Ostatni weekend miałem odznaczony w kalendarzu jako doroczne spotkania podróżników. Niestety, nie dotarłem do Gdyni ani w piątek, ani w sobotę ani nawet w niedzielę. Powodów było wiele i o wszystkich nie będę pisał. O kilku jednak wspomnieć muszę, bo cóż mogło być ważniejsze od Kolosów 2010?
Początkowo zamierzałem uczestniczyć z prezentacją o Galapagos. Niestety, nie wyrobiłem się z jej przygotowaniem i wysłaniem zgłoszenia w terminie – z Galapagos mam chyba zbyt wiele zdjęć i trudno wybrać te najlepsze. Teraz żałuję – mam za swoje! Powinienem był pojechać przynajmniej jako widz. Dokonałem jednak innego wyboru. A teraz kilka powodów dlaczego:
Powód nr. 1 Finanse 101, czyli moje darmowe, internetowe szkolenie.
Zaczęło je 500 osób bez dwóch! Prawie 500 – jak ładnie to brzmi i tego się zupełnie nie spodziewałem! Z księgową dokładnością powinienem jednak stwierdzić, że wysłałem 498 maili z materiałami z pierwszego dnia szkolenia! Każdego dnia, na pytania odpowiadało coraz mniej osób. Skończyło – do godziny 23:00 w niedzielę – tylko 11.
I to jest jedna z przyczyn, dla której dużą część weekendu poświęciłem na rozmyślaniach. Dlaczego tylko 2% osób wytrwało do końca?
Zadawane pytania nie były trudne. Wystarczyło tylko codziennie kilkanaście do kilkudziesięciu minut poświęcić na każdy temat… Część osób mogła dać za wygraną ze względu na początkowe problemy techniczne – materiały z pierwszego dnia były zbyt obszerne i nie do wszystkich dotarły…
Część osób zrezygnowała zapewne z kontynuacji z obawy przed udzieleniem błędnej odpowiedzi – być może nie wszyscy uwierzyli w moje zapewnienia o całkowitej anonimowości? Powyżej zaprezentowana statystyka ilości osób będzie jedynym śladem, jaki pozostanie na moim komputerze. Oczywiście, z kilkoma osobami rozpocząłem bardziej osobiste dyskusje i – jeśli zechcą je kontynuować – mój adres mailowy pozostaje otwarty.
U wielu uczestników wystąpił prawdopodobnie efekt tzw. „słomianego zapału”. To trochę jak z badaniami Wisemana o których pisałem wcześniej. Dużą cześć weekendu spędziłem więc na rozmyślaniach, jak by to szkolenie poprawić i pozostawić w sieci bez konieczności mojego osobistego uczestnictwa. Plan już mam! Teraz pora by go zrealizować. Poinformuję o tym na blogu, gdy już szkolenie będzie gotowe.
Powód nr. 2 Materiały na prezentację dla Związku Banków Polskich.
W środę mam zrobić prezentację i uczestniczyć w dyskusji na postawione mi pytanie – Z których szkoleń bankowych można zrezygnować w dobie spowolnienia gospodarczego? Pytanie jest niby proste i odpowiedź wydaje się z pozoru oczywista – nasuwa się od razu jako element analizy przyczynowo-skutkowej i odzwierciedla model wnioskowania:
spowolnienie = spadek sprzedaży = redukcja kosztów
Przeanalizowałem dość szczegółowo badania prowadzone na rynku amerykańskim (Beresin & Associates, The Corporate Learning Factbook 2010). Firmy amerykańskie ograniczyły swoje budżety szkoleniowe o 21% w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie jest to tylko wynikiem redukcji zatrudnienia. Spadły także:
- średnie wydatki na szkolenia na pracownika,
- średnia ilość godzin spędzonych na szkoleniach
- dostępność szkoleń dla różnych grup pracowników
- nakłady inwestycyjne na rozwój platform e-learningowych
- wydatki na zakup książek do firmowych bibliotek
Jak zwykle, kryzys wymusił pewną rewolucję w metodach szkoleniowych. I to wiąże się bezpośrednio z moim eksperymentem opisanym powyżej. W 2009 roku radykalnie wzrosła ilość szkoleń dostarczanych on-line, czy to w formie vILT, czy poprzez video czy też poprzez blogi i wikis. Największą jednak rewolucją było coś, co raport w skrócie opisał, ale pozostawił w domyśle, bez wyciągania wniosków! Być może dlatego, że główny wniosek jest sprzeczny z biznesowymi interesami firm finansujących powstanie tego raportu.
Ja ten wniosek dopowiem, choć i mnie uderzy on po kieszeni – być może dlatego, że w ubiegłym roku założyłem odrębny folder na ten temat i śledzę go z olbrzymim zainteresowaniem. A być może dlatego, że „ser się skończył i trzeba szukać nowego magazynu sera”.
Wniosek jest mianowicie taki – W 21. wieku działy szkoleniowe stają się zbędne!
Wystarczy dać pracownikom dobrze skonstruowany portal społecznościowy, narzędzia do automatyzacji „contentu” i startowe tematy szkoleń, a portal zacznie tętnić życiem. Wszystkie firmy, którym to się udało, potwierdzają, że portal musi być oddolny. Nie może być centralnie sterowany! Jeśli tylko organizacja jest wystarczająco duża, to w ciągu kilku miesięcy jakość szkoleń zaczyna przewyższać jakość szkoleń oferowanych przez działy szkoleniowe, nawet tych, które przygotowane zostały przy bardzo wysokich budżetach.
I teraz jak o tym powiedzieć szefom działów szkoleń, którzy w środę przyjdą do ZBP, by szukać uzasadnienia dla swoich decyzji o cięciu kosztów?
W całej swojej karierze spotkałem tylko jednego menedżera, który w wyniku przeprowadzonej analizy, doszedł do wniosku, że jest największym kosztem dla firmy, w której pracował i postanowił sam siebie zwolnić! Ale by pisać o nim, powinienem stworzyć osobny wpis, bądź nawet napisać całą książkę.
Powód nr. 3 Pewien blog, który serendypijnie odkryłem.
Tu nie będę się rozpisywał. Podaję tylko adres bloga Internetowy Obserwator Mediów. Szczególnie zachęcam do obejrzenia filmów stworzonych przez autora: o Balcerowiczu i śladami Pitagorasa. Jak to mówią w nowomowie, pełen szacun dla autora! Pan Bogdan Miś odciągnął mnie skutecznie od spotkań podróżników. Dla osób, które mnie znają, to chyba wystarczy za komentarz.
Powód nr. 4 Opiszę obrazowo.
Co prawda zrobione tydzień wcześniej, bo w sobotę nie wziąłem ze sobą ani aparatu ani nawet komórki
W niedzielny poranek tego błędu już nie popełniłem…
Udało mi się nawet zrobić zdjęcie Pii podczas porannej gimnastyki.
Wybraliśmy się także, by obejrzeć okręty wojenne, które zacumowały przy Westerplatte. Na zdjęciu niemiecki okręt, kontrastujący z napisem
„Nigdy więcej wojny”
Było jeszcze kilka innych powodów, ale na opisanie ich czasu brakuje… Najważniejszym z tych pozostałych była oczywiście weekendowa lektura raportu o upadku Lehmana, ale o tym osobny wpis będzie jutro.