Po dwuletniej przerwie od blogowania (wpisy były epizodyczne, tak jakby w ogóle ich nie było) wracam ponownie do tego eksperymentu.
Przez ostatnie dwa lata:
- obcowałem więcej z FB, a w szczególności z grupami na fejsie, pozostawiając strony interwencjom z doskoku; pomimo psioczenia, zainstalowałem wreszcie komunikator, choć nie na komórce… tu jestem nieugięty;
- trochę częściej zacząłem zerkać na Twittera, którego co prawda nie ogarniam bez pomocy dodatkowych aplikacji; jestem raczej konsumentem, niż twórcą treści;
- zacząłem częściej odwiedzać LinkedIn, choć w mojej ocenie w funkcji budowania relacji nadal przegrywa z FB; więcej tu chyba nadmuchanego marketingu;
- prawie wcale nie odwiedzałem Golden Line – z reguły raz na kwartał lub gdy przyszło jakieś pilnie wyglądające powiadomienie; z mojej perspektywy ten portal jest martwy, chyba że aktywność przeniosła się na jakieś nieznane mi grupy;
- nie mogę się przekonać do Instagrama – tu raczej również jestem tylko konsumentem treści; analogicznie jest z Pintrest – po kilku eksperymentach zapomniałem o tej aplikacji;
- zapomniałem prawie totalnie co to NK i nawet nie wiem, czy grono jeszcze dalej działa;
- TED.com wizytuję jakby rzadziej – z portalu, który odwiedzałem z wypiekami na twarzy zrobiła się maszynka marketingowa do budowania wizerunku mówców; mam wrażenie, że nie chodzi już o interdyscyplinarną wymianę poglądów i zapładnianie umysłów, tylko o opakowanie… tylko od czasu do czasu pojawia się jakaś prezentacja, która wywołuje zachwyt, choć często ginie w natłoku publikowanych treści;
- znacznie częściej zaglądam teraz do YouTube, choć nadmierna monetyzacja poprzez reklamy coraz częściej powoduje u mnie podenerwowanie;
- endomondo.com coraz częściej inspiruje mnie do szybkich konwersacji, choć z natury portalu są one wyłącznie biegowe
- stosunkowo dużo wirtualnego czasu poświęciłem na portalach edukacyjnych: coursera.org, edX, FutureLearn i inne; żałuję, że wcześniej nie zabudżetowałem projektu, by w ten sposób oferować szkolenia; po raz pierwszy zacząłem też uczestniczyć w zajęciach po rosyjsku – wydaje mi się, że tu zobaczymy rewolucję uniwersytecką; nastąpi polaryzacja na superuniwerki i całą resztę, przy marginalizacji tych pozostałych
- bardzo sporadycznie wchodzę na strony startowe tradycyjnych portali informacyjnych – jeśli już na nie trafiam, to przez alerty news.google.com albo linki z twittera bądź facebooka;
Czy coś z tego wyniknie?