Zmuszony byłem dziś przeczytać projekt nowej strategii rozwoju transportu (SRT).
Reakcja w skrócie – nazwa i zawartość dokumentu kojarzy mi się dość niecenzuralnie ze zwrotem sra-ta-ta-ta-ta…
Na bazie wszystkich zamówionych raportów i analiz, strategii europejskiej i innych dostępnych opracowań Ministerstwo Infrastruktury przygotowało dokument, który kwalifikuje się do kosza.
Trochę czasu zajęło mi odnalezienie plakatu, który doskonale ilustruje mój pogląd na sprawę:
Powyższy rysunek został przygotowany przez kadrę kierowniczą pewnej nieistniejącej już spółki drogowej – w reakcji na strategię przygotowaną przez pewną globalną i bardzo markową firmę doradztwa strategicznego.
Nie będę już przypominał cech dobrej strategii. Nie wspomnę też o tym, że cele powinny być SMART (albo po polsku SUKCES). Na temat słów wieszcza: „Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił” moje usta zamilkną.
Za wyjątkiem kilku dobrych kolorowych obrazków i map – nic nieznaczący, a mądrze brzmiący potok słów (całe 98 stron), z którego wynika:
„Analiza procesów zachodzących w okresie 2000-2010 prowadzi do wniosku, że mimo wzmożonego wysiłku, w Polsce w dalszym ciągu brak jest spójnego i sprawnie funkcjonującego systemu transportowego, zintegrowanego z systemem europejskim i globalnym”
i
„Znaczna część strategicznych celów rozwoju transportu zostanie zrealizowana w horyzoncie czasowym dłuższym niż SRK, co wymaga charakterystyki najważniejszych działań koniecznych do wykonania w perspektywie do 2030 roku”
Mnie już słów szkoda, a rządowi dedykuję zdjęcie z budowy drogi na wyspie Flores:
Podejrzewam, że pomimo braku środków technicznych droga zbudowana tam w czynie społecznym powstała szybciej i jest lepszej jakości niż to co się ostatnio buduje w naszym kraju.