Mervyn King, zarządzający Bank of England, powiedział dziś smutną prawdę o Europie w trakcie konferencji prasowej:
The crisis in the euro area is one of solvency and not liquidity. And the interconnectedness of major banks means that banking systems, and hence economies, around the world are all affected. Only the governments directly involved can find a way out of the crisis.
W tłumaczeniu na polski:
Kryzys w strefie euro jest kryzysem wypłacalności, a nie płynności. Współzależności pomiędzy głównymi bankami oznaczają, że cały system bankowy a zatem wszystkie gospodarki światowe są zagrożone. Tylko rządy bezpośrednio uwikłane mogą znaleźć drogę wyjścia z kryzysu.
Zachęcam wszystkich do zapoznania się z oryginałami dokumentów: link do strony konferencji
Przyznam, że lektura nie nastraja optymistycznie. Możecie też na tej stronie obejrzeć pełną konferencję prasową, łącznie z pytaniami i odpowiedziami (obowiązkowe dla wszystkich bankowców!).
Jeśli dodacie do tego wypowiedź szefa EBRD na temat banków w naszej części Europy, to prawie można popaść w depresję. Dla dyrektorów finansowych jeden prosty komunikat – kredyty będą znacznie trudniejsze do pozyskania w średnim okresie. Dobrze mieć plany awaryjne, emitować własne obligacje i liczyć się z upadłościami banków europejskich. Banki kredytują gospodarkę, ale koncentrują się na największych i najlepszych firmach. Niestety ucierpi sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Widać to zresztą w Polsce w wynikach ankiety przeprowadzonej w ub. miesiącu wśród polskich banków przez NBP:
Pełną ankietę znajdziecie tutaj
PS. Dla niebankowców winien jestem jeszcze wytłumaczenie wykresu powyżej. PD, czyli Probability of Default to prawdopodobieństwo wystąpienia zaległości w spłacie kredytów. Wyliczane jest ono na bazie modelu skonstruowanego w oparciu o dane historyczne. Na bazie tego współczynnika banki zarządzają swoimi portfelami kredytowymi i obliczają premię za ryzyko. To co widzicie na wykresie pokazuje obliczenie odwrotne – na bazie rynkowej premii za ryzyko policzono prawdopodobieństwo zaprzestania obsługi zadłużenia. W przypadku Grecji wynosi ono 100%. Portugalia – 60%. Ciekawie przedstawia się sytuacja dla Irlandii, bo działania naprawcze spowodowały, że prawdopodobieństwo spada i rynek to właściwie wycenia. Oby jeszcze ten wykres zrozumieli politycy
nie stosowaliśmy metod „agresywnego” księgowania.
Mirku, przespałeś 4 lata :-))
Fundusz drogowy, nie tylko nie należy do budżetu, ale nawet z sektora finansów publicznych został wyłączony. Dlatego deficyty budżetu tak bardzo rozjechał się z deficytem podawanym przez eurostat. (W tym roku 40 vs 88 mld zł).
Chodzi o coś innego. Czym innym jest deficyt państwowy w czasach kontrakcji kredytu prywatnego, a czym innym w czasach, gdy ten kredyt normalnie płynie.
Nie przespałem, wiem co mówię – zobacz tutaj – rozdział III. Ale tak prawdę mówiąc 80% rzeczy z całego dokumentu robionych jest w pozostałych państwach europejskich „poza budżetem” przy wykorzystaniu różnych struktur finansowania projektowego. Dlatego będę upierał się, że budżet budżetowi nie równy. W dziedzinie wydatków infrastrukturalnych i ich finansowania jesteśmy jeszcze w kategorii trzeciego świata.
Z analizu wykresu wynika jeden wniosek. W 2007 roku PD wynosiło 0 i żadnego ryzyka nie było. Wtedy trzeba było kupować Greckie 10-cio latki pod korek :-][
W 2007 jeszcze wierzono, że obligacje państwowe są wolne od ryzyka… Problem Grecji pojawił się w 2 połowie 2008 roku i zaczął być nagłaśniany dopiero w końcówce roku… W 2009 roku wyszły na jaw kreatywne instrumenty GS i okazało się, że nic już nie jest takie jak było
ale jeżeli rynek błędnie wyniecał ryzyko w 2007 roku, to dlaczego wierzymy, że taraz wycenia je poprawnie ? Oczywiście po fakcie znajdzie się wytłumaczenie — „rynek wtedy nie wierzył w masową interwencję ECB i puszczenie rezerw.”
W przypadku Europy, przesilenie jest bardzo blisko.
Ale musimy patrzeć na to gdzie modele są błędnę. Gdzi modele historyczne muszą się mylić. Tak naprawdę dopiero to napara pesymizmem. W Polsce był gigantyczy deficyt państwowy, pozornie podobny jak we Francji czy USA, tyle, że w USA być on w kontekście zamrożenia rynku kredytu prywatnego. W Posce w kontekście normalnie funkcjonującego rynku kredytoweg (kredytów hipo co roku było po 40 mld zł).
Sylwek, tu popełniasz błąd w ostatnim akapicie. Deficyt budżetu Polski był znacznie niższy niż Francji, bo my nie stosowaliśmy metod „agresywnego” księgowania. Np. wszystkie duże projekty infrastrukturalne są u nas finansowane przez budżet, a we Francji przez tzw. kontrakty DBFO. Jeśli my budujemy drogę, to finansowana jest ona bezpośrednio z budżetu. Jeśli Francuzi budują drogę, to w budżecie nie masz żadnych wydatków – pojawią się one dopiero rozterminowane w przyszłości, w długich okresach… U nas pojawia się deficyt, we Francji pojawia się dług ukryty poprzez wehikuł pod nazwą „partnerstwo publiczno-prywatne”.
A zgadzasz się Mirek z tak niskim prawdopodobieństwem PD dla USA? Przecież tam także zadłużenie wzrasta bardzo szybko i nie widać szybkich możliwości odwrócenia tego trendu?
Ukłony!
Marcin, ale tam FED drukuje bez limitu – muszę odgrzebać pewne opracowanie z DB z 2007 roku pt. „Dlaczego nie sądzimy, że USA zbankrutuje”. Wtedy uważałem, że analitycy DB nie mieli racji. Teraz po wszystkich interwencjach FED przyznaję, że to ja się myliłem. Jeśli zerkniesz do źródła (link do konferencji prasowej w BoE) i zerkniesz na raport, to zobaczysz, że np. spready kredytowe dla firm amerykańskich są znacznie niższe w grade’ach spekulacyjnych niż dla porównywalnych firm europejskich. Różnica wynika ze sposobu zarządzania procesem restrukturyzacji w bankach – ale to już inna bajka. Zapewne napiszę o tym wkrótce…