Cytując z przedmowy Tadeusza Kotarbińskiego:
Przedmiotem niniejszej rozprawki Schopenhauera są takie chwyty, których używają w sporze Ci, co za wszelką cenę – a więc i za cenę prawdy i słuszności, poprawności wywodu – chcą koniecznie „postawić na swoim”, zrobić tak, żeby było uznane, że oni mają rację. Dobrze jest uprzytomnić sobie różne możliwe fortele, aby wiedzieć na co można być narażonym w sporach z ludźmi nierzetelnymi
Ostatni raz tę książeczkę czytałem chyba ze 30 lat temu. Sięgnąłem po nią ponownie, albowiem stałem się przedmiotem ataków za mój emocjonalny wpis o katastrofie górniczej. Co ciekawe, większość tych ataków stosowała metody żywcem wzięte z Erystyki.
Muszę przyznać, że nie wszystkie z 38 sposobów opisanych przez Schopenhauera zostały użyte. Doliczyłem się ośmiu różnych technik, przy czym najczęściej stosowany był sposób ostatni. Jeśli trudno było obalić moje twierdzenia, atakowany byłem osobiście. Np. „Raz w życiu zjechałeś do kopalni, rzuciło Cię na kolana, a wiesz więcej niż Nadzór Górniczy. Brawo”. W każdym razie, cieszę się, że miałem powód by po tą książeczkę sięgnąć i co nieco sobie w pamięci odświeżyć. Moim „przeciwnikom” zaś polecam lekturę niewykorzystanych przez nich sposobów, które opisane są tutaj.
I jeszcze jedna refleksja. Jak silny w narodzie jest wallenrodyzm – ale to chyba powód do odrębnego artykułu.
Po lekturze Schopenhauera musiałem się trochę pozytywnie nastawić i udało mi się poprawić samopoczucie słuchając Joela Osteena.
Pomijając wątek religijny, Joel jest jednym z najbardziej motywujących mówców, który jednocześnie stworzył Błękitny Ocean na swoje motywacyjne szkolenia. Do tego, bardzo optymalny podatkowo.