Niektórzy inwestują jak Warren Buffet. W ubiegłym roku jego majątek przyrósł o 10 miliardów USD. Buffet inwestuje w długim okresie, wykorzystuje sytuacje, gdy inni stoją z boku i mówi:
When it’s raining gold, reach for a bucket, not a thimble…
Czyli w dowolnym tłumaczeniu: „Jeśli z nieba leci złoto, to łapiemy je wiadrami a nie naparstkiem„.
Według Forbsa, Buffet byłby na pierwszym miejscu z majątkiem 55 miliardów USD, gdyby nie to, że od 2006 roku regularnie rozdaje swoje pieniądze na cele charytatywne. W ubiegłym roku przekazał 5 fundacjom prawie 10 miliardów, czyli tyle, o ile wzrósł jego prywatny majątek.
Inni inwestują tak jak 79-letni już George Soros. Agresywnie, spekulacyjnie i w krótkim terminie. Soros znalazł się na 35 miejscu najbogatszych.
Jeszcze inni dorobili się poprzez inwestowanie we własne biznesy – podejmowali decyzje inwestycyjne w rozumieniu dyrektora finansowego. Budowali, zatrudniali, sprzedawali, kupowali i zarządzali – takich osób jest na liście większość, choć nie jest to najłatwiejsza droga do sukcesu. O takich ludziach chcemy w naszym wydawnictwie wydawać książki w ramach serii „Rekiny biznesu”
Kilka dni temu, czytając kolejną biografię takiego rekina, postanowiłem napisać własną książkę pod roboczym tytułem: „Dlaczego małe firmy są małe, duże są duże, a tylko niektóre rosną jak Google”. Pomysł coraz bardziej układa mi się w głowie, przyjęta hipoteza coraz bardziej się potwierdza, a dziś nie mogę się aż powstrzymać od opublikowania pewnego komentarza.
Natknąłem się dziś na blog, który zajmuje dość wysokie miejsce w codziennych rankingach popularności. Autor publikuje regularnie swoje strategie inwestycyjne, komentuje sytuację na rynku i pomimo zastrzeżenia, że są to jego wyłącznie subiektywne opinie, zapewne liczy że zostanie kiedyś guru rodzimych inwestorów. O sobie pisze tak:
O sobie mogę powiedzieć, że jestem doświadczonym traderem rynków akcji i terminowych, przy czym ciągle, każdego dnia, się uczę gdyż jest jeszcze ogrom wiedzy do ogarnięcia. W swojej karierze wydałem niewyobrażalne pieniądze na naukę w Polsce i na Zachodzie, byłem na licznych zaawansowanych szkoleniach giełdowych oraz moja biblioteka literatury branżowej jest na przyzwoitym poziomie…
O, natknąłem się na polskiego Sorosa – pomyślałem, po czym na stronie głównej znalazłem następującą rzecz:
Cóż, chyba jednak daleko ten inwestor nie zajdzie.