„Znajdź pracę którą pokochasz, a nigdy już nie będziesz musiał pracować”
Nie powiedział jednak, że będzie to pożerać czas. I na tym polega mój główny dylemat – mam to niezmierne szczęście, że kocham swoją pracę. A że bilans w przyrodzie musi wyjść na zero, to cierpią inne przyjemności: rodzina, hobby, sport…
Myślałem, że ta rada na życie będzie znacznie prostsza. Jest jednak bardziej skomplikowana, bo najpierw należy zdefiniować co sprawia nam przyjemność.
W dobie rezonansu magnetycznego i badań nad naszym mózgiem wydawało mi się, że znalezienie właściwej odpowiedzi nie będzie trudne. Zakładałem, że wujek Google wyrzuci listę literatury, przejrzę recenzje, zerknę na cytowania i ściągnę najlepsze pozycje na kindle… Okazuje się, że jest to nadal obszar niemalże dziewiczy i że więcej w nim niewiadomych niż naukowych dowodów.
Na początek polecam pewien ciekawy wykład o tym co sprawia nam przyjemność:
Przypomniało mi się też, że przecież w swoim traktacie „O szczęściu” Tatarkiewicz poświęcił cały rozdział przyjemnościom. Wyróżnił w nim cztery rodzaje:
- zmysłowe
- mające źródło we wrażeniach wewnętrznych – to przyjemności ograniczone lub funkcjonalne
- związane z dążeniami
- czerpane z robienia tego co się lubi bądź z wyobrażania sobie tego
Dopasował też do nich odpowiednie typy człowieka. Ach, gdyby to było takie proste… Tatarkiewicza uwielbiam czytać, choć nie potrafię powiedzieć dlaczego. Są lepsze historie filozofii i lepsze traktaty o szczęściu.
Tatarkiewicz mnie jednak wciągnął, więc przeczytałem raz jeszcze by sobie pamięć odświeżyć. Oczywiście z produktywnością takie działanie nie ma nic wspólnego, ale że w 7 kroku moich rad na życie twierdzę, że należy korzystać z przyjemności – więc skorzystałem. Tak samo wciągnęła mnie ponowna lektura Czapińskiego, którego bardzo lubię – uzasadnienie podobne, sprawia przyjemność. Szukałem w nim przyjemności, które przyczyniają się do naszego dobrostanu. Stąd drobna ucieczka do Bacona „O przyjaźni” co to radości podwaja, a zmartwienia dzieli na dwoje i do „Well-being: the foundations of hedonic psychology” Kahnemana, Dienera i Schwarza. I tak mi się projekt pięknie rozwija, choć im więcej czytam, tym dalej jestem od zrozumienia co tak naprawdę daje nam przyjemność. Może rację mają ci, którzy poszli w kierunku eudajmonizmu…
hej,
czy wciąż robisz to co kochasz?
Tak, tyle że nie na wszystko starcza czasu… Np. brak mi czasu na pisanie bloga, brak czasu na podróże dalekie, itd. itp…
No właśnie szkoda, że już nie masz czasu, bo to jedno z moich ulubionych miejsc w sieci. Ale ciesze się, że wciąż robisz to co Cię pasjonuje, to jest najważniejsze 🙂
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
WielkiJushen, dzięki za dobre słowa i za natchnienie. Po przeczytaniu Twojego komentarza zrobiłem na szybko pewną analizę. Wynika z niej, że dodatkowym powodem do milczenia była pewna statystyka tematów – otóż wieści negatywnych było znacznie więcej niż pozytywnych. Zapewne było to dodatkową barierą, która utrudniała mi znalezienie czasu na pisanie…
Jest kilka tematów, do których się przymierzam od dawna – HFT, algorytmy na giełdzie, upychanie pod dywan strat na portfelach w bankach.. tyle, że wszystkie dość przygnębiające we wnioskach i część kassandrycznych… A ja chciałbym się raczej koncentrować na tych, które są pozytywne i radosne, rozwojowe i optymistyczne…
Zrobiłem sobie dziś rano listę takich pozytywnych tematów, a że bilans musi wyjść na zero (yin & yang w odpowiednich proporcjach) to może uda mi się wkrótce wrócić do regularnego pisania 🙂
Chyba najciekawszym tematem byłoby o chowaniu strat przez banki 🙂 Więc korzystając z okazji: Mirek co sądzisz o tym artykule: http://independenttrader.pl/135,deutsche_bank_zagrozony_bankructwem.html – jest prawdziwy? Czy aby na pewno w ten sposób są księgowane obligacje (tutaj nie ma DVA skoro pisz eo wartości nominalnej zadłużenia) i zastosowanie fx-swapu pozwala na taką sztuczkę księgową?
A w ogóle to czytałeś może ‚Merton Miller on derrivatives’? Uważasz, że po ostatnim kryzysie się zdezaktualizowała?
Pozdrawiam
Odpowiadam na razie na szybko – wszystkie banki chowają straty i to nawet tak sprawnie, że same o tym nie wiedzą… ludzie stają się bardzo innowacyjni na papierze przed końcem kwartału/roku gdy muszą zrobić wynik dla bonusa… Popatrz, jak szybko wielkie banki płacą teraz różnego rodzaju kary bez orzekania o winie. Co do Deutsche Bank i artykułu – zerknę w wolnej chwili – w maju ZDF pokazał dość ciekawy dokument o szwindlach w tym banku: http://youtu.be/swVz5JVLpDs
Ponoć już wyratowany został od bankructwa w 2008 roku przez FED…
Mertona Millera czytałem jakieś 20 lat temu – niektóre rzeczy się zdezaktualizowały niezależnie od kryzysu (np. wartość rynku derywatów, ryzyko, Chiny)… Niektóre eseje nadal mają dużą wartość. Dawno niestety już do nich nie zerkałem…