Zapadalność obligacji krajów Unii Europejskiej do końca 2010 roku.
Długi trzeba spłacać.
W tym roku państwa europejskie mają jeszcze do spłaty ponad 400 miliardów Euro. Nie byłoby z tym większego problemu, gdyby było już po kryzysie, a gospodarki poszczególnych państw strefy euro się rozwijały. Tak jednak nie jest. Rynki finansowe nie powróciły jeszcze do swej sprawności sprzed kryzysu, a koszt refinansowania długu będzie wyższy. Nakładają się na to trudne sytuacje poszczególnych państw, niezależnie od tego, na które wskaźniki spojrzymy. Dodajmy do tego sytuacje polityczne w tych państwach i mamy już prawie mieszankę wybuchową.
Iskrą mogą być zarówno impulsy wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Nie tak dawno temu w USA opublikowano informacje jak to fundusz Sorosa zamierza przeprowadzić atak na Euro. Patrząc na historyczne dokonania tego pana, nie zdziwiłbym się, gdyby było już po ataku a Soros chce zarobić podwójnie. Z drugiej strony, równie prawdopodobne jest, że jest to dopiero przygrywka i prawdziwy atak dopiero nadejdzie. Oba scenariusze są równie prawdopodobne, a my dopiero na historycznych wykresach będziemy mogli uzasadnić dlaczego tak się wydarzyło. Czy czeka nas kolejny „czarny łabędź” Taleba?
Jak widać na tym wykresie, zamieszczonym w Der Spiegel, Amerykanie znaleźli patent na obronę dolara – zaatakować Euro! Robią to poprzez derywaty, co daje im dodatkowy efekt dźwigni. Jak by na to nie patrzeć wartość pozycji netto (długich czy krótkich) powoduje transfer pieniędzy od jednych do drugich. I teraz pytania – kim są gracze?, kto w tej grze przegrywa, a kto wygrywa? oraz jakie to będzie miało konsekwencje makroekonomiczne? – stają się bardzo ważnymi elementami układanki.
Tanie Euro zwiększa konkurencyjność europejskiej gospodarki w krótkim okresie. Ale nie jest to jedyny element równania. Wiadomo bowiem, że za ropę i za import z Chin rozliczamy się w dolarach. Jak to wszystko się przełoży na inflację, o której zapomnieliśmy prawie całkiem w ostatnim okresie? Jak przełoży się na stopy procentowe i na dostępność kredytu dla przedsiębiorstw? Jeszcze nie powstał chyba taki model, który by te wszystkie zmienne uwzględnił (nawet w oparciu o teorię chaosu) i przewidział dalszy rozwój sytuacji. Przysłowiowy efekt motyla.
5 marca pisałem o krajach zagrożonych bankructwem. Gdy już wydawało się, że Grecji udało się zażegnać chwilowy kryzys po udanej emisji obligacji, okazało się, że grecka tragedia zamieniła się w surrealistyczną komedię. Otóż premier Grecji obwiniał spekulantów na greckich CDS (Credit Default Swaps – instrument zabezpieczający przed niewypłacalnością dłużnika, w tym wypadku Grecji!) o podrożenie kosztu emisji. Okazało się, że największym spekulantem był państwowy, grecki bank pocztowy – Hellenic Post Bank. Bank ten ubezpieczał się przed niewypłacalnością Grecji kupując CDS-y o wartości 950 milionów EUR w 2009 roku. Sprzedał je z zyskiem w grudniu, zarabiając na nich 35 milionów EUR. Tyle, że ta operacja podrożyła koszt greckiego długu o co najmniej 1%. Totalna głupota!
Ale Grecja, to tylko jeden z europejskich krajów zagrożonych bankructwem. Agencja ratingowa Moody’s napisała niedawno w swej prognozie, że „Portugalię czeka powolna śmierć„. Bardzo kiepska jest też sytuacja Hiszpanii, gdzie napędzająca wzrost branża budowlana padła zupełnie. Cicho jest o Irlandii, której historyczne wzrosty uzależnione były głównie od sektora finansowego. Mało kto wspomina, że zadłużenie Włoch w 2009 roku wynosiło 115% GDP. Nie są to, niestety, pozytywne komunikaty.
I teraz konia z rzędem osobie, która będzie w stanie przewidzieć dalszy rozwój wypadków.