To, że Chiny bojkotują oficjalne wręczenie pokojowej nagrody Nobla jestem jeszcze w stanie zrozumieć – wszak Liu Xiaobo to ich dysydent i rząd chiński uważa przyznanie mu Nobla za obrazę państwa i mieszanie się w ich wewnętrzną politykę.
Ale dlaczego do chińskiego protestu przyłączyło się jeszcze 18 państw? – tego już za nic pojąć nie mogę. No chyba, że jak zwykle chodzi o pieniądze i jakieś wspólne interesy. Lecz czy cel zawsze powinien uświęcać środki?
By zrozumieć decyzje suwerennych państw, trzeba najpierw zrozumieć ich motywacje.
Kluczowe pytanie, na które powinni odpowiedzieć teraz dziennikarze ekonomiczni brzmi – Jakie interesy robią poszczególne państwa z Chinami?
Drugie pytanie, to – Dlaczego państwa te zdecydowały się wymierzyć policzek niezależnemu bądź co bądź komitetowi noblowskiemu?
Rosja, Kazachstan, Kolumbia, Tunezja, Arabia Saudyjska, Pakistan, Serbia, Irak, Iran, Wietnam, Afganistan, Wenezuela, Filipiny, Egipt, Sudan, Ukraina, Kuba i Maroko.
W oficjalnych komunikatach dyplomatycznych państwa te podają różne powody. Jak dotąd, żadna agencja nie pokusiła się by te powody nam ujawnić. A szkoda, bo mógłby być to ciekawy przyczynek do analizy. Jeśli już państwo kłamie, to przeanalizujmy w jaki sposób to robi – a może któryś rząd był na tyle uczciwy, że podał powód prawdziwy? W to jakoś nie chce mi się wierzyć.
Rzeczywiste powody mogą być różne, bo i kraje mamy dość odmienne. Niektóre z nich być może liczą na pomoc Chin (Afganistan, Wietnam, Kuba) ale dlaczego odmówiła Rosja? Przecież oficjalnie chce teraz bliższej współpracy z Europą i USA. A może rosyjscy stratedzy budują zupełnie inne scenariusze, a to otwarcie, wizyta rosyjskiego prezydenta w Polsce i twierdzenia o współpracy to tylko zasłona dymna?
Bądź co bądź wszyscy stratedzy wojskowi, niezależnie od aliansów, przynależności i systemu politycznego uczyli się z tego samego podręcznika – Sztuka Wojny Sun Tzu.
A więc panowie i panie dziennikarze – do odświeżenia lektury Sun Tzu i do zadawania pytań. Zamiast powierzchownych informacji, może dostaniemy wreszcie jakąś porządną analizę, bo czasy w europie mamy niepewne i różne scenariusze mogą nam się z tego wykluć.
Zdziwiłbym sie gdyby nie bojkotowali
Nobel pokojowy schodzi na psy, mam nadzieję, że więcej państw (i osób prywatnych) będzie tą nagrodę bojkotować. Poczytajcie sobie testament Alfreda Nobla, a będziecie wiedzieć dlaczego. Ostatni Nobel został oddany „za starania”. Nie za zasługi, ale za dobre chęci. Poprzednie nagrody też rozdawano pochopnie.
Co do nagrody Nobla, to zmieniłem swoje zdanie – rzeczywiście więcej było takich nagród nietrafionych, niż początkowo myślałem. Natomiast co do testamentu Nobla, nadal mi się wydaje, że ta nagroda jest potrzebna i nie należy jej bojkotować. Trzeba raczej krytykować członków komitetu i doprowadzić do ich wymiany. Natomiast nie niszczmy samej nagrody.
ten komitet do dzisiaj w swej kapitule ma „wynalazcę” lobotomii (okaleczenia mózgu poprzez dziurawienie go szpikulcem – w charakterze kuracji dla znerwicowanych), a nominował do nagrody pokojowej… m.in. Hitlera i Stalina.
Aż mi szczęka opadła, gdy to przeczytałem!
Prawda-li to? – aż mi się nie chce sprawdzać
Otóż wydaje mi się, że to, iż kraje, które bojkotują przyznanie nobla chińskiemu dysydentowi, mają albo „ciepłe” stosunki z ChRL (jak Wietnam, czy też Wenezuela), albo posiadają rządy autorytarne, które zwalczają opozycję wewnętrzną (jak Wenezuela, czy też Wietnam) i dlatego wspierają Chiny Ludowe bardziej niż lewactwo przyznające jakieś stypendium prezydentowi USiA za to, że jest [treść usunięta przez moderatora], jest jasne.
Zamiast tego my możemy zbojkotować porozumienia handlowe między Hongkongiem a Nową Zelandią, ponieważ za mało gejów zasiada w radach nadzorczych.
Jeśli już sam się mianujesz do roli moderatora na moim blogu i sam sobie treści wycinasz – to coś to dla mnie świadczy o jakości twego komentarza.
„Ciepłe” stosunki z Chinami chce mieć chyba każde państwo i by je mieć, nie trzeba od razu bojkotować nagrody Nobla. Natomiast nazywanie komitetu noblowskiego „lewactwem” jest absolutnie nieuprawomocnione.
Cóż, przyznaję, że popełnili błąd z nagrodą dla Obamy, ale ten błąd spokojnie się mieści w granicach błędu statystycznego. Errare humanum est. Kto się nie myli, ten nic nie robi. Nie znaczy to jednak, że należy całkowicie dyskontować nagrodę, która ufundowana została przez prywatnego człowieka (czy też zarzucisz mi, że Nobel był lewakiem?) i która w swej historii przyczyniła się do rozwoju demokracji i nauki.
Ciekawe jest też, żeś sobie takie imię wybrał, bo wszak niczym nie różnisz się od innego Adolfa…
jak to się nazywa? prawo Godinga? Godwina? Od tego Adolfa różnię się przynajmniej zarostem i fryzurą.
Ja nie „dyskontuję” nagrody, a tych, którzy ją przyznali. Tak samo, jak krytykując obecną kapitułę Nagrody Kisiela nikt nie krytykuje samego Kisielewskiego.
Prawo Godwina (Godwin’s law) – dziękuję bo to dla mnie nowość, ale też i przepraszam, bo pisałem pod wpływem emocji.
Po zagłębieniu się w temat muszę niestety skonstatować, że tych błędnych decyzji komitetu było więcej i do krytyki komitetu noblowskiego przyłączę się chętnie. Sam zresztą dałem upust mym emocjom po przyznaniu Obamie Nobla w ubiegłym roku, co można znaleźć u mnie na blogu
Raz jeszcze przepraszam
Po tym artykule zrozumiałem nieco lepiej motywację Kazachstanu:
http://www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/chiny-wydzierzawia-kazachski-step-
Być może narażam przyszłość swego bloga (wycięcie z globalnego DNS jak WikiLeaks), ale zacząłem się także zastanawiać jak jeden człowiek może zagrażać całemu aparatowi państwa.
Chiński rząd na tyle realnie pojmował to zagrożenie, że postanowił go w ub. roku zamknąć na 11 lat za jego poglądy polityczne
Wczoraj naszła mnie inna myśl w temacie państwa. Dlaczego Sokrates postanowił wypić truciznę, zamiast sobie spokojnie wyjechać na emigrację. Gdy nas o Sokratesie uczyli w szkole, człowiek był zbyt młody, by kwestionować taką postawę. Po prostu zaakceptowaliśmy to co nam serwowali na tacy, że było to z miłości do ojczyzny. A może Sokrates miał trochę inne motywacje? – niekoniecznie takie idealistyczne
Co do Sokratesa, mówiąc szczerze zastanawiałbym się, jak by on na tej emigracji wyżył. W końcu z tego co wiemy, zbyt majętny nie był, nie pracował (choć mógł) i żył z zasiłku państwowego (o co mu zresztą żona ponoć solidnie myła głowę, a ożenił się celowo, jako ćwiczenie, z największą zrzędą w Atenach).
Artur, wyżyłby spokojnie z tego z czego i my żyjemy. Z nauczania…
Mógłby przecież uczyć dzieci z bogatych rodów w innych państwach-miastach. Świat się na Atenach nie kończył, tak jak i świat nie kończy się na naszym kraju teraz.
Sokrates nie wypił cykuty z własnej woli, był to sposób wykonania wyroku śmierci.
Gospodarkę chińską obserwuję dość uważnie, ale jakimś cudem uszła mi bardzo ważna wiadomość z końca listopada. Otóż Rosja i Chiny podpisały porozumienie o rozliczaniu wzajemnych transakcji z pominięciem dolara. Rubel jest notowany na chińskiej giełdzie, a Putin zapowiedział wprowadzenie notowań RMB w Rosji.
Źródło: http://www.chinadaily.com.cn/china/2010-11/24/content_11599087.htm
Jeśli dodamy do tego planowaną integrację sieci energetycznej, to puzle zaczynają się nam ładnie układać.
http://www.chinadaily.com.cn/world/2010-11/23/content_11597606.htm