Jeszcze niecały rok temu, w życiu by mi nie przyszło do głowy, że mógłbym stać się eurosceptykiem. Dziś mam ku temu powód, który prezentuję poniżej:
Podczas, gdy wszystkie kraje członkowskie przymuszane są do zachowania dyscypliny budżetowej i do cięcia wydatków, budżet Unii Europejskiej stale rośnie. Biurokracja unijna wydaje się nienasycona. Chce zwiększenia wydatków w roku 2011 o 5,9%.
Co ciekawe, w żadnej polskiej gazecie nie widzę dyskusji na ten temat. Dziennikarze jakby nabrali wody w usta i jedynie piszą o Europie w sposób pozytywny. Wszystkie nasze główne media przyjmują linię PAP:
28.10. Bruksela (PAP) – W Brukseli rozpoczął się w czwartek dwudniowy szczyt Unii Europejskiej, którego głównym tematem jest niemiecko-francuski postulat zmiany traktatu UE, by wzmocnić dyscyplinę budżetową.
Większość krajów jest niechętna zmianom. Polska jest otwarta, podnosi jednak kwestię odliczenia kosztów OFE.
A potem dalej jak dobra jest Unia i jak musimy ograniczać nasze narodowe wydatki…
Jakoś nigdzie nie znalazłem jeszcze informacji o tym, że toczyła się dziś również debata na trochę inny temat.
Dziesięć krajów europejskich wspiera żądanie Wielkiej Brytanii, by ograniczyć wzrost wydatków Unii Europejskiej do 2,9%. Wśród krajów wspierających znalazła się Francja i Niemcy. Ograniczenie europejskiego budżetu nie znajdowało się w planie obrad szczytu, ale premier Cameron nalegał by ten punkt umieścić w agendzie obrad.
O stanowisku Polski jakoś cicho…
Chyba nie jest tak źle jak sądziłem, bo o 22:30 pojawiła się wreszcie depesza PAP http://wyborcza.pl/1,91446,8585933,UE__Koalicja_11_krajow_za_nizszym_budzetem_UE_2011.html