Hiszpania formalnie poprosiła rządy europejskie o pomoc w refinansowaniu systemu bankowego.
Luis de Guindos, hiszpański minister gospodarki poinformował dziś dziennikarzy, że ministrowie finansów krajów strefy euro uzgodnili warunki pożyczki, która pokryje konieczne dokapitalizowanie banków z pewną nawiązką. Szacuje się, że będzie to kwota 100 miliardów euro.
Czy 100 miliardów wystarczy?
Prawdopodobnie nie.
Najgorszy scenariusz przy stress testach hiszpańskich banków zakładał co prawda tylko 90-miliardową dziurę w kapitałach, ale też testowano tylko okres dwóch lat. Jeśli przez dwa najbliższe lata gospodarka hiszpańska nie powróci do wzrostów, to 100 miliardów nie będzie wystarczające.
W obliczu tego co dzieje się w Europie, nie wydaje się, by Hiszpania mogła w tym czasie zacząć się szybko rozwijać. Z 52%-owym bezrobociem wśród młodych ludzi, prawdopodobieństwo kurczenia się gospodarki, dalszego spadku cen nieruchomości oraz dalszego wzrostu bezrobocia rośnie z dnia na dzień. Kryzys hiszpański dopiero się zaczyna.
Banki po dokapitalizowaniu nie będą od razu udzielać kredytów, a bez akcji kredytowej trudno będzie im utrzymać zyskowność. Główne banki nie będą mogły upaść, bo wtedy zawali się cały „carry trade” zorganizowany przez Mario Draghi. Hiszpanii potrzeba będzie wkrótce większych zastrzyków finansowych.
Christine Lagarde powiedziała wczoraj, że europejskie rządy robią zbyt mało i zbyt późno, a ich interwencje mają tylko na celu krótkoterminowe uspokojenie rynków finansowych.
Obawiam się, że podobnie będzie z obecną interwencją.
i jeszcze… „This is the end my beautiful friend…” lala 😉
Dodam tylko, że na konferencji prasowej prezydent Obama powiedział: „Europejscy liderzy rozumieją bardzo dobrze sytuację…”. Tylko pytanie czy ich wyborcy coś rozumieją i tak wogóle czy to rozumienie, jeśli w ogóle jest lub będzie, na coś się przekłada. Świetny komentarz słyszałem ostanio na gdzieśw TV: „Europeans kick the cans into the wall and the cans can’t go any further now….” czy jakoś takoś 😉