– to już co najmniej od roku mielibyśmy układ w upadłości.
Historycznie, długi ściągano najazdem.
Teraz, sam brak spłaty nie wystarczy. Wojny muszą mieć jakiś „humanitarny” powód. Jjesteśmy zbyt cywilizowani by siłą odbierać długi. Ale w tym naszym cywilizowaniu zachowujemy się wobec naszych władców jak poddani z bajki Christiana Andersena „Nowe szaty cesarza”.
Gdy w 2009 roku Grecja obnażyła swoje rzeczywiste oblicze – politycy po wielu naradach ubrali ją w nowe szaty. Ogłosili też, że tylko głupcy ich nie zobaczą, a że nikt nie lubi wychodzić na idiotę, więc nikt się też nie wychylał. Zaakceptowaliśmy, że Grecja jest uratowana i wróciliśmy do codziennych zajęć.
Stan greckiej gospodarki widać było jak na dłoni – ze wszystkimi szczegółami. Uznano jednak, że wyrafinowani ekonomiści i bankierzy centralni wiedzą co robią.
W ubiegłorocznym „planie ratowania” Grecja dostała pieniądze na spłatę zapadających obligacji, choć kosztem wyższego oprocentowania i przymuszona do realizacji planu oszczędności.
Przekładając to na język zrozumiały dla przedsiębiorców – koszt kredytu wzrósł, kredyt został odroczony w czasie, a jednocześnie trzeba było wstrzymać inwestycje i ciąć wydatki. Skończyło się tak jak można było to przewidzieć. Przychody Grecji spadły o 4,5% w ubiegłym roku, a i w tym roku spadają podobnie. W rachunku wyników koszty finansowe wzrosły, a nie udało się też obniżyć pozostałych wydatków. Nie trzeba być ekonomistą (a nawet studentem ekonomi) by zrozumieć, że taki „plan naprawczy” nie ma żadnych szans powodzenia. Strata się z roku na rok pogłębia.
Grecja znów nie ma jak spłacić przypadających na ten rok „rat kredytowych”. Przygotowano więc kolejny plan by uświadomić ciemnych ludzi, że Grecja nie jest naga. Wedle nowego planu zadłużenie Grecji wzrośnie ze 150% dziś do 200% GDP w 2015. Obsługa długu będzie kosztować 12% GDP, a deficyt budżetowy zaplanowano na 15%.
Na pytanie, kto za to wszystko zapłaci odpowiem krótko – renciści i emeryci!
albo:
Podobno nasz rząd również był gotów do pomocy finansowej Grecji. Zastanawiam się tylko ” w imię czego?” Mam wrażenie, że PR wziął górę nad rozsądkiem. Prosiłbym tylko, żeby odniósł się Pan do problemu franka szwajcarskiego, bo mam wrażenie że ostatnio byliśmy karmieni medialną papką.