
Julian Assagne (WikiLeaks) zagroził kilka dni temu, że w styczniu 2011 roku opublikuje tajne dokumenty, które wyciekły z jednego z amerykańskich banków. Dokumenty te mają zainteresować regulatorów, prokuratorów i zapewne ich ujawnienie poskutkuje upadłością.
O który bank chodzi? – Assagne tego nie zdradził; powiedział tylko, że jest to bank międzynarodowy.
Tak więc z pierwszej piątki największych amerykańskich banków możemy śmiało wykreślić Wells Fargo, bank zajmujący 19-te miejsce w rankingu amerykańskich przedsiębiorstw na liście Fortune 500.
Pozostaje nam cztery banki (w nawiasach miejsce na liście Fortune 500 z roku 2010, przychody i zysk za 2009 rok w miliardach dolarów)
- Bank of America (5) – przychody 150, zysk 6
- JP Morgan & Chase (9) – przychody 115, zysk 12
- Citigroup (12) – przychody 108, strata -2
- Goldman Sachs (39) – przychody 52, zysk 12
Większość analityków obstawia, że będzie go BoA. Ja bardziej jestem skłonny obstawiać GS. Cóż, trzeba będzie odczekać do stycznia, by dowiedzieć się o który bank chodzi. Choć niewykluczone, że nie dowiemy się w ogóle.
Assange nie blefuje. Ujawnione przez niego dokumenty banku Kaupthing dały impuls, od którego rozpoczął się kryzys w Islandii. Jak wiadomo, zakończyło się to niewypłacalnością kraju, a premier Islandii powiedział obywatelom – „pora wrócić do naszego tradycyjnego życia i do łowienia ryb”.
Czy w styczniu czeka nas więc kolejna odsłona kryzysu finansowego? – Niewykluczone.
Może się bowiem okazać, że i bez ujawnienia dokumentów bankowych na WikiLeaks, jeden z największych banków zmuszony zostanie do ogłoszenia upadłości. Potencjalnych powodów jest wiele. Jednym z nich są wytaczane obecnie procesy sądowe przeciw bankom.
Klienci domagają się bardzo wysokich odszkodowań.
Niedawno pisałem o pozwie Guya Handsa przeciw Citigroup – tu wygrał bank. Guy Hands był po prostu kiepsko przygotowany do sprawy i w sumie wypadł na głupka. Cóż, jeśli zdecydował się złożyć ofertę na zakup EMI za 6,5 miliarda dolarów, bez wykonania analizy due dilligence, to pozostawię to bez komentarza.
Citi nie był bez winy, bo w tej samej transakcji grał na dwie strony – nie dość, że reprezentował sprzedającego, to jeszcze finansował kupującego i mu doradzał. Działania banku były co prawda zgodne z prawem, ale ten deal był, w mojej ocenie, naganny etycznie.
Na swój finał czeka też sprawa Citigroup, z pozwu złożonego w nowojorskim sądzie 17 września br przez Norweski Bank Centralny. Z treścią pozwu możecie zapoznać się w oryginale tutaj. Na dole strony można pobrać zeskanowany dokument, albo poczytać go sobie online.
Citigrupie i 20 dyrektorom zarzuca się, iż podawali fałszywe dane w sprawozdaniach finansowych za lata 2007-2008, oraz nie ujawniali wszystkich obligatoryjnych informacji.
Kancelarie prawne przygotowują inne pozwy przeciw największym bankom. Statystycznie patrząc, któremuś klientowi musi się udać. A to z kolei uruchomi lawinę kolejnych pozwów, bo kancelarie same zaczną poszukiwać poszkodowanych na zasadzie „no win, no fee”. Czyli gotowe będą do odwalenia darmowej roboty, a w przypadku wygranej uzyskają znaczący procent.
Wczoraj trafił do sądu pozew likwidatora funduszu Madoffa przeciw JP Morgan. Bankowi zarzuca się, że finansował fundusz zdając sobie sprawę z przestępstwa. Likwidator żąda 6,4 miliarda dolarów. Na sumę tą składa się zwrot 1 miliarda dolarów opłat pobranych przez bank i 5,4 miliarda jako odszkodowanie dla inwestorów.
Czy mu się uda?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak. Likwidator jest dość zawzięty i pracowity. M.in. zlicytował majtki Madoffa – wszystko, by zarobić na swoje honorarium i by coś zwrócić poszkodowanym inwestorom. A ci stracili ponad 65 miliardów dolarów.
Przy ilości doniesień o nieprawidłowościach w Funduszu Madoffa, analitycy JP Morgan nie mogli zauważyć, że przedstawiane przez fundusz sprawozdania nie trzymają się kupy. Finansując Madoffa przez 20 lat musieli wiedzieć, że jego fundusz inwestycyjny, to jedna wielka piramida (Ponzi scheme).
Madoff odsiaduje wyrok 150 lat więzienia. Niektórzy z jego inwestorów popełnili samobójstwa. Większość straciła oszczędności całego życia. Ale wśród poszkodowanych są osoby znane i wpływowe. Nie brakuje też głów państw. Inwestorzy ci zarejestrowali niedawno stowarzyszenie pokrzywdzonych i również będą starać się odzyskać co się da. Od kogo? – od banków oczywiście.
A teraz dodajcie proszę do tego informację, że największym amerykańskim bankom brakuje ponad 100 miliardów dolarów kapitału by spełnić wymogi Nowej Umowy Kapitałowej (Bazylea III). Skąd je pozyskają? – z rynku? Nie będzie chętnych do zakupu akcji banków za tak wielką kwotę. Banki amerykańskie nie wygenerują też takich kapitałów z zysku.
Warren Buffet powiedział wcześniej w tym roku:
Reputację buduje się całe życie, a traci w 5 minut. Gdyby zarządzający chwilę nad tym pomyśleli, to podejmowaliby inne decyzje.
Czy słowa te kierował do zarządu banku, który wcześniej uratował?
Hmm… JPM +3% w reakcji na pozew…
Ale to chyba tylko dlatego, że Goldman rekomenduje – „Kupuj banki”
Natomiast jeśli już sprawdzasz JP Morgan, to ja dogrzebałem się do ciekawej informacji opublikowanej w NYT w 2009 roku.
JP Morgan nie stracił ani centa na Madoffie. Na kilka miesięcy przed wybuchem afery wycofali swoją własną inwestycję (250 milionów dolarów), nie informując o tym swoich klientów, którym wcześniej sprzedawali te fundusze.
I jak tu wierzyć w etyczne zachowanie banków?