież to wszystko już było.
I jeszcze: Kto żyje w strachu, nie będzie dla mnie nigdy wolny.
– Horacy
Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.
— John Ronald Reuel Tolkien
Dzieci Hurina