Właśnie przed chwilą sąd ogłosił wyrok w najdroższej sprawie cywilnej w historii brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości.
Dwóch rosyjskich miliarderów mieszkających w Wielkiej Brytanii pokłóciło się o pieniądze. Starszy z nich postanowił pozwać młodszego o zwrot wyłudzonych 3 miliardów funtów. Oczywiście, „wyłudzenie” miało miejsce wcześniej, w Rosji, ale że system prawny w ojczyźnie obu panów nie do końca jest obiektywny, doszło do sprawy w Londynie.
Nie jest to sprawa jedyna – ponoć wśród rosyjskich oligarchów panuje teraz moda na sądzenie się na wyspach – ale jak do tej pory, sprawa to największa i budząca duże zainteresowanie gawiedzi.
Pan Bierezowski zarzucił panu Abramowiczowi oszustwo i złamanie umowy. Twierdził, że byli partnerami w Sibnefcie i gdy osłabiły się nieco związki powoda z rosyjskim prezydentem, pozwany przymusił go do sprzedaży swoich akcji w firmie za ułamek wartości. Ponieważ powód sprzedał swe akcje pod przymusem, wedle prawa umownego w Wielkiej Brytanii taka transakcja jest nieważna. Jej unieważnienie byłoby dla brytyjskiego sądu ex judicio, więc Pan Bierezowski wystąpił z pozwem o odszkodowanie. Swój pozew okrasił jeszcze innymi przykładami nieuczciwości swego byłego partnera, ot choćby jakąś tam hutą aluminium, z której został wydutkany.
Pomimo wielkiej wiary pana Bierezowskiego w brytyjski system sprawiedliwości, sąd odrzucił dziś jego pozew.
Uzasadnienie będzie zapewne ciekawe, ale na nie trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać. Na pewno do tematu powrócę, bo z doniesień prasowych wynika, że w trakcie przesłuchań panowie prali różne brudy, które rzucają prawdziwe światło na świat biznesu za naszą wschodnią granicą. Ale trzeba spokojnie poczekać do publikacji w raporcie sądowym.
MiroPress 