Implikowana kapitalizacja Facebooka spadła o 5% do 98 miliardów dolarów.
Kapitalizacja, jak zawsze powtarzam na szkoleniach, jest najlepszą metodą wyceny spółki.
Kapitalizacja = ilość akcji x cena akcji na giełdzie
Firma jest po prostu warta tyle, ile inwestorzy są skłonni za nią zapłacić.
Abstrahując od akademickich decyzjach o teorii efektywności rynku (EMH), musimy tylko założyć, że jest wystarczająco duża grupa inteligentnych inwestorów, którzy w sposób racjonalny podejmują decyzje o zakupie akcji w celu maksymalizacji wartości swojego portfela. Nawet jeśli takie założenie będziemy kwestionować, możemy po prostu odwołać się do teorii Surowieckiego o mądrości tłumu. Liczba inwestorów dokonujących codziennie giełdowych transakcji w oparciu o zróżnicowane uzasadnienia swoich decyzji inwestycyjnych powoduje, że takie podejście będzie uprawomocnione.
Dla teoretyków – przypomnę, że NPV każdej giełdowej transakcji wynosi 0.
Początkującym inwestorom wyjaśniam, że za każdym razem, gdy chcecie nabyć jakieś akcje na giełdzie, uważacie, że są niedowartościowane – że ich cena będzie rosnąć. By mogło dojść do transakcji muszą znaleźć się inwestorzy posiadające dane akcje, którzy uważają dokładnie odwrotnie – że akcje są przewartościowane i ich cena będzie spadać. Gdyby wszyscy w tym samym czasie wyceniali akcje tak samo i wierzyli, że są niedowartościowane i ich cena będzie rosnąć, nie doszłoby do żadnej transakcji – nikt nie chciałby sprzedać swoich akcji. Analogiczną sytuację mielibyśmy w odwrotnym przypadku – gdyby wszyscy uważali, że akcje są przewartościowane, nie znalazłby się na nie żaden kupiec i nie byłoby giełdowych transakcji.
Ponieważ Facebook nie jest jeszcze notowany na giełdzie, nie można mówić o kapitalizacji per se. Akcjami Facebooka handluje się jednak na rynku OTC (Over The Counter). Od ponad roku organizowano aukcje, na których inwestorzy mogą sprzedawać i kupować akcje. Pisałem o tym w listopadzie 2010 roku, gdy transakcje na akcjach Facebooka na Secondmarket implikowały wycenę firmy na poziomie 50 miliardów dolarów.
Na ostatnich aukcjach cena którą osiągały akcje implikowała wycenę Facebooka na ponad 100 miliardów dolarów. Na wczorajszej aukcji jednak cena spadła o prawie 5%, obniżając implikowaną kapitalizację do 98 miliardów. Jest tylko jedno zastrzeżenie – przedmiotem akcji były jednostki funduszu, który jest właścicielem akcji Facebooka. Jedna jednostka funduszu odpowiada jednej akcji, a przedmiotem transakcji było 200 tys. jednostek.
Mimo, że wiadomość o spadku implikowanej kapitalizacji Facebooka obiega dziś wszystkie media, zbytnio bym się tym nie przejmował.
Po pierwsze, transakcja odbyła się także na nieco innej platformie – nie wiemy ilu potencjalnych inwestorów z niej korzysta i niewiele też wiemy o ich motywacjach.
Po drugie, jak już pisałem powyżej, przedmiotem transakcji były jednostki funduszu posiadającego akcje Facebooka. Każdy fundusz musi być przez kogoś zarządzany, a to związane jest przecież z kosztami – po co mamy ponosić koszty, jeśli już wkrótce będziemy mogli swobodnie nabywać akcje?
Po trzecie, wszyscy liczą, że cena akcji na IPO będzie niższa niż spodziewana cena na rynku wtórnym. Jest to normalny proces dyskontowania, który powoduje, że w dniu giełdowego debiutu cena akcji idzie w górę i o sukcesie jest głośno we wszystkich mediach. Znacznie łatwiej jest też zachęcić dużą grupę inwestorów do nabywania akcji, jeśli wierzą oni w murowany zarobek – wszyscy analitycy spodziewają się więc dyskonta.
Po czwarte, po debiucie Facebooka pojawi się duża grupa indywidualnych inwestorów, którzy małymi transakcjami spowodują wzrost ceny akcji – wszyscy chcą bowiem być częścią giełdowego sukcesu, wszyscy chcą zarobić, a media już wmówiły „leszczom”, że Facebook dobrą inwestycją jest.
Kapitalizacja Facebooka w dniu giełdowego debiutu będzie więc znacznie wyższa, chyba że w międzyczasie zbankrutuje Grecja i pociągnie to za sobą upadłości banków i efekt domina w globalnym systemie finansowym. Politycy robią co prawda wszystko co można, by nie dopuścić do upadłości – ale to już zupełnie inna bajka.