Dziś o 13:30 czasu polskiego Alistair Darling ogłosi budżet na nowy rok fiskalny w Wielkiej Brytanii. Co w nim będzie? – na razie wie tylko on sam. To jedna z najgłębiej skrywanych tajemnic do momentu ogłoszenia.
Jutro rozdzwonią się telefony od doradców podatkowych, którzy dawać będą brytyjskim obywatelom ostatnie szanse na wykorzystanie znikających ulg, albo oferować będą produkty, wykorzystujące luki prawne ujawnione w budżecie po jego ogłoszeniu. To taka ugruntowana tradycja. która spowoduje, że doradcy różnej maści (finansowi, podatkowi, ubezpieczeniowi) i księgowi zakończą kwiecień z dobrym wynikiem. I jeśli okaże się, że w budżecie znajdują się jakieś luki prawne, to będą one dostępne dla wszystkich do przyszłego budżetu i do końca roku fiskalnego. Ta tradycja ugruntowana jest na bazie brytyjskiej konstytucji.
Jest też pewna nieformalna, acz pragmatyczna tradycja, która zapewne w tym roku zostanie złamana. Historycznie bowiem, w roku w którym przypadały wybory parlamentarne ogłaszano cięcia podatkowe albo dodatkowe wydatki (czasem i jedno i drugie). W tym roku jednak Darling nie ma zbyt wielkich możliwości, by ogłosić jakiekolwiek obniżki podatków. Co gorsza, będzie musiał ogłosić cięcia wydatków. Czy będzie to oznaczać, że Partia Pracy pożegna się w tym roku z rządzeniem?
Najszybszą ocenę jak dobry budżet przygotował, zaoferują nam rynki finansowe. Dealerzy będą słuchać przemówienia Darlinga i jeszcze zanim skończy, zobaczymy tę ocenę na wykresie EUR/GBP i GBP/USD. Potem dopiero zaczną się ataki opozycji…
MiroPress 