Eurostat ogłosił dziś wyniki dla europejskich gospodarek:
Źródło: Eurostat
Jak możecie przeczytać, GDP utrzymał się na stabilnym poziomie w porównaniu do ostatniego kwartału.
Tylko w USA GDP stale rośnie i pytanie stawiam- dlaczego?
Nie trzeba być profesorem ekonomii, by zrozumieć jeden prosty wzór:
∆ PKB = ∆ populacji + ∆ produktywności
Innymi słowy: jeśli chcemy by rósł nam Produkt Krajowy Brutto, musimy albo zwiększyć liczbę ludności, albo spowodować, by mieszkańcy naszego kraju stali się bardziej produktywni.
Najprościej byłoby zaimportować do nas kilka milionów Chińczyków. Na to logiczne rozwiązanie nie ma jednak społecznego przyzwolenia w Europie. Wręcz przeciwnie, w okresie recesji, gdy PKB spada, nasilają się głosy by zaostrzyć politykę imigracyjną, kontrolować granice i nie wpuszczać ekonomicznych przybyszów na nasze terytorium. To błąd – matematyka bezwzględnie to udowadnia.
Niektórzy politycy zaczynają mówić wtedy o polityce prorodzinnej. Problem jednak w tym, że naturalny przyrost populacji spowoduje wzrost PKB za ćwierć wieku. Nie tędy droga na wychodzenie z recesji w krótkim okresie.
Zostaje nam druga część równania. Należy spowodować, by wzrosła produktywność!
Z pojęciem produktywności nawet profesorowie ekonomii mają już jednak problem – być może dlatego, że ich wiedza jest tak wielka, że ich mózgi przestają procesować nawet proste informacje (zobacz wykres sprzed tygodnia). Trudno też wymagać zrozumienia tego pojęcia przez polityków (statystycznie, ich wiedza ekonomiczna znajduje się chyba po lewej stronie skali na osi odciętych). Stosując się do wykresu, spróbujmy wytłumaczyć to słowo tak, by nie powodować wzrostu dezinformacji:
Produktywność to wartość wszystkich produktów i usług, które każdy z nas wytwarza.
I teraz lekcja dla polityków – byśmy mogli wytwarzać więcej produktów i usług, oczekujemy, że stworzą nam przyjazne warunki, zachęcające nas do wydajnej pracy.
Na pewno nie zrobią tego poprzez zwiększanie obciążeń podatkowych. Nie zrobią tego także poprzez gospodarkę nakazowo-zakazową – mamy zresztą 45 lat bolesnych doświadczeń jak rozwija się gospodarka centralnie planowana. Nawet najbardziej idealistyczny rząd, działający w interesie obywateli, nie wygra z prywatną przedsiębiorczością.
Może warto więc, by zamiast wydłużać wiek emerytalny po prostu zlikwidować biurokrację i dać system najprostszych zachęt do wzrostu produktywności – może zlikwidować CIT, a wtedy wszyscy urzędnicy i politycy (którzy nic przecież nie produkują!) odejdą do sektora prywatnego?