Wedle GUS inflacja wzrosła nam tylko o 4,3%. Pomimo niezłego przygotowania ekonomicznego trudno jest mi ten wskaźnik przełożyć na codzienne wydatki. Już w styczniu pojawiły się artykuły w gazetach, o tym, że bochenek chleba, który kosztował w ubiegłym roku 2,50 w maju będzie kosztował dwa razy tyle.
I jak tu wierzyć w oficjalne wskaźniki GUS, gdy jeszcze kilka miesięcy temu płaciłem za usługę medyczną 50 zł, a dziś cena wzrosła dwukrotnie?
Nie mówię już o cenach benzyny, bo tu przyczyna wzrostu cen jest oczywista. Ale znacząco podrożała też żywność, bilety lotnicze a nawet wycieczki do Egiptu?
A jak do tego ma się coś co w ubiegłym roku miałem za darmo, a dziś bank mnie za to kasuje?
Za wyjątkiem sprzętu AGD, który relatywnie tanieje, trudno mi znaleźć przykłady spadków ceny. Tylko, ile można mieć w domu telewizorów czy pralek?
Czy możecie mi pomóc w znalezieniu produktów czy usług, których cena spada?
pod latarnia najciemniej – uslugi finansowe sa w 2011 tansze niz rok temu.
Aczkolwiek trudniej sa porownywalne poprzez wszedobylskie pakiety i smart pricing.
No właśnie ja tego nie widzę… w ub. roku miałem darmowe konto firmowe, teraz płacę 25 PLN miesięcznie + dodatkowo płacę za SMS-y, które w ub. roku były darmowe… Konto od kilkunastu lat to samo…
Prywatnie koszty nie wzrosły, ale też i nie potaniały…
Ubezpieczenia rosną z roku na rok, choć bezwypadkowe…