Zakupy jak orgazm

Po miesiącu bardzo intensywnej pracy na wyjeździe i po tygodniowej odtrutce od internetu postanowiłem podnieść naturalny poziom endorfin i jednocześnie:

  1. wypróbować pewną teorię w praktyce,
  2. wesprzeć polską gospodarkę i przyczynić się do poprawy danych makro,
  3. przeprowadzić osobiście badanie stanu sektora handlu detalicznego

Udałem się więc wraz z żoną na szaleńcze zakupy. Poniżej raport z realizacji projektu od końca:

Ad 3) Badanie stanu sektora detalicznego.

Po przelotnych wizytach w centrach handlowych w stolicy, odwiedziłem wreszcie centra handlowe w Trójmieście. Muszę potwierdzić, że z perspektywy Warszawy trudno jest obiektywnie ocenić co dzieje się w kraju. Osoby odwiedzające Arkadię, czy Galerię Mokotów rzeczywiście mogą ulec sugestii, że kryzysu w Polsce nie było i nie ma.

Oceniając sytuację subiektywnie z Gdańska obraz kształtuje się już całkiem inaczej. A więc, kilka lokalnych spostrzeżeń:

  • CH Manhattan we Wrzeszczu – w miejscu zlikwidowanego Carrefour otworzył się wreszcie nowy supermarket Piotr i Paweł. Pomimo, że bardzo lubię tę sieć i cieszyłem się, że będę miał 500 m do dobrego sklepu, jakoś dobrze tej lokalizacji nie wróżę. Powód? – tylko dwa stanowiska kasowe w działaniu, a kolejek nie było. Naprzeciw supermarketu do niedawna był salon Euro AGD. Zniknął. Jego miejsce zajął sklep z tanim obuwiem CCC. Nie jest to sklep do którego wchodzę, więc zerknąłem tylko przez drzwi – w środku ani jednego klienta, więc tym razem Cena nie Czyni chyba Cudów! Na parterze sklep Royal Collection zacząl chyba ciąć koszty. Okna wystawowe nieoświetlone, w środku wybór ubogi. Kupiłem tylko na szybko dwie markowe koszule z 70% upustem, uzyskując jeszcze 10% upustu na karcie stałego klienta… Nie dało się bardziej wesprzeć gospodarki i sieci, bo nie było na co wydawać. Odwiedziłem też padający od pół roku salon Kolportera. Tu udało mi się gospodarkę wesprzeć z 50% upustem. Szkoda tylko, że asortymentu nie odświeżają
  • CH Galeria Bałtycka – to drugie lokalne centrum handlowe. Chyba najlepsze w Trójmieście, choć tłumów takich jak choćby rok wcześniej nie widać.
  • Po raz pierwszy od rozbudowy odwiedziłem CH Kliff w Orłowie. Miałem nadzieję, że tu uda mi się wesprzeć znacząco gospodarkę. Niestety, wielu z zapowiadanych sklepów nie znalazłem. Parking świecił pustkami, a i duża część powierzchni Kliffa tak jakby jeszcze nie wynajęta. Jedyna radość, że mój ulubiony sklep z butami APIA ma lepszą i większą powierzchnię. Ludzi trochę w tym sklepie było, obsługa jak zawsze bardzo profesjonalna, więc wsparliśmy. Cieszy mnie, że ta sieć obuwnicza rozwija się lepiej, niż ta, która nazwą czyni cuda. Wsparliśmy też sklep Camela – profesjonalna obsługa, dobre produkty, choć bez upustów i wyprzedaży. Wsparliśmy też gospodarkę w innym sklepie, którego nazwy nie wymienię. Panie asystentki chciały bowiem koniecznie płatności gotówkowej – jak powiedziały, zbierały na wynagrodzenia, które miały nadzieję otrzymać wieczorem… Płatność kartą była im tak niemiła, że gdyby nie wyjątkowo dobry produkt (też bez żadnych upustów cenowych), to pewnie nie doszłoby do transakcji. Ale jak mawiają handlowcy, dobry produkt sprzedaje się sam i nawet wyjątkowo nieprofesjonalna obsługa nie zepsuje sprzedaży. Wiedzieliśmy już z żoną, że tego akurat produktu nie uda nam się kupić nigdzie indziej. Wizyta w kolejnym sklepie, który chciałem wesprzeć zakończyła się jednak negatywnie. Tu Panie asystentki tak nieudolnie obrzuciły mnie produktami, że trudno mi było podjąć jakąkolwiek decyzję. Zamknąłem się więc w sobie i postanowiłem przerwać badania.

Wnioski z badania – kryzys na prowincji widoczny coraz bardziej. W połączeniu z danymi o wzroście zadłużenia przeterminowanego w segmencie kredytów gotówkowych, ratalnych i zadłużenia na kartach kredytowych, oraz w kontekście uzyskanych upustów, twierdzę z całą stanowczością że prawdziwy kryzys dopiero w Polsce nadejdzie. Szczególnie kluczowy będzie tu listopad, gdy sieci handlowe będą musiały zapłacić za towary dostarczone na początku roku oraz okres przedświąteczny, gdy ludzie postanowią w tym roku poczynić oszczędności.

Ad 2) Wspieranie gospodarki i poprawa wyników

Udało mi się na jednym ruszcie upiec 2 pieczenie: wspierałem bezpośrednio sektor detaliczny i bankowy.

Co prawda w obu sektorach ratowałem raczej płynność niż zyskowność, ale co tam. Średni uzyskany upust od ceny detalicznej ponad 50% może prowadzić do orgazmu, ale tylko kupującego. Największy wkład wniosło Royal Collection – 73% średniego upustu. Drugi w kolejce Kolporter – 50% upustu… Nie zabolał zbytnio brak upustów w najlepszych sklepach, bo przynajmniej miałem radość ze świetnej obsługi i super produktów. Tam poprawiałem i płynność i zyskowność.

Co do sektora bankowego, to nie jestem zyskownym klientem. Nie korzystam z kredytów ratalnych, a zadłużenie na karcie spłacam w 100%. Robię więc im wolumen, choć zaniżam zyskowność. Na szczęście dla banków, nie jestem typowym klientem, a świadomość społeczna kosztów kredytu i umiejętnego wykorzystania kart kredytowych jest bardzo niska.

Ad 1) Teoria o endorfinach

PR rozpowszechnia ostatnio teorię, wedle której udane zakupy powodują takie same reakcje biochemiczne w mózgu jak seks. Podobnie jest ponoć z czekoladą. Czekolady jeść nie mogę, choć lubię. Zakupy mi humor bardzo poprawiły, ale niestety – teoria pozostanie chyba tylko teorią. Nawet pomimo dużych upustów, o orgazmie trudno mówić. A o wpływie seksu na gospodarkę napiszę jutro, bo właśnie przeczytałem wydaną po polsku książkę „Freakonomia”, wydawnictwa One Press… (m.in. dzięki upustowi w Kolporterze).

Jeden komentarz na temat “Zakupy jak orgazm”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s