Czasem trzeba się wycofać, by móc ponownie jechać do przodu.
Jeśli przyrównamy zarządzanie do jazdy samochodem, to stwierdzenie to będzie szczególnie zasadne w dwóch sytuacjach:
- jeśli wjechaliśmy w ślepy zaułek
- jeśli ugrzęźliśmy w śnieżnej zaspie (albo w piasku)
W powyższej paraleli nie ma znaczenia, czy zarządzamy małą firmą, wielką korporacją, państwem, czy tylko własną osobą – wszyscy jesteśmy kierowcami.
Czynności, które trzeba wykonać, są takie same w każdym przypadku: musimy się zatrzymać, ocenić sytuację, wycofać, objechać przeszkodę i wytyczyć nową drogę do celu.
Oczyma wyobraźni widzę już zarzuty, że moja paralela jest nieuprawiona – że skala ma znaczenie, że zarządzanie państwem to jak kierowanie statkiem, a zarządzanie własną osobą to co najwyżej wędrowanie z plecakiem na piechotę albo jazda rowerem. Otóż nie – jeśli statek wpłynął na mieliznę, czynności które musi wykonać kapitan wraz z załogą nie różnią się od procedury wydobywania samochodu z zaspy. Podobnie musimy zresztą postępować jeśli zabrnęliśmy na ruchome piaski. Ale o tym za chwilę.
W przypadku pierwszym, wycofywanie ze ślepego zaułka jest oczywiste i z reguły nie sprawia kierowcy większego kłopotu. Trudniej będzie co prawda wycofać wielkim TIR-em niż małym samochodem. Kierowca ciężarówki ma jednak zazwyczaj wystarczające doświadczenie, by przeprowadzić ten manewr bezkolizyjnie. Problemy zaczynają się dopiero w momencie wytyczania nowej drogi. Im bardziej kierowca polega na nawigacji GPS, a nie na własnym rozsądku, tym trudniej będzie mu odnaleźć drogę, gdy przyjemny głos z nawigacji powtarza – jedź prosto! Być może dlatego kierowcy TIR-ów tak często korzystają z CB-radio. Zawsze mogą zapytać innych o drogę, albo poprosić o pomoc.
Znacznie gorzej jest, gdy ugrzęźliśmy w śniegu. Naturalnym odruchem kierowcy jest dodawanie gazu, co powoduje dalsze zakopywanie się samochodu. By się wydostać z potrzasku i zastosować jedną z możliwych strategii. Nie da się tego jednak zrobić bez wyjścia na zewnątrz i bez dokładnych oględzin. Czasem trzeba będzie się odkopać i tu przydatna byłaby łopata (ilu kierowców ją wozi w bagażniku?). Czasem trzeba będzie poprosić o pomoc, bo bez wyciągania traktorem nie da się wyjechać. Najgorzej jest jednak wtedy, gdy śnieg obficie sypie i droga staje się nieprzejezdna w żadnym z możliwych kierunków. Wtedy pozostaje czekać na przejazd pługu albo trzeba porzucić samochód i odczekać w przygodnym schronieniu aż zamieć się skończy i drogi zostaną odśnieżone.
Kończąc tą samochodową paralelę dodam tylko, że dziwi mnie ilość kierowców na drogach, którzy grzęznąc w śnieżnej zaspie za nic nie wyjdą z samochodu, tylko dodają bezmyślnie gazu by pojechać do przodu. Przy takiej strategii nie pomoże nawet duża ilość paliwa w zbiorniku!
W podanym przypadku oczywiście przejście nad ani przejście pod by nie zadziałało – ale byłyby osoby, które próbowałyby to zrobić. Przejście pod, to osoba która zaczyna myśleć jak to było, że się władowała w tą zaspę, dlaczego tak jest, itp. Przejście nad to gość, który stwierdza, że nie będzie się w to babrał, tylko wzywa pomoc drogową, on nie jest ponad takimi rzeczami jak odkopywanie samochodu z zaspy.
Odchodząc od analogii zaspy, a idąc do konkretnego problemu w firmie, np. konfliktu w zespole – strategia na dotarcie do podstaw problemu polegałaby na szukaniu jego źródeł, przyczyn, z których się wywodzi, jak się rozpoczął, z czyjej winy, itp. Strategia przejścia nad problemem, to menadżer, który stwierdza, że nie będzie się zniżał do rozwiązywania tej sprawy i niech zespół sam to załatwi między sobą. Strategia „przez” to wzięcie zaangażowanych w konflikt osób na rozmowę i próba dotarcia do nich. A strategia „obok” to zorganizowanie czegoś ważnego, co zespół musi zrobić razem i co powinno zażegnać konflikt.
re your last comment, Mirek, they should do what they used to do in my favourite serial when I was a kid, Wacky Races, and just rip out the rear-view mirror :))
Paralela dobra, tylko nieco bym ją rozszerzył,dla pełniejszego ujęcia tematu:
Są cztery główne strategie radzenia sobie z przeszkodami, które napotykamy i każdy człowiek ma 1-2 ulubione strategie, zwykle ignorując pozostałe, które mogłyby akurat lepiej zadziałać.
Strategie te to:
– przejście nad problemem
– przebicie się przez problem na siłę (tu świetnie pasuje Twój przykład kierowcy wjeżdżającego dalej w zaspę)
– obejście problemu
– dotarcie do podstaw problemu, „przejście pod problemem”
Zresztą byłeś na wieczorze z Andrew Austinem, w którym poruszał ten temat, więc pewnie to wszystko pamiętasz, ale pomyślałem, że inni czytelnicy Twojego bloga mogą tu skorzystać. Być może ktoś nie dostrzegał u siebie przebijania się na siłę ani obchodzenia, o których pisałeś, bo sam ma np. tendencje do wiecznego dochodzenia do podstaw problemu i takie pełniejsze ujęcie może mu bardziej pomóc.
Artur, będę musiał nad tym pomyśleć, bo jako paralela zarządzania – widzę to odrobinę inaczej… Ale dzięki za przypomnienie Austina – naprawdę godzien jest polecenia.
Tak na marginesie, ktoś kiedyś powiedział, że ekonomiści kierują gospodarkami państw patrząc tylko w lusterko wsteczne. Nie jestem pewien czy to Alan Greenspan, czy też ktoś inny…
A co masz na myśli mówiąc przejście nad problemem? Jeśli autor napisał o zaspie, to przejechanie nad nią wymagałoby skrzydeł. Nie rozumiem też co znaczy dotarcie do podstaw problemu – jeśli problemem jest zaspa. Czy musimy się w nią wkopać i przeanalizować że w środku jest śnieg, a potem nad nią przelecieć? – brzmi to jak jakieś psychologiczne mumbo-jumbo
Na marginesie tego wpisu dodam tylko, że niektóre działania rządów europejskich przypominają mi wlepianie mandatów, za parkowanie na nieprzejezdnej drodze – vide podatek bankowy wprowadzony przez Wielką Brytanię.