Wczoraj politycy uzgodnili na europejskim szczycie nowe mechanizmy mające chronić Europę przed kryzysami w przyszłości.
Ja jeszcze żywo pamiętam, jak Alan Greenspan chwalił się w telewizyjnych wywiadach, jak to polityka FED uchroni USA przed cyklami, recesjami, kryzysami.
Gdy odszedł ze stanowiska szefa FED-u i opublikował swą biografię – przeczytałem ją jednym tchem.
Byłem skłonny uwierzyć, że dzięki wiedzy wybitnych specjalistów zatrudnionych w tej instytucji, kryzysy odejdą w niepamięć, a cykle Kondtratiewa przestaną obowiązywać.
Przyszedł jednak kryzys i dość szybko musiałem zweryfikować swoją ocenę.
Niedawno kupiłem kolejny egzemplarz jego „Ery zawirowań” za 7 zł
583 strony na dobrym papierze w twardej oprawie z obwolutą. Prawdopodobnie zapłaciłem mniej za ten egzemplarz niż sam kosztu druku.
Cena odzwierciedla popyt, a że nikt nie chce dziś czytać pamiętnika Greenspana, jego książka warata jest tyle, ile dzieła Lenina oprawione w skórę w końcówce lat 70-tych ub. wieku. Dla młodych czytelników dodam, że opłacało się Lenina kupować – ze skóry można było zrobić różne ciekawe rzeczy, a zawartość była więcej warta jako makulatura w punkcie skupu.
Zapewne za kilka lat, obecni politycy napiszą swe dzieła jak ratowali Europę przed upadkiem. Wygłaszać też będą dobrze płatne wykłady, założą swe własne fundacje… Prawdopodobnie, po pierwszych zachwytach pojawi się pierwszy kryzys i los tych politycznych biografii podzieli los książek Lenina.
Usiłowałem przeczytać wczoraj ze zrozumieniem projekt budżetu UE na rok 2011. Pomimo wykształcenia finansowego i ponad ćwierćwiecza doświadczenia zawodowego w finansach, muszę przyznać, że z tego dokumentu niewiele udało mi się zrozumieć. Jeśli ktoś byłby łaskaw mnie oświecić, albo mi to jakoś po ludzku wyjaśnić, oryginał znajduje się tutaj.
Europejska nowomowa niczym nie różni się od orwellowskiej – jeśli ktoś nie pracuje w komisji, nie jest w stanie tego zrozumieć. Mam dziwne podejrzenie, że większość europosłów również nie wie o co chodzi w tym dokumencie, mimo iż zatytułowany jest on prezentacją polityczną (czy istnieją inne wersje tej prezentacji?)
Z natury jestem uparty. Powiedziałbym nawet, że jestem upierdliwy w dążeniu do zrozumienia czegoś, czego zrozumieć nie mogę. Nie jest to cecha przyjazna (w szczególności dla rodziny!), bo zamienia mnie w pracoholika – nikomu więc takiej postawy nie życzę. Tuż przed osobistą rewolucją, ogłoszoną tutaj na blogu, postanowiłem jednak spróbować zrozumieć ten budżet. Jak zwykle, zacząłem trochę okrężną drogą.
Janusz Lewandowski, komisarz unijny ds. budżetu, a więc ktoś, kto na pewno rozumie co znajduje się w tym dokumencie, wygłosił miesiąc temu wykład dla studentów LSE, zatytułowany „Czy nadal stać nas na Europę?”
Zanim jednak podzielę się lekcją, którą z tego wykładu wyniosłem, muszę przyznać, że wyniosłem również lekcję poboczną, zapewne przez autora niezamierzoną. Szczególnie dotarły do mnie słowa, którymi komisarz Lewandowski zakończył swój wykład – „Europejscy liderzy wiedzą, co musi zostać zrobione. Nie wiedzą jednak, jak zostać ponownie wybranymi po zrobieniu tego co musi być zrobione. Stała przepaść pomiędzy ekonomiczną koniecznością i politycznymi chęciami ma olbrzymi wpływ na naszą zdolność do rozwiązywania wspólnych problemów”
——–
Po opublikowaniu zauważyłem, że wycięło mi część dokumentu – dziś już nie zdążę odtworzyć – dokończenie pojawi się więc jutro. Jeśli ktoś jednak chciałby mi pomóc w zrozumieniu unijnego budżetu, zapraszam do komentarzy 🙂
pewnie taki, że i Greenspan i europejscy politycy myślą, że mogą realnie wpływać na ekonomię
Dobra, dobra, ale jaki jest związek pomiędzy Greenspanem, a szczytem Unii?