Potentat e-handlu, czyli amazon.com ogłosił wczoraj wyniki za 4Q2013.
Sprzedaż wzrosła, ale nie tak szybko jak spodziewali się analitycy. Jeszcze gorzej było ze spodziewanym zyskiem i zyskiem na akcję. Na rynku pozagiełdowym inwestorzy zaczęli pozbywać się akcji. Jak na razie całe wzrosty wczorajszego dnia zostały wyeliminowane. Ja zbytnio się tym nie przejmuję, bo patrzę na firmę długoterminowo, a po wydłużeniu perspektywy – cena akcji musi rosnąć.
Sprzedaż kwartalna amazon.com wyniosła 25,6 miliarda dolarów (+20% r/r). Przy publikacji wyników za 3 kwartał firma przedstawiła prognozę pomiędzy 23,5 a 26,5 miliarda dolarów, a więc rzeczywisty wynik zmieścił się w założeniach. Już sam fakt powinien być dość dobrym prognostykiem, bo pokazuje, że firma potrafi planować realistycznie i nie przesadza z prognozami. Analitycy giełdowi przyjmowali przychody na poziomie 26 miliardów dolarów. Tutaj trochę się zawiedli, ale też prognozowanie sprzedaży, to trochę jak wróżenie z fusów.
Prognozowanie i modele finansowe
Zysk netto w 4 kwartale wyniósł 239 milionów usd, czyli 51 centów na akcję. Ponownie, porównanie wyników rok do roku jest korzystne dla amazona (zysk netto 97 milionów usd i 21 centów na akcję), ale firma przegrywa z prognozami analityków, którzy w swoich wycenach zakładali 66 centów na akcję.
Sumując wyniki kwartalne otrzymamy następujące zestawienie roczne:
- sprzedaż 74,5 mld usd (+22% r/r, 2012 61,1 mld usd)
- zysk netto 274 mln usd (2012 strata -39 mln usd)
- EPS 59 centów/akcję (2012 strata -9 centów/akcję)
Osobiście uważam, że są to dobre wyniki. Amazon nadal realizuje strategię pogoni za udziałami w rynku (niskie marże, olbrzymi CAPEX) i w którymś momencie doczeka się dojnej krowy. Amazon ma chyba znacznie większy potencjał w cenie. Gdy dziesięć lat temu twierdziłem, że akcje tej firmy poszybują w kosmos zarzucano mi, że przecież amazonowi brakuje zysków i że w żaden sposób nie da się uzasadnić wyższej wyceny. Jeśli cokolwiek mogłoby zakłócić rozwój tej firmy, to konkurencja z Chin. Ale tu, Amazon idzie w kierunku poprawy jakości obsługi klienta – buduje centra logistyczne, które w okolicach wielkich miast umożliwią dostarczanie towaru w dniu zamówienia. Z taką strategią chińskie firmy nie będą w stanie konkurować.
Na koniec wreszcie kilka wykresów, by umieścić firmę w kontekście rynkowym:
Na tym wykresie szczególnie dobrze widać krótkoterminową perspektywę inwestorów. Najpierw spodziewali się super wyników i kupowali akcje „na plotkach” i na domysłach. Potem wyrzucali je na rynku pozagiełdowym by uniknąć straty. W sumie to co amazon.com zyskał w ciągu dnia, stracił po godzinach. To tak, jakby podświadomie inwestorzy zdawali sobie sprawę z długoterminowej wartości firmy.
Od początku roku cena akcji urosła znacząco – prawie +62%. To wynik jakiego nie osiągniecie na żadnej lokacie. Owszem, tam gdzie mamy tak duże zwroty z inwestycji, możemy też i oczekiwać dużych spadków. Ale zerknijcie jak ta firma prezentuje się w nieco dłuższym okresie:
Od początku notowań cena akcji wzrosła o prawie 27 tys. proc. Owszem, były spadki – w roku 2000 i później w 2009, ale jeśli ktoś uwierzył w wizję Bezosa i w 1997 roku zainwestował 1000 usd w akcje firmy, to miałby dziś w portfelu akcje o wartości prawie 270 000 USD. Takiego zwrotu nie uzyskalibyście na żadnej lokacie 🙂
Sprzedaż Apple stale wzrasta i chyba nie zamierza mieć tendencję malejącą. Pełen podziw dla tej firmy, Mało komu udaje się rozwinąć taką korporację.
Problem Apple polega jednak na tym, że od śmierci Jobsa nie wypuścili nowego, przełomowego produktu. Mówiło się o nowej telewizji, mówiło się o zegarku, który mógłby mierzyć nam ciśnienie i puls, teraz wspomina się o zegarku, który będzie ostrzegał nas przed zawałem, ale przełomowego produktu jak nie było, tak nie ma. W Apple pojawił się ostatnio nowy znaczący inwestor, który chce uzyskać jak największe ROI w jak najkrótszym terminie. Nie interesują go zbytnio nowe produkty… I to może być dla tej firmy największym problemem.
Osobiście widzę, że Amazon ma jednego asa – szybko rosnące przychody. Gdy ten as się zgra, pozostałe karty okażą się blotkami. Zauważmy jedną rzecz – wierzymy że spółka zmonopolozuje rynek by zostać dojną krową. Tyle, że przejście z fazy wzrostu do fazy zbierania plonów wcale nie musi być bezproblematyczne. Struktura, kultura i ludzie w firmie może okazać się niezdolna do zmiany paradygmatu.
PS. iPod już jest martwy.
Nie taki martwy jak by Ci się mogło wydawać – w ub. roku sprzedali prawie 30 mln sztuk – zobacz: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/34/Ipod_sales_per_quarter.svg
brakuje na wykresie jedneg słupka – 1q2014 (czyli po ludzku święta 2013) z 6 mln sztuk. Spadek sprzedaży 55% r/r i jedna czwarta tego, co w najlepszym, 2008 roku. Mówię obiektywnie, bo subiektywnie uważam, że iPodTouch jest świetnym urządzeniem, szczególnie do słuchania książek audio.
Click to access q1fy14datasum.pdf
Wiesz, to naturalny etap cyklu życia produktu. Ale póki sprzedają choć kilka sztuk rocznie to produkt nie jest martwy 🙂
Co do Apple, to martwi mnie, że po śmierci Jobsa zabrakło im wizjonera i w zasadzie pracują tylko nad kosmetyką istniejących produktów, a nie nad czymś co będzie tzw. „disruptive technology” (brakuje mi tu dobrego polskiego słowa, bo „przełomowa technologia”, tak jak zostało to przetłumaczone za autorem frazy i książki http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/37898/przelomowe-innowacje.html nie do końca oddaje znaczenie.
A wracając do Amazona, to bawiąc się prostym modelem wyceny tej spółki można stosunkowo łatwo uzasadnić podwojenie się ceny akcji w krótkim okresie 🙂
Co do Amazona, mam mocno mieszane uczucia. Trochę przypomina mi japoński model biznesu – obroty bez zysków. Dopóki obroty zancząco rosną, zawsze można mówić – hodujemy dojną krowę, chcemy zmonopolizować rynek.
Tylko co się stanie, gdy obroty przestaną rosnąć ? Co się stanie, gdy wzrost obrotow spadnie do 10% rocznie ? Co będzie, gdy firma pod naciskiem inwestorów zacznie gonić za zyskiem i zacznie ciąć koszty i jakość obsługi ?
W takich przypadkach, wycena może szybko spaść o połowe i potem jeszcze raz o połowę. Trochę firmę ratuje duży budżet R&D, który, w razie nieszczęścia, będzie można przemianować na zyski.
Sylwek, to bardzo dobre pytanie. Ale przecież możesz sobie na nie sam odpowiedzieć 🙂 Robisz prosty model w którym masz 7 zmiennych:
1) dynamika sprzedaży
2) marża zysku brutto
3) koszty SG&A
4) CAPEX
5) cykl należności
6) cykl zapasów
7) cykl zobowiązań
Testujesz sobie wrażliwość modelu na poszczególne zmienne i już wiesz. Pamiętaj, że z perspektywy firmy, nie zysk jest ważny, tylko zdolność do generowania pozytywnych przepływów. Zysk jest potrzebny tylko po to, by nie wyschły źródła finansowania 🙂
Amazon ma bardzo dużo asów w rękawie i dość mądrze je sobie testuje. Zobacz na podwojenie opłaty prime do 40usd…
W przypadku amazonu, tylko duża dynamika przychodów uzasadnia im robienie CAPEX na tym poziomie… Jeśli dynamika spadnie, to nie będzie już potrzeby na CAPEX… Zwróć uwagę na to, że od lat krytykuję AAPL za kumulowanie gotówki. CFO AAPL miał do wyboru dwie opcje: 1) CAPEX (włączając w to kapitalizowane R&D) albo 2) zwrot gotówki akcjonariuszom (dywidenda albo skup akcji w celu umożenia). Z żadnej opcji nie skorzystał, a zgodnie z cyklem życia produktu, w którymś momencie w przyszłości (zbliżającym się dość szybko) pojawią się nowe produkty i usługi które spowodują naturalną śmierć iPodów, iPhonów, iPadów. Pytanie, czy pojawią się ze stajni AAPL, z Samsunga, czy też od jakiegoś nowego gracza, który dopiero teraz zbiera finansowanie VC?
O wycenach spółek – polecam Damodarana i jego blog. Im dłużej żyję, tym bardziej mi się podoba jego niezłomna konsekwencja w stosowaniu tego samego modelu.