W grudniu zamilkłem na blogu. Niezależnie od powodów – była mi taka przerwa potrzebna. Musiałem się „przespać” nad blogowym przedsięwzięciem, nabrać do niego dystansu, ocenić dotychczasowe efekty i wygenerować nowe pomysły.
Efekty jak na razie są zadowalające – widać je zresztą na wykresie:
Do grudnia 2009 roku w zasadzie uczyłem się blogowego raczkowania – wejścia na bloga w tym okresie traktuję więc jako błąd statystyczny.
Rok temu, pojawiły się 3 wpisy o wynalazkach, które w sumie wygenerowały około 30 tysięcy odwiedzin (17 728 w jednym dniu po wykopie!). To takie wydarzenie typu „Czarny Łabędź” (pisownia zgodna z prośbą Taleba – z wielkich liter). Także i to muszę potraktować jako błąd statystyczny, bo wpisy o wynalazkach powstały przez przypadek i nie dotyczą mojej pożądanej grupy docelowej.
Pozostaje więc 50 tysięcy odsłon w trakcie roku.
Być może nikomu takie statystyki nie imponują, ale musicie przyznać, że jak na amatorskie działania po godzinach, to wynik jest całkiem niezły. Mobilizuje mnie także do dalszego działania.
Wracam online z nowymi siłami i postanowieniami. Wiem co chcę z blogiem zrobić, wiem po co to robię – nie do końca jeszcze wiem tylko jak to zrobić. Tak więc 2011 będzie jeszcze rokiem eksperymentów. Zwłaszcza, że eksperymentować lubię, a droga jest często ciekawsza od celu.
A teraz zapowiedź tego co będzie na blogu w tym roku:
- Na stronach statycznych pojawią się darmowe, internetowe e-szkolenia – to mój patent na klonowanie połączone z chęcią dzielenia się wiedzą i praktycznymi narzędziami. Do końca roku będę pracował nad konwersją moich materiałów szkoleniowych na format przyjazny wirtualnie. Zaczynam od szkoleń finansowych tutaj. Na początek pójdzie format hipertekstowy, później dojdą materiały multimedialne. Wszelkie sugestie mile widziane 🙂
- Blog będzie bardziej optymistyczny. Największe firmy i największe fortuny powstawały w okresach kryzysu, więc zamiast smętnie komentować sytuację makroekonomiczną zamierzam poszukiwać na blogu pozytywnych aspektów. Zgodnie z prawem przyciągania opisanym w „Sekrecie” – chcę przyciągać ludzi nastawionych pozytywnie do życia i do wyzwań spotykanych po drodze. Gdybym niechcący zboczył z toru, proszę mnie natychmiast przywołać do porządku w komentarzach!
- Zastanawiałem się nad rozdzieleniem treści merytorycznych pomiędzy kilka blogów, a że moja natura bliższa jest „odkrywcy” niż „wyspecjalizowanemu naukowcowi” – dalej będzie renesansowo i eklektycznie. Jeśli jakiś temat mnie zaangażuje i wciągnie, to będę o nim pisał – przynajmniej w 2011 roku. Za rok znów zadam sobie pytanie o kierunek bloga. Jest to o tyle ważne w moim „manifeście programowym”, że wielu menedżerom wytwarza się zjawisko widzenia tunelowego, pogłębiane przez coraz większą specjalizację.
- Wpisów na blogu będzie chyba mniej w tym roku, ale będą one solidniejsze i bardziej przemyślane. Tu będzie mi się niezmiernie ciężko powstrzymać, bo ilość informacji bombardujących moje zmysły i wywołujących chęć natychmiastowej reakcji jest dzięki internetowi przeogromna. Być może poeksperymentuję na Twitterze albo na Facebooku – treści tam będą inne i wymuszone przez krótką formę.
- Słowo pisane zostanie wzbogacone o inne formy przekazu – tu eksperymentuję już od prawie roku i chyba znalazłem metody na obejście napotkanych problemów.
- Będzie więcej o książkach, które warto czytać i co można z nich wysnuć dla siebie. Zwłaszcza, że odkąd mam Kindle czytam ich jeszcze więcej. W końcówce roku przestałem oglądać wiadomości, czytać codzienne gazety i śledzić portale informacyjne. Nie powiem bym wiele stracił, a czuję się dzięki temu znacznie spokojniej. Odciąłem po prostu kanał bombardujący mnie stresogennymi informacjami o katastrofach, wypadkach, strajkach, spotkaniach kryzysowych, podwyżkach podatków, morderstwach i innych negatywnych zdarzeniach, którymi karmią nas codzienne newsy.
- Jedyną stałą jest zmiana – powiedzenie to przyjęło się w końcówce ub. wieku wraz ze skróceniem cyklu życia produktów i postępem rozwoju technologii. Podczas gdy firmy nadal próbują zmusić swoich pracowników do ustabilizowania biznesowych procesów – na blogu, prywatnie, wypowiadam wojnę proceduralizacji prowadzącej do ogłupienia. Jeśli procedura jest niezmienna i stała, to w miarę jej powtarzania zaczynamy czuć się komfortowo i możemy wyłączyć myślenie. Ja chciałbym, by moi Czytelnicy włączali myślenie w tryb turbo – by neurony przechodziły w stan nadprzewodnictwa i by impulsy podróżowały z prędkością nadświetlną. Z drugiej jednak strony, chciałbym uniknąć pobudzania szarych komórek przez strach. Podróżujmy więc bez zbędnej dawki adrenaliny, a jeśli będzie nam ona potrzebna – to tylko w sposób kontrolowany.
Zapraszam więc do wspólnej podróży!