Wskaźnik bieżący jest jednym z tzw. wskaźników płynności.
Historycznie wskaźnik ten mówił nam o zdolności firmy do regulowania bieżących zobowiązań. Zakładało się, że powinien być wyższy od jedności, tzn. aktywa bieżące, w skład których wchodzą głównie zapasy, należności i środki pieniężne, powinny być wyższe od krótkoterminowych zobowiązań.
W literaturze spotyka się często następującą definicję wskaźnika:
wskaźnik bieżący = aktywa bieżące / zobowiązania bieżące
Wynika ona ze spolszczenia angielskiej definicji, w której aktywa obrotowe to current assets, czyli właśnie aktywa bieżące, a zobowiązania krótkoterminowe to current liabilities, czyli w bezpośrednim tłumaczeniu zobowiązania bieżące.
Polska praktyka rachunkowości operuje jednak innymi pojęciami i dlatego często w literaturze spotkamy się z następującą definicją:
wskaźnik bieżący = aktywa obrotowe/ zobowiązania krótkoterminowe
Interpretacja stosowana w literaturze jest jednak błędna z kilku powodów:
- wskaźnik bieżący > 1 wcale nie oznacza, że firma nie będzie mieć problemów z regulowaniem bieżących zobowiązań. Nic bardziej błędnego! Może się bowiem okazać, że zapasy są niezbywalne, należności nieściągalne, a gotówka wykazana w bilansie stanowi zabezpieczenie kredytu długoterminowego i firma nie ma do niej dostępności.
- wysoki wskaźnik bieżący może świadczyć o kiepskim dyrektorze finansowym – zobowiązania krótkoterminowe są bowiem najtańszą formą finansowania i generalnie firmy dążą do obniżenia wskaźnika
- firmy stosujące JIT albo Lean Management zawsze będą wykazywać wskaźnik bieżący na poziomie poniżej 1 – wynika to ze stosowanej filozofii zarządzania.
Widać to zresztą w trendach poziomu wskaźnika bieżącego dla amerykańskich przedsiębiorstw:
.
Na przełomie lat, firmy dążą do zmniejszania zapotrzebowania na kapitał pracujący poprzez optymalizację zapasów, skracanie cyklu należności (bądź to poprzez politykę kredytowania odbiorców albo przez usługi typu factoring). Jednocześnie wykorzystują swoją pozycję rynkową do negocjowania długich terminów płatności ze swoimi dostawcami.
Na wykresie powyżej możemy zaobserwować szczególnie dobrze optymalizację zapasów. Różnica pomiędzy wskaźnikiem bieżącym i szybkim polega bowiem tylko na wykluczeniu zapasów z licznika.
Od ponad 20 lat szkoda czasu na liczenie tych dwóch wskaźników. Znacznie lepiej możemy zdiagnozować płynność firmy poprzez zrozumienie cyklów kapitału pracującego w dniach. By to zrozumieć, musimy jednak powrócić do konstrukcji wskaźnika bieżącego.
Zacznijmy od licznika.
Aktywa bieżące, to aktywa obrotowe. Najlepszą definicję znajdziemy w ustawie o rachunkowości:
Dla celów analitycznych możemy pominąć rozliczenia międzyokresowe kosztów. Oczywiście zignorujemy tą pozycję tylko wtedy, gdy nie stanowią one istotnego składnika aktywów obrotowych. Takie uproszczone podejście będzie miało zastosowanie dla większości przedsiębiorstw.
Możemy więc nasz wzór na wskaźnik bieżący przekształcić w następujący sposób:
Logika wskaźnika staje się bardziej czytelna. Możemy też łatwiej zrozumieć, dlaczego wskaźnik ten nie spełnia żadnej użytecznej funkcji w analizie. Wysoki wskaźnik bieżący może znaczyć zarówno, że firma ma wysoką płynność, jak i że tej płynności nie posiada. Poleganie na samej wartości wskaźnika może doprowadzić nas do błędnych wniosków.
Załóżmy następujący przykład – firma ma wysoki wskaźnik bieżący. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nie będzie miała żadnych problemów z regulowaniem krótkoterminowych zobowiązań. Jeśli natomiast przeanalizujemy poszczególne składniki licznika, może się okazać, że firma:
- ma wysokie zapasy niezbywalne
- ma nieściągalne należności, na które nie dokonała jeszcze odpisu aktualizacyjnego
Jest też jeden istotny powód, dla którego wskaźnik ten może być bezużyteczny. Poddaje się bowiem stosunkowo łatwo manipulacji. Dyrektorzy finansowi często sterują tym wskaźnikiem. Jeśli wskaźnik bieżący >1, to spłacając zobowiązania bieżące posiadaną na koncie gotówką na koniec okresu obrachunkowego – poprawią wskaźnik bilansowy:
Trochę inaczej trzeba tym wskaźnikiem sterować, gdy jest on poniżej jedności. Firma przestaje wtedy płacić dostawcom w ostatnim kwartale i wskaźnik automatycznie się poprawia. Dyrektor finansowy spłaca zobowiązania handlowe tuż po dniu bilansowym (np. 3 stycznia) i w ten sposób może ocalić zdolność kredytową firmy. Dzieje się tak dlatego, że w wielu bankach stosuje się kryterium odcięcia na poziomie 0,8-0,9. Oznacza to, że firma z niższym wskaźnikiem nie otrzyma rolowania kredytu obrotowego, a to już bezpośredni powód do utraty płynności.
A teraz dowód na to, że wskaźnik bieżący powinien dążyć do zera.
1) W dobrze zarządzanej firmie musimy optymalizować zapasy. Firmy stosują różne techniki by zarządzać zapasami. Poczytajcie o tym choćby w „Drodze Toyoty”, gdzie zapasy utrzymywane są na poziomie dni lub nawet godzin. Zapasy powinny więc dążyć do zera.
2) Konieczności minimalizacji należności nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Tu również firmy dobrze zarządzane próbują tak konstruować swoją ofertę dla odbiorców, by należności nie było
3) Jak zapewne czytaliście już wielokrotnie na moim blogu, firma nie powinna utrzymywać zbyt wysokiego poziomu gotówki. Gotówka musi pracować, musi być inwestowana w inne składniki aktywów na których będzie generować ROA.
4) Jeśli prawdą są punkty 1-3 powyżej to licznik dążyć będzie do zera.
5) Koszt finansowania w dużej mierze zależny jest od tenoru – im krótszy czas, tym tańszy pieniądz. Tak więc dobry dyrektor finansowy będzie dążył do zapewnienia jak najtańszych źródeł finansowania. Więcej na ten temat znajdziecie w zakładce „zarządzanie pasywami”.
6) Jeśli licznik będzie dążył do zera, a mianownik do nieskończoności, to wskaźnik bieżący będzie dążył do zera.
By zrozumieć płynność firmy, możemy zapomnieć o tytułowych wskaźnikach i zamiast tego skoncentrować się na zrozumieniu cyklu zapasów, należności i zobowiązań – więcej na ten temat znajdziecie w zakładce „zarządzanie kapitałem pracującym”