Angielskie gazety, a dziś nawet BBC, podchwyciły temat nowej biografii Kapuścińskiego. Dyskusja toczy się wokół zagranicznych korespondentów i sposobu informowania czytelników o tym, co dzieje się na froncie. Okazuje się, że wielu znanych dziennikarzy pisało swoje relacje nie ruszając się z hotelu. Jeden z najsławniejszych brytyjskich reporterów wojennych, w czasie wojny w Abisynii siedział w hotelowym barze popijając whiskey i pisał swoje relacje w oparciu przewodnik turystyczny. Co ciekawe, po latach, jego opisy oceniane są jako bliższe rzeczywistości, niż relacje dziennikarzy, którzy pisali je na podstawie wywiadów z władzami abisyńskimi.
Jeden z reporterów, który znał Kapuścińskiego osobiście, przyznał, że wojna w Abisynii była strasznie nudna i wszyscy koloryzowali rzeczywistość.
Artur Domosławski znajdzie zapewne wielu czytelników na Wyspach. Warto poczytać komentarze do artykułu w The Independent. A w rankingu popularności http://amazon.co.uk książki Kapuścińskiego zaczęły od wczoraj wędrować do góry.
Linki do artykułów:
Telegraph
The Guardian
The Independent
Najciekawszy komentarz przyrównuje Kapuścińskiego do Toma Wolfe’a i Normana Mailera, twierdząc, że przy prozie Kapuścińskiego są tylko karzełkami. Na Wyspach Kapuściński odbierany jest więc nie jako reporter, ale jako wielki pisarz. I może to „odbrązawianie” przez Domosławskiego przyczyni się do dalszej popularyzacji książek Kapuścińskiego. Trzymam kciuki i wędruję do wirtualnego EMPIK-u by złożyć zamówienie. Szkoda, że nie ma tej książki na Kindle.
Edit wieczorny:
Gazeta Wyborcza opublikowała właśnie oświadczenie wdowy po Kapuścińskim. Robi się bardzo ciekawie, bo w zasadzie nie jest to oświadczenie Alicji Kapuścińskiej, tylko jej radcy prawnego, a w nim:
Ze zdumieniem śledzę pojawiające się w mediach informacje, jakoby moja Klientka groziła wydawcom Ryszarda Kapuścińskiego odebraniem praw autorskich w razie opublikowania książki autorstwa pana Artura Domosławskiego „Kapuściński non-fiction”.
O.K. przeczytałem dokładnie cytowane dalej oświadczenie Agencji Liepman AG, która reprezentuje spadkobierców i która „została jednakże upoważniona do zakomunikowania wyrażanej przez spadkobierców praw autorskich dezaprobaty dla tej biografii i woli podjęcia skierowanych przeciwko niej kroków prawnych„.
Doprawdy, takie ostrzeżenie nie jest groźbą dla potencjalnych wydawców. Wedle Pana Mecenasa, zagraniczni wydawcy po prostu tej biografii nie chcą publikować i tyle!
W sumie to bardzo sprytny marketing zrobiło sobie wydawnictwo 🙂
Marketing, marketingiem – nakład 45 tysięcy jak na polskie warunki rzeczywiście jest duży. A po takiej debacie, która się w prasie i telewizji przetacza – na pewno dużo egzemplarzy książki się sprzeda. Ja sam bym tej książki nie kupił, bo mam na półce biografię Kapuścińskiego wydaną przez Znak w 2008 roku. A teraz będę miał dwie. Z perspektywy autora, na pewno znajdzie się wydawca na angielskie tłumaczenie i tej książki sprzeda się bardzo dużo. Ciekaw jestem kto jest właścicielem praw do tłumaczenia – autor, czy wydawnictwo? A jeśli książka jest rzeczywiście dobrze napisana, to popyt na nią się znajdzie.