Brakujące nazwiska na liście Wprost

W rankingu najbogatszych Polaków, opublikowanym w ostatnim numerze Wprost, zabrakło 17 nazwisk z listy 2009. Te 17 osób reprezentowało w ubiegłym roku majątek ponad 13 miliardów złotych – co się z nimi stało, czyżby zbankrutowali? A może rzeczywiście w naszej polskiej mentalności ta lista reprezentuje „listę 100 trędowatych„, jak napisał Tomasz Lis w felietonie wprowadzającym numer?

Kogo więc brakuje?

Brakuje po pierwsze dwóch wspólników, którzy na liście Wprost figurowali nieustannie od 2003 roku – panów Smołokowskiego i Jankilewicza. Czyżby zrezygnowali z polskiego obywatelstwa i dlatego przestali się kwalifikować?
A może raczej – po atakach na ich firmę, po przesłuchaniach przed komisją śledczą, po nalotach ABW na ich biura – doszli do wniosku, że w Polsce nie opłaca się rozwijać biznesu.

Osobiście wcale im się nie dziwię – pozostawili sobie biznes „szczątkowy” w kraju nad Wisłą, przenosząc cały ciężar działalności za granicę. Szkoda trochę, bo ich globalna firma rozwija się bardzo dynamicznie i jest jedną z 5 największych firm w swojej branży, z obrotami ponad 47 miliardów dolarów. A jeszcze przed trybunałem arbitrażowym w Szwecji toczy się sprawa przeciwko rządowi polskiemu, która kosztować nas będzie około 700 milionów USD. Przyjdzie nam wszystkim za to zapłacić, bo rządowe organy przekroczyły granice prawa. Podziękujmy partii tropiącej przekręty, bo to od niej zaczęła się cała „afera”. Szkoda!

Brakuje też p. Hieronima Ruty, wspólnika p. Solorza, który w 2009 roku zajmował na liście Wprost 26 miejsce. Cytując marcowy artykuł z Forbes, „Ruta zwiększa swój stan posiadania w Polsacie w imponującym tempie. Razem z akcjami, które objął w maju, dysponuje 17-proc. pakietem udziałów w spółce. Gdy dodamy do tego 14 proc. Cyfrowego Polsatu, to okaże się, że majątek Ruty jest wart 1,5 mld zł, a to daje mu 13. miejsce na liście najbogatszych Polaków” – czy to tylko przeoczenie dziennikarzy, że pan Ruta nie znalazł się na liście?

Brakuje także p. Mariana Kwietnia – temu biznesmenowi przestało się powodzić w 2008 roku, gdy jego majątek Wprost wyceniło na 1400 milionów. Na liście w 2009 roku wyceniono go już tylko na połowę tej kwoty, a obecnie cisza medialna… Kilka spółek mu zbankrutowało… W ostatnich publikowanych notach biograficznych podawano, że jest właścicielem 22 spółek, choć w KRS występuje tylko w 17 pozycjach. Czyżby tak bardzo popłynął na opcjach, czy też popełnił jakieś inne błędy w zarządzaniu? Wydawało się, że miał dość przejrzystą strategię, która od wielu lat przynosiła mu sukcesy.

Na liście 2010 nie zauważyłem naszej czołowej bizneswoman – pani Anny Podniesińskiej, której majątek wyceniany był w ubiegłym roku na 650 milionów. Ciekaw jestem, co spowodowało, że w tym roku nie znalazła się na liście.

Brakuje mi także twórców LPP – czyli panów Lubiańca i Piechockiego. Wedle raportu rocznego, nadal posiadają ponad 550 tys. akcji, a przy cenie 1140 zł (31 grudnia 2008) i 1590 (31 grudnia 2009) ich majątek powinien wzrosnąć. Dziwne to przeoczenie.

Z listy 2009 zniknęło jeszcze 10 nazwisk. Natomiast bardziej zastanawia mnie dlaczego niektóre nazwiska nie pojawiają się w ogóle?

Gdyby chodziło tylko o właścicieli spółki prywatnych, to jeszcze byłbym w stanie zrozumieć – przebrnięcie przez sprawozdania w Monitorze B rzeczywiście może być koszmarem. Jeszcze gorzej było do niedawna ze sprawdzaniem spółek w KRS, choć od jakiegoś czasu za stosunkowo nieduże pieniądze można zakupić raporty przez internet, ze sfotografowanymi stronami dokumentów składanych do teczek. Coraz więcej firm składa swoje doroczne sprawozdania finansowe w formie elektronicznej i dane te są znacznie szybciej dostępne.

Całkowicie niezrozumiały jest dla mnie brak nazwisk osób kontrolujących spółki publiczne. Przecież w przypadku spółek notowanych na giełdzie znacznie łatwiej wycenić jest wartość akcji i tym samym wartość majątku ich właścicieli. A niektórzy z nich pozostają w medialnym cieniu, pomimo dostępności informacji.