Pewna młoda dziewczyna z Dublina
Pracę w banku dostała, bo chciała
Ryzyko w krew jej weszło
Ale po krachu jej przeszło
Teraz kredytu będzie się bała.
Gdy mowa o Irlandii, nie mogłem się powstrzymać i napisałem limeryk 🙂
Pracujemy bowiem ciężko nad historią Pumy, a tu się nam irlandzki tygrys bardzo poważnie rozchorował. Europejscy weterynarze koniecznie chcą go wsadzić do klatki i leczyć.
Problem w tym, że tygrys rozchorował się z przejedzenia.
Przez lata, na Zielonej Wyspie zwierzyny łownej było tyle, że tygrys obrósł w tłuszcz, rozepchał sobie żołądek i przyzwyczaił się, że nie trzeba zbytnio biegać, by coś upolować.
Gdy zwierzyny zaczęło ubywać, tygrysowi podświadomie apetyt zaczął rosnąć – zwyczajne genetyczne uwarunkowanie. A że otyłość przeszkadza w bieganiu, coraz to trudniej było mu ten apetyt zaspokoić. Nasz tygrys przestał być więc wybredny i zaczął jeść co popadło. Zatruł się jakąś padliną…
Na przejedzenie najlepszym lekarstwem jest dieta i ruch, a nie kroplówka i medykamenty.
Dietę tygrys już sobie zaaplikował samodzielnie. Gdy się trochę podleczy i zgłodnieje, będzie musiał ponownie nauczyć się polowania. Ganiając za zwierzyną, zrzuci nadwagę, wyostrzy zmysły i w końcu jego życie powróci do normy.
W klatce być może przeżyje, ale trzeba go będzie karmić stale.
A teraz na poważnie – czytaj tutaj
3 myśli na temat “Czy Europa musi ratować Irlandię?”