Ken Auletta Googled

Googled

Wczoraj przez ponad 5 godzin w samochodzie słuchałem audiobooka Kena Auletty „Googled”. Dziś musiałem doczytać. Jutro zapewne będę wyszukiwał fragmenty w Google Books.

Dla kogoś, kto tak jak ja, śledzi na bieżąco raporty roczne Google, Amazona, Facebooka i innych firm nowych technologii – rewelacji nie ma. Jest natomiast ładna narracja, która może wprowadzić w temat osoby postronne.

W pamięci zostanie mi kilka ilustracji, które będę mógł wykorzystywać na szkoleniach.

Odkrycie, że przyszłość mediów została przewidziana znacznie wcześniej, niż myślałem i że początek umierania incumbentów był znacznie dłuższy – to lekcja, że sygnałów wczesnego ostrzegania trzeba szukać gdzie nie tam, gdzie dotychczas szukano; zanim pojawią się w sprawozdaniach finansowych, jest już pozamiatane.

Na marginesie jest też coś, co daje do myślenia – multitasking nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale gdy musimy koncentrować się na drodze albo na innych czynnościach, a mózg próbuje sobie poradzić z pewnymi informacjami – tylko tymi, które uderzają w jakieś struny – przekazuje je do podświadomości. Pomysły rosną. Dziś tego doświadczam.

Od kilku lat chodzi mi po głowie pomysł, że prawa autorskie przestaną wkrótce obowiązywać. Jest wiele powodów, dla których dochodzę do takich konkluzji – poczynając od bezsensownych patentów, poprzez wyspecjalizowane sądy wykorzystywane przez globalnych graczy „patentowych” po ilość informacji generowanej przez miliony niezależnych źródeł. I wreszcie, przy lekturze, dotarło do mnie, że Google powstało tylko dlatego, że nikt nie powiedział założycielom iż naruszają prawa autorskie na masową skalę. Otóż, by umożliwić wyszukiwanie, Google skopiował cały internet i do tego zrobił to w celach komercyjnych – już to jest naruszeniem prawa autorskiego i więcej nie trzeba dyskutować. To złamanie prawa zmieniło reguły gry na tyle, że „zwycięzcy nie będą sądzeni” – nie, żebym zachęcał do łamania prawa, ale pokazuję, że z tego tylko powodu prawo zapewne się zmieni. OK, Google polega w dużej mierze na prawach autorskich, ale to chyba tak, jakbyśmy w nowoczesnej fabryce utrzymywali stare maszyny parowe – użytku z nich nie będzie zbyt wiele, a nowe rozwiązania powstają w tej chwili w dużej mierze w oparciu o open source, albo w oparciu o źródła, które sobie praw autorskich nie chcą z różnych powodów zatrzymać.

Książki nie ma w języku polskim. Ale też osoby, które zechcą z niej skorzystać, zapewne poradzą sobie doskonale z językiem angielskim. Coraz częściej dociera do mnie, że w rynku docelowym na książki biznesowe czytelnicy wolą czytać w oryginale. W ciągu najbliższych kilku lat, Google zafunduje nam zapewne tłumaczenie kontekstowe oparte na AI, które pozwoli nam przełączać się płynnie pomiędzy językami bez szkody dla treści i estetyki. Dostaniemy też „samojazdy „® – słowotwórstwo moje – by odróżnić je od „samochodów”.

Zachęcam do lektury – szczególnie dobrze nadaje się na plażę 🙂 Ken Auletta, Googled. The End of the World As We Know It

Ken Auletta Googled

3 myśli na temat “Googled”

  1. Nie przejmuję się a wręcz marzę by dożyć takiego stanu rzeczy, ale nie podzielam Twojego optymizmu. Lobby chcące zachować status quo będzie walczyć jak Walt Disney o Myszkę Miki…

  2. A mnie się wydawało, że cały „zachodni”i biznes trzyma się teraz na prawach autorskich i patentach właśnie i będzie ich bronił jak niepodległości. Bez praw autorskich nie ma appla, nie ma ms, nie ma big pharma, nie ma niczego…

    1. Zwróć uwagę na to, że w przypadku firm farmaceutycznych jest już od ładnych paru lat wyłom – w Indiach można sobie produkować tanie generyki i ochrona patentowa nie obowiązuje… W dobie globalizacji – nie da się chyba tego procesu powstrzymać…

      Owszem w USA czy w UE są inne bariery przed wejściem nowych farmaceutyków na rynek – dopuszczenia, listy refundowane, itd. itp.

      Afera Glaxo i helicobacter pylori z 1984 r. zostawiła chyba otwarte drzwi, których nie da się domknąć poprzez tworzenie tzw. spoilerów i dyskredytowanie samej informacji…

      Co do firm technologicznych – tu polecam list byłego prezesa Nokii do pracowników (tłumaczyłem go tu na blogu). Elop mówił m.in. że Nokia nie jest w stanie przygotować prezentacji w Power Poincie w czasie, gdy ich chińska konkurencja wypuszcza nowe produkty na rynek… To chyba będzie jeden z głównych powodów, dla których patenty znikną… Drugi, to fakt, że programiści coraz więcej korzystają z modułów open source i tego nie da się już opatentować.

      Muzyka i filmy – tu młodzież coraz częściej korzysta z YouTube i twórcy tych treści nie myślą już o ochronie swoich praw – chcą mieć jak najwyższą oglądalność w krótkich okresach, bo od tego zależeć będą ich przychody z reklamy, więc im szybciej umieszczą nowe treści, tym szybciej będą mieli kasę…

      Polecam książkę Chrisa Andersona „Za darmo. Przyszłość najbardziej radykalnej z cen”. Audiobooka w oryginale można ściągnąć za darmo – płaci się za wersję skróconą…

      Słowem, bez tradycyjnych praw autorskich, bez patentów dużo jeszcze pozostanie… Nie przejmowałbym się tym zbytnio…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s