W sytuacjach kryzysowych, takich jak teraz z Cyprem, gdy ogłaszany jest pakiet ratunkowy i warunki jego uruchomienia, zastanawiam się czy wypracowane rozwiązanie to przejaw mądrości, której nie ogarniam, czy też po prostu przejaw głupoty.
Jeszcze kilka lat temu gotów byłem podejrzewać, że jest to wynik funkcjonowania jakiegoś New World Order (NWO) – podatny byłem na spiskowe teorie, bo wydawało mi się, że żadna mądra osoba nie wypracowałaby tak głupiego rozwiązania. Teraz jednak, nie jestem już taki pewien.
Zwłaszcza, że po kryzysie 2008 większość osób w środku wydarzeń publikowała książki, dzieliła się swoimi przemyśleniami na blogach, w tweetach i w rozlicznych wywiadach. Mamy też publikacje raportów różnego rodzaju komisji, które nie tylko przesłuchiwały świadków, ale także analizowały maile, SMS-y i odsłuchiwały nagrane rozmowy telefoniczne.
Może się mylę, może to wszystko ściema – ale wygląda na to, że rządzi totalna głupota. Przykre to trochę.
Ciekawi mnie ten wątek spiskowy, a dokładnie dwie rzeczy:
– co spowodowało, że zainteresował się Pan teoriami spiskowymi (NWO, pieniądz jako dług, Rotschildowie…)
– co spowodowało (to dla mnie ciekawsze, bo chyba sam jestem w środku tego procesu), że przestał Pan być podatny na tę spiskową narrację, jakiej chyba coraz więcej, w każdym razie na okołoekonomicznych blogach?
Sam zmagam się z tym tematem – przekonują mnie argumenty, że jednak „jest coś na rzeczy”, na przykład z tym dodrukiem i czym to się może skończyć, jednocześnie nie chcę popaść w rodzaj paranoi, wszędzie węsząc ten spisek i „kto za tym stoi” (a dokładniej: „kto położy łapę na całej kasie”). Proszę o jakąś Pana refleksję, bo temat jest bardzo aktualny.
Ad 1) Co spowodowało zainteresowanie? Dość trudno jest na to pytanie odpowiedzieć. Wydaje mi się, że to jakaś naturalna skłonność naszego mózgu do wypełniania luk i doczytywania informacji… Jest dość dużo eksperymentów ilustrujących mechanizm działania. Być może to naturalny efekt Cyklu Nauczania Dorosłych, czy jak to się w Polsce przyjęło – cyklu Kolbe’a. Fakty => Refleksja => Interpretacja => Decyzja i zapętlenie do faktów…
A tak bardziej praktycznie to kilka lektur, które wywołały dalsze poszukiwania… Nie pamiętam już co było pierwsze, ale przyśpieszenie nastąpiło po „Pendulum Fucoulta” Umberto Eco, książkach o Templariuszach, Różowokrzyżowcach, grupie Bildenberga … całej gamie makulatury i wreszcie na „Ekonomiście od brudnej roboty” Perkinsa kończąc.
Ad 2) Na drugie pytanie jeszcze trudniej odpowiedzieć. Może dlatego, że naturalnie (intelektualnie!) jesteśmy podatni na spiskowe teorie dziejów. Wydaje mi się jednak, że dynamika grupowa rasy ludzkiej powoduje, że takiego spisku nie udałoby się zachować w tajemnicy. Zakładając, że w naturalnym rozkładzie normalnym, co jakiś czas pojawia się człowiek, którego działania powodują, że całe dekady działań mieszczą się w granicach błędu statystycznego w zderzeniu z pojedynczym wydarzeniem (taki odpowiednik Czarnego Łabędzia).
I wreszcie chyba praktyczny dowód – widząc jak głupio działają wielkie korporacje i rządy, choćby nawet powierzchownie poprzez lekturę wspomnień osób biorących udział w sztabie kryzysowym 2007 w USA, czy też po lekturze kongresowych przesłuchań, by już nie wspomnieć o uzasadnieniach wdrażanych strategii w korporacjach (od wewnątrz), to stworzenie prawdziwego spisku wydaje się absolutnie niemożliwe.
Głowy nie dam, bo pewnie są mniejsze spiski i zmowy (bez jednego wielkiego planu) i to powoduje, że o teoriach spiskowych się ładnie pisze i stosunkowo łatwo połączyć jest kilka niepowiązanych zdarzeń w jedną całość. A dopóki więcej jest chętnych do czytania o teoriach spiskowych niż o rzeczywistych faktach, dopóty teorie spiskowe będą się pojawiać w coraz to nowszych odmianach.
Dziękuję za odpowiedź. Czyli wygląda na to, że żyjemy w oczekiwaniu na czarny drób-gigant 😉 Ja nie potrafię sobie jednego wytłumaczyć: dlaczego FED, a za nim inne banki centralne, teraz tak na potęgę drukują. Rozumiem, że chodzi o osłabienie własnej waluty, ale przecie intuicja i historia pokazują, że bański rosną, pękają, a taki dodruk do pompowanie megabani. I czy Ben tego nie rozumie, że to kiedyś walnie – myślę, że zdaje sobie sprawę, no i to mnie dręczy – czemu więc to robi? Hmmm…
Drukują, bo mogą. Zresztą każdy bank centralny radzi sobie jak może. Inną sprawą jest to, że w którymś momencie coś się wydarzy i wszyscy przywołają prawo nieprzewidzianych konsekwencji.
Zwróć uwagę, że USA samodzielnie wypowiedziało Bretton-Woods i przez tyle lat nic tragicznego się nie wydarzyło z ich walutą…
I tak by jeszcze można było mnożyć i mnożyć przykłady historyczne.
Najgorzej, że intuicja mi nie podpowiada, co może być tym czarnym drobiem. Taka niepewność jest trochę męcząca, czyli zanim czarny ptasior zmieni się w białego 🙂 Chyba na naszych oczach następuje pewne przewartościowanie i wiele osób zaczyna się zastanawiać nad takimi rzeczami jak: solidarność społeczna, sprawiedliwy handel, godziwe wynagrodzenie, głęboka ekologia, umiar, rozwaga – i to nie tylko głowy kościołów, ale też politycy i przede wszystkim finansiści, inwestorzy. Tak jakby bardziej kobiecy, niż samczy, staje się świat 🙂 Mówię o tych społecznościach, które poczuwają się do odpowiedzialności za całość, z wolą porozumienia i konsensusu, a nie w imię rywalizacji i wzajemnego oskarżania.
Tak piszę, bo wydaje mi się, że zarysowuje się nowy, niebezpieczny podział świata: drukarze, złotoluby i ci, którzy starają się pozostać neutralni. I niestety wydaje mi się, że glebą tego podziału jest sposób postrzegania rzeczywistości i świata (czyli kultura), a konkretnie podatność właśnie na teorie „wszystkiego”, generalizujące, upraszczające, np. teorie spiskowe. Wcale nie twierdzę, że rządy nie nasiąkły tymi teoriami (od jakich net pęka w szwach) – czyli wracamy w zasadzie do tego samego, co czytał Adolf i czym nasiąkał, jakim klimatem i ideologią („kto jest winien całego zła”). Widać, że tendencje faszyzujące, wywrotowe się nasilają, oczywiście tam najbardziej, gdzie największy kryzys.
Ja staram się rozmawiać z ludźmi, o takich wywrotowych poglądach, może to jest wentyl bezpieczeństwa – rozmowa i bezustanne tłumaczenie: nie ma spisku, nie ma rządu światowego, nie ma jednej grupy trzymającej władzę – za to: warto rozmawiać, świat jest zbyt złożony, żeby jakaś grupa miała nim zawładnąć, wszędzie są podziały między ludźmi, w zasadzie wszyscy jesteśmy tacy sami, nie ma jakiejś grupy, która ma „jedna nóżkę bardziej”, itp. – generalnie pozytywny przekaz. Może jeszcze nie jest za późno, jeśli ludziom z tym spiskiem w głowie (a to jest chyba teraz już masowe) będzie się poświęcało energię na tłumaczenie, uspokajanie, przeciąganie na dobrą stronę mocy 🙂
Sorki za przydługi wpis, ale uważam, że to ważne.
Dzięki za komentarz. Zgadzam się, że to ważne. Sam zresztą przeżywam przewartościowanie i nie wiem, czy to tylko kwestia wieku, czy naszych czasów? A może to wynik nadmiernej ekspozycji na korporacje?
Nizależnie od rozterek wewnętrznych, mamy chyba zjawisko wulkanu… Ciśnienie rośnie i te emocje będą musiały znaleźć jakieś ujście. Korporacyjne programy CSR tu chyba nie wystarczą.
W Hiszpanii zauważyłem w tym roku znaczący przyrost anarchiczno-komunistycznego graffiti. Nie wspominam już wentylach typu Brevik na drugim biegunie politycznego spektrum. A tam, gdzie powinno być normalnie, brakuje rozsądku…
Polecam pewną lekturę, którą niedawno odkryłem – Sorokin, Dzień oprycznika.
Rewanżuję się moim odkryciem – portal będący chyba oficjalnym głosem Kremla – warto wiedzieć, jak sprawy wyglądają z punktu widzenia siedząc na kupie (taniejącego) złota 😉 Podoba mi się, że te newsy są krótkie i treściwe:
http://polish.ruvr.ru/
Dzięki. Właśnie w przyszłym tygodniu jadę szkolić do Rosji i się nieco do tego przygotowuję.
Momentem zakarzenia, jest zła inwestycja, a nie sytuacja, gdzie straty zostają ujawnione (to jest początek zdrowienia).
Przy okazaj muszę dodać, że wqurwia mnie jak gadające głowy w mediach publicznych (finansowanych przez podatnika) różnych krajów mówią o „złamaniu tabu” czy „precedensie”.
Sylwek, banki cypryjskie zostały zarażone grypą poprzez interwencję w Grecji. Zamiast aspiryny dostały eksperymentalną szczepionkę. Problem w tym, że wirusy w szczepionce nie były martwe – mało tego, w ogóle nie były przetestowane…
A tak z innej beczki, czy zauważyłeś, że podczas gdy banki były zamknięte na Cyprze ich oddziały w Rosji i w UK były otwarte i normalnie można było sobie pieniądze wyciągnąć… Media jakoś o tym nie wspominały – szczególnie w Niemczech…
Też uważam, że Grecji trzeba było od razu pozwolić zbankrutować (a potem najcjonalizować, tak czy inaczej państwowe, Landesbanki, które były w Grecji umoczone). Z tym otwarciem Cypryjskim banków to ciekawostka … Nic o tym ‚u nas’ nie mówili.
Tak też podejrzewałem… w ogóle karmieni jesteśmy jakąś papką medialną… wracając do Cypru, to zdaje się, że zastosowane rozwiązanie nie jest zgodne z tym, co sama UE uradziła http://ec.europa.eu/internal_market/bank/crisis_management/index_en.htm
Mirku, nie głupota, tylko powrót normalności. Gdy bank narobił strat, to akcjonariusze są wipe-out, depozyty do 100 tyś euro mają gwarancje, a z tego co zostanie dzieli się między obligatoriuszy i ludzi z depozytami powyżej 100 tyś euro. Ktoś się musi bankom patrzyć na ręce i ten obowiącek należy do ludzi dających im swoje pieniądze.
Z rynku pozytywem jest, że sprawa Cypru nie odbiła się dalekim echem. Rynki centralne sprawę całkiem zignorowały (peryferyjne już mniej …).
Sylwek, obawiam się, że będzie tak jak z każdą inną zarazą – od momentu zarażenia, do wyklucia się choroby mija czas jakiś, gdy zarażony delikwent nie zdaje sobie nawet sprawy że już jest skazany na zachorowanie…