Słownik języka polskiego zawiera następującą definicję:
blef, bluff [wym. blef]
1. «postępowanie obliczone na wprowadzenie kogoś w błąd»
2. «w grze w karty: wywoływanie u partnera wrażenia, że się ma mocniejsze karty niż w rzeczywistości»
• blefiarz, bluffiarz • blefować, bluffować
Odnalazłem tę książeczkę po 20 latach od pierwszej lektury. Dostałem ją jako początkujący doradca, gdy przechodziłem na drugą stronę barykady. Szef projektu wręczył mi ją mówiąc z ostrym szkockim akcentem:
– „Wszystko co musisz wiedzieć, znajdziesz w środku. Masz przeczytać, zapamiętać i stosować. Traktuj to jako twoją nową Biblię”.
Musieli tą Biblię doradców kupować w dużych ilościach, bo pod tytułem widnieje (oryginalnym drukiem z drukarni):
O ile pamiętam, nie musiałem podpisywać żadnej klauzuli poufności, choć na 62 stronach opisano cały know-how PWMC.
W skrócie, ten najważniejszy sekret i czynnik sukcesu doradcy, mój ówczesny szef projektu przedstawił następująco:
Jeśli jakaś firma zatrudnia doradcę, to znaczy, że istnieje w niej jakiś konflikt. Twoja rola polega na tym, by szybko rozeznać się kto z kim walczy, oszacować kto ma największą szansę na wygraną, spisać w raporcie wszystko co przyszły wygrany ma do powiedzenia, uwiarygodnić rekomendację naszym logo i dużą fakturą (SIC! – im wyższa kwota, tym bardziej wiarygodna rekomendacja), przerobić na slajdy (nie było jeszcze wtedy Power Pointa, slajdy robili graficy w programie Harvard Graphics i drukowali na foliach) i zaprezentować zgodnie z zasadą:
1) Powiedz o czym będziesz mówić
2) Powiedz to
3) Powiedz co powiedziałeś
W efekcie takiego doradztwa, zarząd przyjmował rekomendację, promował osobę, która w dowód wdzięczności dawała nam kolejne zlecenia.
Książeczkę przeczytałem, odłożyłem na półkę i zapomniałem o niej równie szybko. Ponieważ nie podobała mi się taka wizja pracy doradcy, założyłem własną firmę, a że „prawda objawiona” odrzucała mnie od zawodu doradcy, działałem dokładnie na opak. Czy było warto?
Witam!
Czy mógłby Pan napisać jaśniej, co oznacza to: „przechodzenie na drugą stronę barykady”? Czy ta barykada oddziela po prostu działania moralne, od niemoralnych, nastawionych wyłącznie na zysk?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest dziś szczególnie aktualna, gdy na prezydenta USA kandyduje szef wyjątkowo „skutecznej” firmy doradczej.
Bardzo dziękuję za jakąś odpowiedź.
Piotr K.
„druga strona barykady” to taki skrót myślowy – nie oznacza on granicy pomiędzy moralnym a niemoralnym, ot po prostu walka biznesowa pomiędzy dwoma przeciwnymi stronami. To tak jak sprzedający staje się nagle kupującym, pracownik Urzędu Skarbowego staje się doradcą podatkowym, bankier zostaje dyrektorem finansowym, dziennikarz staje się specem od PR, a pracownik agencji reklamowej przechodzi do firmy klienta na szefa marketingu.
W moim osobistym kontekście, przejście na drugą stronę barykady polegało na przejściu z banku na dyrektora finansowego, a potem z dyrektora finansowego na doradcę – za każdym razem przedmiot działalności ten sam, a perspektywa inna.
W kontekście definicji blefu: „postępowanie obliczone na wprowadzenie kogoś w błąd” i stwierdzenia, że blefowanie ma być teraz nową Biblią, trudno nie mieć wątpliwości natury moralnej. Stąd moje pytanie o konsulting, jako narzędzie wprowadzania w błąd, a więc grzechu.
I jak, było warto? 🙂
Wiesz, nadal nie wiem – gdybym blefował, było by na pewno łatwiej, przyjemniej i bardziej opłacalnie. Z drugiej strony, to co robię od 20 lat sprawia mi radość, trzyma w napięciu (bo co raz to nowe wyzwania) i powoduje, że nie zauważam jak czas płynie. Chyba jednak było warto 🙂