Jezu, może bluźnię przy Świętach wzywając Twe imię nadaremnie, ale po obejrzeniu tego filmu – nie ma dla nas nadziei! Nic, tylko przeprogramować radio, by odbierało jedynie słuszną stację! To samo zrobić z telewizją… i koniecznie trzeba wyrzucić wszystkie książki! To przecież marketing szatana!
Mocniejsze to niż wszystkie filmy, które dotychczas widziałem.
Drogi Znaku i Panie Hołownia, więcej takich książek proszę:
Edycja (24.04.2011):
Wielkanocna refleksja
Dziś rano przydarzyły się dwie rzeczy, które zmieniły mój stosunek do filmu i do księdza. Może i tacy egzorcyści są potrzebni, a bilans musi wyjść na zero. Jak Yin i Yang:
Może niepotrzebnie się denerwuję. Może trzeba po prostu zaakceptować różnorodność. Może to kolejna lekcja tolerancji.
Po pierwsze, przeczytałem wynikach pewnego eksperymentu, w którym dwójka naukowców próbowała zrozumieć wpływ religii na zachowania etyczne. Eksperyment przyniósł zaskakujące wyniki!
Dla dociekliwych, publikacja naukowa jest do pobrania tutaj
(pdf w j. angielskim). Tytuł jest dość prowokujący: „Mean Gods Make Good People”, czyli „Wredni bogowie robią dobrych ludzi”.
Eksperyment, a w zasadzie dwa eksperymenty przeprowadzone z naukową starannością, można w skrócie opisać w następujący sposób:
Badacze poprosili studentów o wypełnienie komputerowego testu matematycznego. Poinformowali jednocześnie o usterce w oprogramowaniu, powodującej, że po ukazaniu się treści pytania automatycznie pokazywała się odpowiedź. By uniknąć wyświetlania odpowiedzi, badacze poprosili studentów o naciskanie klawisza spacji przy przechodzeniu do następnego pytania. W dalszej części eksperymentu, studenci musieli odpowiedzieć na pytania o demograficzne, etniczno-kulturowe, religijne etc. Wśród nich, ukryte były pytania o pojmowanie Boga.
Celem eksperymentu było sprawdzenie skłonności do oszukiwania i czy występuje korelacja pomiędzy uczciwością a pojmowaniem Boga.
Okazało się, że uczestnicy, dla których Bóg jawi się jako groźny sędzia, oszukiwali rzadko. Natomiast uczestnicy postrzegający Boga jako wyrozumiałego i dobrego, są bardziej skłonni do nieetycznych zachowań.
Przy okazji badania wykazały, że nie ma różnicy w tendencji do kłamania między wierzącymi i niewierzącymi.
Wygląda na to, żę wszystko co „uduchawia” jest wybitnie złe.. czy jakoś tak.
Kurna.. film „Egzorcysta” mnie tak nie zafascynował jak to hehe jacie fajdole hahahaa z umiłowaniem.. oczekuje na całą serie tego. Klasyk lol 😀
Ja.. oni są groźni hehe ..
Jakoś mam ostatnio wrażenie, że to Polska właśnie….w całej krasie i nie ma co się łudzić, że młodsze pokolenie coś zmądrzeje i przestanie wierzyć w te banialuki. Konserwatyzm polskiego społeczeństwa jest zadziwiający i trzyma się mocno…
Darek, nadal myślę, że to jednak margines – ale po manifestacji 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu jakoś mnie ten margines prześladuje i wnerwia. Najciekawsze jest to, że ten ksiądz, który wszędzie widzi szatana, sam go trochę przypomina. Stosuje też techniki NLP, które tak sam potępia. Cóż, zapewne to prawo przyciągania i w tym cały sekret.
hmmm mi tam się jakoś wydaje, że to jednak nie mniejszość np:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9488828,Chrystus_w_tupolewie___Weszlam_do_kosciola_na_adoracje.html
ps. Nawet patrząc na moje pokolenie, czy też mojej kuzynki (obecne gimnazjum) to wydaje mi się, że 1. moje pokolenie cofa się umysłowo i robi się bardziej katolicko-konserwatywne 2. jej pokolenie to już masakra, jak opowiada co ich uczą w szkole to włos się na głowie jeży… i nikt praktycznie tych bzdur nie kwestionuje, a jeśli nawet ktoś zakwestionuje to jest traktowany jak odmieniec i grozi mu relegacja ze szkoły… i to w Warszawie, nie na jakiejś wioseczce gdzie ksiądz jest bogiem.
W książce „Kościół dla średnio zaawansowanych”, Szymon Hołownia przyrównuje Ojca Dyrektora do golema i pisze tak o jego owieczkach: