Zdrap sobie prezydenta

zdrap sobie prezydenta… czyli o przyszłości prasy

Genialna okładka Newsweeka – aż chce mi się kupić ten numer w celach archiwalnych. Może nawet kupię kilka egzemplarzy jako alternatywną inwestycję? Na pewno nie kupię go by dowiedzieć się co się dzieje w kraju.

Wydawcy prasy mają teraz nie lada orzech do zgryzienia.

W dobie internetu tradycyjny model biznesowy gazety nie da się bowiem utrzymać.

W Polsce rozpowszechnił się model zachęcania do zakupu gazet przy pomocy dodatków – film w niskiej cenie, tania książka, konkurs z super nagrodą. To tak jakby wydawcy prasy zaakceptowali, że ludzie nie kupią gazety samej w sobie – dla informacji czy lektury felietonów ulubionych dziennikarzy.

Publikowane informacje dostępne są znacznie szybciej w internecie i za darmo!

Nie zawierają też takich błędów jak dzisiejsza gazeta Metro, która w rozdawanym nakładzie zawiera informację o wygranej Kaczyńskiego. Funkcja informacyjna drukowanego nakładu jest w XXI wieku całkowicie nieprzydatna. Trzeba zaakceptować fakt, że informacje czerpiemy dziś z innych źródeł. Głównie z telewizji i z internetu. I to właśnie „monetyzacja” internetowej informacji stanowi dziś dla wydawców największe wyzwania.

W Wielkiej Brytanii Murdoch zaryzykował i wprowadził opłaty za korzystanie z portalu The Times. Analitycy zakładali, że liczba czytelników korzystających z internetowej wersji gazety spadnie nawet o 90%.

Czy tak się stało – przekonamy się za czas jakiś.

Cieszy się konkurencja, bo znacząco wzrosła liczba czytelników elektronicznych wersji Guardiana i The Daily Telegraph. Nie mówiąc już o BBC, które za pieniądze brytyjskich podatników informuje obiektywnie, sprawnie, i wspaniale. Nawiasem mówiąc, dzisiejsza wiodąca wiadomość dnia:

BBC top news

od rana bardzo pozytywnie mnie nastraja.

Globalni wydawcy prasy przez jakiś czas pogodzili się ze spadkiem drukowanych nakładów. Zastąpili utracone przychody ze sprzedaży gazet przychodami z reklamy internetowej. Jako czytelnicy przyzwyczailiśmy się do korzystania z darmowych informacji kosztem oglądania reklamy. Ja sam przestałem kupować papierowe wydania jakiś czas temu, a odkąd zobaczyłem iPada w akcji, nie widzę żadnego powodu by je kupować – chyba, że w celach muzealno-archiwalnych (albo nawet inwestycyjnych, jak w przypadku najnowszej okładki Newsweeka).

Czy model zakładający opłaty za dostęp do informacji sprawdzi się Murdochowi?

Wszyscy wydawcy obserwują z wielką ciekawością co wydarzy się w pierwszym roku. Model ten sprawdza się w przypadku gazet oferujących treści specjalistyczne – np. Financial Times. Podczas gdy średnia dzienna sprzedaż gazet drukowanych spadła im w 2009 roku o prawie 7% (-30 tys. egzemplarzy), ilość płatnych subskrypcji do FT.com wzrosła w tym samym czasie o +15% (126 281 w 2009 roku w porównaniu do 109 609 o rok wcześniej). Wzrosła też znacząco ilość zarejestrowanych użytkowników, którzy za darmo mogą przeczytać kilka artykułów miesięcznie (1,8 miliona pod koniec 2009 roku w porównaniu do 1 miliona w 2008).

Niestety zysk netto spadł z 12 milionów GBP w 2008 roku do 2 tysięcy GBP w 2009 roku. Prawdą jest, że głównym powodem utraty zysku jest ponad dwukrotny wzrost kosztów utrzymania firmowego programu emerytalnego, ale też widoczne jest bardzo niekorzystne zjawisko – przy spadku przychodów o prawie 11% wzrosły bezpośrednie koszty produkcji sprzedanej (COGS). Gdyby nie odrobina kreatywnego księgowania, firma musiałaby zapewne wykazać dość znaczną stratę. Szczegółową analizę kreatywnej księgowości pozostawię sobie jednak na odrębny wpis (albo na kolejne szkolenie), a tu chciałbym skoncentrować się na modelu biznesowym dla gazet i czasopism.

Na przykładzie FT ciekawie przedstawia się rozbicie geograficzne przychodów:

FT 2009 sprzedaz geograficznie

Niestety w sprawozdaniu finansowym nie przedstawiono, jak wygląda struktura przychodów w rozbiciu na sprzedaż gazet, sprzedaż informacji i danych finansowych, przychody z syndykacji i z reklam. Cóż, trzeba będzie poszukać tych ważnych informacji w inny sposób.

Agregując dane i patrząc globalnie – rynek prasy drukowanej znajduje się w schyłkowej fazie cyklu życia. Rynek prasy elektronicznej, pomimo kilkunastoletniej już historii nie wypracował jeszcze skutecznego sposobu generowania przychodów. Wydawcy prasy bazując na przepływach z tradycyjnych źródeł, nie traktowali go jako podstawowego modelu a jedynie jako uzupełnienie swojego biznesu.

cykl życia TV prasa internet

W międzyczasie pojawiły się substytuty w postaci blogów, twitów, wpisów na facebooku czy choćby filmów kręconych komórką na YouTube – które w dużej mierze wyeliminowały zapotrzebowanie na informację dostarczaną tradycyjnymi kanałami. Rozwój technologii wyeliminował też barierę wejścia na rynek – vide The Huffington Post, które rozwinęło się z bloga w pełną gazetę elektroniczną w ciągu zaledwie kilku lat.

Jeśli dodamy do tego Google, które od kilku lat zaczyna rozpychać się na rynku informacji, to nietrudno będzie przewidzieć, w którą stronę pójdzie rynek. Inwestorzy już dwa lata temu dali wyraz swoim preferencjom w wycenach tytułów prasowych.

2008 wycena google vs gazety USA

Wydawcy mają więc nie lada problem i jeśli szybko nie dostosują swoich biznesowych modeli, to zapewne w ciągu kilku najbliższych lat zobaczymy śmierć branży prasowej.

I teraz zaproszenie do wakacyjnego konkursu, w którym głównymi nagrodami będą książki o zarządzaniu strategicznym – regulamin jest bardzo prosty:
1) każdy może podawać dowolną ilość scenariuszy rozwoju rynku prasowego
2) scenariusze można przesyłać wyłącznie jako komentarz do niniejszego postu
3) wszystkie scenariusze będą ogólnodostępne dla wszystkich czytających
4) w przypadku podobnych scenariuszy wygrywa ten, który opublikowany został wcześniej
5) jako fundator nagród zastrzegam sobie prawo ufundowania dodatkowych nagród

Pytanie konkursowe jest również proste – Jak rozwinie się rynek prasy do roku 2015?

Zachęcam do udziału i do snucia własnych wizji 🙂

8 myśli na temat “Zdrap sobie prezydenta”

  1. No to teraz ja.

    W przyszłości znikną dzienniki kształtujące opinie w stylu GW albo Rzeczpospolitej. Ich czytelnicy przeniosą się do internetu jako grupa społeczna, która jest bardziej elastyczna i wybiera najwygodniejsze rozwiązania. Wydaje mi się, że na rynku w formie tradycyjnej mogą pozostać tabloidy, w związku ze swoją mało wykształconą grupą docelowa, która nie jest łatwo przekonać do nowinek technicznych.
    Dzienniki dostarczające informacje zostaną zastąpione przez różnego rodzaju serwisy tv/internetowe, które są po prostu bardziej aktualne.

    Tradycyjny papier prędzej czy później zostanie zastąpiony przez urządzenia, jednak nie będą one w stylu iPoda. Myślę, że przyszłością będzie elastyczny i kolorowy papier, ale na to musimy poczekać jeszcze parę lat. Niestety Paweł słusznie zauważył, że jeśli chodzi o nowinki techniczne to jesteśmy jednak do tyłu w porównaniu z zachodem. Chociaż z drugiej strony kto wie? Może przez te parę lat nadrobimy zaległości;)

    W każdym razie mam nadzieję, że powstaną w końcu płatne serwisy, które w przyszłości będą mogły zastąpić tradycyjne gazety. Mam tu szczególnie na myśli tygodniki takie jak Polityka, Wprost itd. Jak zauważył PG na świecie krąży masa niepotrzebnych informacji, wśród których dość łatwo się zgubić. Płatne serwisy będą opracowywały analizy, raporty bądź po prostu omawiały dany temat jak najbardziej dokładnie i przy tym w miarę obiektywnie. To właśnie tam przejdą dziennikarze z gazet drukowanych. W moim osobistym odczuciu dobrym zalążkiem tego pomysłu mogłoby się stać serwisy w stylu http://www.mojeopinie.pl/ ; http://www.politykaglobalna.pl/. Jestem w stanie zapłacić za serwis, który będzie dostarczał mi informacje, co do których będę miał pewność, że są sprawdzone.

    Reasumując. Gazety nie zginą, a przeniosą się po prostu do internetu. W gruncie rzeczy nic nie stoi na przeszkodzie, aby za parę lat płacić za e-gazetę, która będzie dostarczana na Twój czytnik, który będzie na tyle nowoczesny, że bez problemu zastąpi nam urządzenia, których używamy teraz do przeglądania internetu, oglądania filmów czy słuchania muzyki. No i zmieści się w każdej torebce;)

  2. Moja wizja jest nieco skrzywiona o podejście do tematu z punktu widzenia inwestora giełdowego.

    Przede wszystkim informacji jest za dużo, a będzie ich jeszcze więcej.
    Trzeba priorytetyzować każdą informację, a to zabiera czas. Każdy będzie doskonałym dostawcą informacji, nie ważne czy Bloomberg, Reuters, czy blogger z Brazylii – ważne kogo będziemy darzyć większym zaufanie w dotaczaniu tylko WAŻNYCH informacji.

    I właśnie masa nieważnych, spamowych informacji jest powodem dla którego w ogóle przestałem oglądać dzienniki telewizyjne (nawet tzw. informacje gospodarcze) nie mówiąc już o patrzeniu w portale typu onet, wp. To akurat temat do rozwinięcia inny razem.

    Liczyć się będzie ten kto będzie podawać informacje znaczące dla mnie i mający jakiś impakt – więc nie tyle ważna będzie szybkość informacji jak to jest teraz, ale zdolność do jej błyskawicznej oceny i podania dalej do odbiorców. Tak więc dostęp do wszystkich informacji świata paradoksalnie sprawi, że będziemy chcieli ich natłok zminimalizować.

    Forma informacji
    By gazety umarły musi nastąpić większa rewolucja technologiczna. Ipad wygląda fajnie, ale nie jest jeszcze tak poręczny i ma sporo ograniczeń, nosić go ze sobą wszędzie mało jest wygodne ale na pewno z czasem coś takiego nastąpi.
    Łatwiejszy w użyciu byłby zwijany ekran grubości kartki papieru, który już istnieje ale tylko w kolorach czarno białych. Nie najgorszym pomysłem byłyby też gazety audio, ale mogłoby się to rozwinąć już teraz tak naprawdę.

    Grupy docelowe
    Ludzie będą czytać jeszcze mniej niż teraz – zwłaszcza treści typu felietony czy ciekawe artykuły. Liczyć się będą konkretne informacje z niewielką ilością znaków, do czego przyzwyczajają nas mikroblogi.

    Co z prasą?
    Przeżyją tylko wersję elektroniczne, sprzedawane w formach sklepu a la iTunes. Natomiast ulotki i gazetki reklamowe będą przesyłane np. bluetoothem, co już teraz czasem jest uskuteczniane, ale są z tym wątpliwości prawne.

    Co w 2015?
    Możliwe że gwoździem do trumny prasy papierowej będą ekolodzy, którzy ostatecznie ograniczą protestami produkcję papieru. Sam papier w dobie coraz drastyczniejszego wycinania lasów może stać się zbyt drogim nośnikiem informacji. Skutki tego określam generalnie na pozytywne dla ludzkości, ale będą dużym wyzwaniem.

    1. PG – za zwerbalizowanie największej bolączki XXI wieku już masz nagrodę! Odezwę się na maila by uzgodnić szczegóły.

      Na początku lat 90-tych przeprowadzono ciekawy eksperyment, w którym próbowano przewidzieć postęp technologiczny i wynalazki na miarę Nobla. Najlepszy wówczas superkomputer zawiesił się w prognozując rok 2026, gdzie ilość takich wynalazków sięgała kilku albo kilkunastu dziennie (już dokładnie nie pamiętam ile i mam problem z odszukaniem tej informacji). Przy okazji szukania, odnalazłem zaginiony post na blogu o człowieku, który o ile dobrze pamiętam ten eksperyment zorganizował.

      Z problemem przeładowania informacyjnego nasz mózg radzi sobie podobnie jak komputery – jeśli informacji jest za dużo, to się po prostu wyłącza. I być może dlatego po raz pierwszy w USA mamy spadek oglądalności telewizji wśród młodych ludzi.

      Masz więc wiele racji w twierdzeniu, że będziemy chcieli zminimalizować ilość płynącej do nas informacji. Zapewne więc ostanie się dwie, trzy firmy – którym będziemy ufać i którym będziemy płacić za te uwiarygodnione i wyselekcjonowane informacje. Już od lat 80-tych funkcjonują całkiem nieźle firmy oferujące streszczenia książek w cenie wyższej niż same książki, uczniowie nie czytają książek tylko ich streszczenia i opracowania, a np. Chris Anderson oferuje ciekawy schemat cenowy – cały audiobook jego ostatniej książki jest za darmo, za skróconą wersję trzeba zapłacić $18.

  3. A jeszcze na marginesie dodam, że w Polsce do roku 2015 rynek prasy zmieni się raczej w dużo mniejszym stopniu niż u naszych zachodnich sąsiadów i w US. Głównie dlatego że a) nowinki technologiczne, również te związane z udostępnianiem informacji, wprowadzane są na nasz rynek z dużym opóźnieniem (vide ipad), b) potrzeba ładnych kilku kolejnych lat na migrację przyzwyczajeń „konsumentów prasy” z Polski wielkomiejskiej do Polski właściwej 😉

    1. Paweł, dzięki za Twoją prognozę – muszę odszukać opracowanie o penetracji internetu w Polsce! Widziałem je w ubiegłym roku i z tego co pamiętam, to aż tak źle nie wyglądamy w porównaniu do Europy Zachodniej.

      Z opóźnieniem nowinek technologicznych masz absolutną rację – sam zastanawiam się jaki jest tego powód. Rozmawiałem dwa lata temu z jednym z europejskich dyrektorów Amazon.com i pytałem dlaczego nie oferują polskich książek – odpowiedź, którą usłyszałem zdziwiła mnie trochę – według niego rynek jest w Polsce za płytki. Podejrzewam, że jako stabilna firma stosują „bottom-up approach” i wiedzą, że kwota, którą musieli by zainwestować nie zwróci im się w krótkim okresie. A że to firma giełdowa, to liczą się z opinią analityków, a ci będą patrzeć przez pryzmat „bottom line”. Założenie jest w mojej ocenie fałszywe, bo wielkość rynku wynika z jego kiepskiej organizacji. Wejście Amazon.com dużo by zmieniło i zapewne zobaczylibyśmy bardzo dynamiczny rozwój rynku wraz ze zwiększeniem konkurencyjnej walki.

  4. 1. W ciągu kilku, kilkunastu lat znikną z rynku płatne tytuły prasowe
    2. Prasa bezpłatna nadal będzie utrzymywała się na rynku stanowiąc uzupełnienie dla informacyjnych serwisów www (utrzymywać się będzie przynajmniej dopóki nie wymrze nasze pokolenie ;))
    3. Już obecnie największe serwisy www dostarczają nam spersonalizowanych informacji na podstawie naszych preferencji (notabene preferencje nie są często przez nas jasno określane ale definiowane na podstawie naszych zachowań on-line). Preferencje mogą być wspólne dla grup użytkowników z różnych szerokości geograficznych. Najwięksi „dostawcy informacji” (moim zdaniem trudno to będzie nazywać w przyszłości „prasą”) będą więc coraz częściej udostępniać informacje „globalnie”z pominięciem elementów narodowościowych i barier językowych (chociażby udoskonalany google tłumacz,w przyszłości może zapewnić bardzo sprawną i wolną od błędów translację on-line). A za 50 lat być może okaże się że miało to dużo poważniejszy wpływ na ewolucję społeczeństw niż np. powstanie Unii Europejskiej.

  5. No to może ja będę pierwszy! Jeśli będzie jakaś nagroda za pierwszą wypowiedź to poproszę!

    Według mnie rynek zmieni się następująco:

    1. Interface – w miarę tanienia czytników na e-booki coraz więcej ludzi będzie z nich korzystać. Postęp będzie taki jak z rozwojem internetu czy telefonii komórkowej. Za pięć lat nikt nie będzie kupował drukowanych gazet. Jeśli operatorzy telefonii komórkowej załapią jak mogą na tym biznesie zarabiać i zaczną oferować czytniki za 1 zł z dwuletnimi abonamentami, to postęp będzie geometryczny. Podobnie może być z telewizją cyfrową i kablową, która stanie się kanałem do subskrypcji codziennej e-prasy.

    2. Gazety będą musiały jakoś zarabiać na dostarczaniu contentu, więc pewnie będą pobierać opłaty roczne za dostęp albo mikroopłaty za czytanie pojedyńczych artykułów. Może będzie tak, że te e-gazety staną się multimedialne (artykuł + film + mp3). Gazety papierowe znikną całkiem (zarówno dzienniki jak i tygodniki i miesięczniki). Wszystko będzie cyfrowe i multimedialne.

    3. Google news stanie się głównym dostawcą informacji. Oprócz zarabiania na reklamach, będzie też zarabiać na sprzedaży produtków, które będą dostosowane do naszych zainteresowań, nawyków itp. Już teraz mają o nas pełną informację tylko muszą stworzyć stosowny algorytm by nie naruszać przepisów o prywatności.

    4. Zniknie cała masa dziennikarzy i fotografów – na rynku pozostaną tylko najlepsi specjaliści… cała reszta przeniesie się na blogi, facebooki i nowe platformy, które zapewne powstaną w ciągu najbliższych kilku lat. Znikną też tłumacze, bo ich pracę zajmą komputery… Znikną redaktorzy, korektorzy, drukarze i cała gama zawodów, tak jak kiedyś zniknęli zecerzy.

    5. Znikną prawa prasowe i o ochronie własności intelektualnej, bo nie są dostosowane do realiów xxi wieku – może nie w ciągu 5 lat ale powiedzmy 10 lat.

    6. Urośnie liczba analfabetów, bo czytanie będzie niepotrzebne. Komputer albo nowy interface będzie nam sam czytał wybrane wiadomości, a już na pewno będziemy mogli sobie z nim porozmawiać głosowo i wydawać komendy – to też nie 5 lat ale dłużej, może 25 lat według mnie.

    I na koniec prognoza na xxii wiek – genetycznie tak się zmodyfikujemy, że nasz mózg będzie sam odbierał fale radiowe i dostrajał się do właściwej częstotliwości. Będzie też nadawał nasze myśli do wybranych osób, tak że telefony będą niepotrzebne. Wyszukiwarki googla też będą genetycznie wprogramowane w mózg każdego noworodka.

    1. KB wysłałem Ci na maila listę książek – jako pierwszy masz prawo wyboru nagrody 🙂 Nie znaczy to, że konkurs jest już rozstrzygnięty – wszystkich czytających zapraszam do zabawy w przewidywanie rozwoju rynku bo mam jeszcze trochę książek do rozdania.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s