Irlandzki pracowity weekend

Niedokonczona centrala Anglo-Irish Bank w DoblinieW ubiegłym tygodniu irlandzki minister finansów, Brian Lenihan, powtarzał wszem i wobec, że Irlandia nie ma problemów z płynnością i do czerwca 2011 roku nie będzie potrzebowała nowego finansowania. Wtórował mu premier Cowen, a rządowi spin-doktorzy próbowali przekonać media, że to pozostałe państwa strefy euro, chcą na siłę Irlandię ratować.

W czwartek, rząd irlandzki nagle zmienił zdanie. Co takiego wydarzyło się w czwartek?

Jakie nowe informacje spowodowały, że w jeden dzień cała strategia finansowa państwa musiała ulec zmianie?

I to zmianie o 180 stopni! Teraz okazuje się, że rząd irlandzki pilnie potrzebuje pieniędzy!

W czwartek spekulowano, że Irlandii potrzeba będzie pomiędzy 50 a 90 miliardów EUR. Minister Lenihan zdradził, że potrzebne będzie 70 miliardów EUR i cały pakiet pomocowy zostanie wynegocjowany przez weekend. Dziś mówi się już o pomocy sięgającej 120 miliardów EUR. Oficjalne warunki pakietu pomocowego nie zostały ogłoszone dziś rano, tak jak zapowiedziano. Zostaną  dopracowane w najbliższym czasie – może w tym tygodniu, a może zajmie im to dłużej. Najważniejsze, że jest porozumienie – rynki finansowe mogą odetchnąć.

Skąd nagle wzięło się 120 miliardów euro?

Tegoroczny deficyt budżetowy Irlandii wynosi przecież tylko 19 miliardów euro – więc skąd tak duże zapotrzebowanie na nowe finansowanie?

Oficjalnie nie podano żadnego wyjaśnienia. Można je jednak odczytać między wersami. W mojej prywatnej ocenie klucz do zagadki kryje się w wypowiedziach prezesa ECB. Jean-Claude Trichet powiedział bowiem, że nie będzie finansował w nieskończoność banków, które nie mogą sobie poradzić samodzielnie na rynku. A że trzy największe irlandzkie banki nie potrafią samodzielnie finansować swojej działalności, a ponadto pożyczyły ostatnio 120 miliardów euro od ECB – tu tkwi chyba bezpośrednia przyczyna europejskiej interwencji.

Tylko dlaczego o europejską pomoc ubiega się rząd, a nie banki?

Wyjaśnienie w skrócie

Od 2008 roku ceny nieruchomości w Irlandii spadły o 50-60%. Deweloperzy stali się niewypłacalni, nowe budowy zostały wstrzymane, nie ma chętnych do zakupu nieruchomości; banki powinny były utworzyć rezerwy na poczet nieobsługiwanych kredytów, ale to spowodowałoby, że musiałyby wykazać straty przekraczające kapitały, i w konsekwencji upadłby cały system bankowy w Irlandii.

Banki poprosiły więc o pomoc państwa. Rząd, postawiony pod ścianą, uległ. Nie tylko dofinansował banki poprzez odkupienie dużej części złych kredytów, za prawie 50 miliardów euro (NAMA), ale także udzielił bankom rządowych gwarancji by zapobiec panice. Teraz, gdy ECB żąda spłaty, irlandzki rząd zdał sobie sprawę z tego, że deficyt budżetowy wynosi nie 19, ale co najmniej 139 miliardów i to było to czwartkowe odkrycie.

W trzech irlandzkich bankach próbują się teraz doliczyć ile tak naprawdę potrzeba pieniędzy.

Może się okazać, że potrzeba znacznie więcej i dlatego nie ogłoszono jeszcze o jaką kwotę prosi rząd irlandzki. Możemy trochę pospekulować i zobaczyć ile mogą dostać.

EFSM gotowy jest udzielić 60 miliardów, EFSF jeszcze nie podało kwoty, ale 450 miliardów (+/-) musi jakoś rozłożyć na kilka innych krajów. IMF udzieli kredytów na 50% tego, co przeznaczy Unia Europejska. Do tego, Wielka Brytania gotowa jest udzielić dodatkowej bezpośredniej pożyczki na 7 miliardów funtów. Również i Szwecja ogłosiła, że udzieli Irlandii dodatkowego bezpośredniego kredytu.

Tylko czy to wystarczy?

Jest jeszcze jeden drobny problem – irlandzka partia zielonych postanowiła ogłosić votum nieufności i wystąpić z koalicji rządzącej. Zażądali dziś ogłoszenia parlamentarnych wyborów na styczeń. Czy nie spowoduje to irlandzkiej rewolucji? Cóż, trzeba będzie poczekać i zobaczyć.

Na razie wiadomo tylko, że kryzys finansowy przekształcił się już w kryzys polityczny, a obecny rząd zapewne nie utrzyma się przy władzy.

Klaudia Grunt zilustrowała mi tu wspaniale irlandzką sytuację. Została niestety wprowadzona przeze mnie w błąd i zamiast miliardów na rysunku są biliony:

Problemy Irlandii

14 myśli na temat “Irlandzki pracowity weekend”

  1. Ups, i znów pewne niedoszacowanie – tym razem pomyliłem się o 10 miliardów euro. Dzisiejszy FT donosi:
    „Just how serious a liability this had become was revealed on Monday, when officials disclosed that the Irish central bank had extended €20bn ($27bn) of exceptional liquidity to the banks in September and October – over and above the €130bn they had been lent by the European Central Bank, which itself was one-quarter of all ECB lending to eurozone banks.”
    Nie wiedziałem też o tych 20 miliardach z Banku Centralnego Irlandii, więc pi razy drzwi mówimy zapewne o jakiś 200 miliardach koniecznej pomocy.

  2. Prices for residential property have sunk 36 percent since peak in 2006, according to an index compiled by Irish Life & Permanent Plc and the Economic & Social Research Institute in Dublin.

    1. Side, dzięki za rzetelną informację – wygląda na to, że banki kłamią w swoich raportach dla rządu, chyba że mają podstawy – zapomniałem o ESRI ale już nadrabiam braki:

      indeks cen nieruchomości w Irlandii

      Z drugiej strony mamy taką kwalifikację „The index is based on the agreed sale price and is calculated using data from mortgage drawdowns. Therefore a lag exists between the time the sale price is agreed and when the mortgage is drawn down.” Czy to możliwe, że w ostatnich miesiącach ceny poleciały w dół o tyle ile w pierwszych trzech kwartałach? Ten lag mógłby tłumaczyć róznicę.

      1. Wydaje mi się, że to systematycznie spada, może w tym półroczu trochę mocniej, ale początek roku też cudny nie był.
        Na początku całej tej bessy wielu „inwestorów” (tj. np. większość taksówkarzy) postanowiła zamknąć oczy, albo ewentualnie wystawić ofertę po kosmicznej cenie czekając na frajera. To się niczym nie różniło od psychologii graczy giełdowych.
        Banki dużo chyba wtopiły nie tyle na „residential” co na deweloperce, głównie na rubieżach miast i miasteczek. Ceny ziemi wyparowały, są połacie znów zamieniane na rolną.
        No i do tego kolesiostwo – to małe państwo, „elita” razem do szkoły, razem na piwo, razem na golfa – pożyczali zatem koledzy kolegom albo sobie samym na kolejnego porshe / maybaha (nawet nie wiem jak to się pisze,hihi) lub na pseudo inwestycje w deweloperkę, bez patrzenia na ręce, bo to przecież dobry kolega był.

      2. Tak Side, bardzo dobrze to zdiagnozowałeś – być może właśnie ten spadek nieruchomości o 50-60% uwzględnia spadek cen ziemi, bo to się nie przełoży na ceny domów, a zapewne był większy niż to co prezentowałeś w poprzednim komentarzu. I jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by banki celowo mijały się z prawdą w raportach dla rządu.

        Swoją drogą zauważyłem w The Irish Times, że strasznie dużo ogłoszeń o sprzedaży BMW o niskich przebiegach. Ceny jakby znacznie niższe niż w Polsce. Ciekaw jestem czy to poleasingowe?

      3. Co do BMW i tym podobnych, to nowe zielone podatki załatwiły te duże samochodziki. Za takiego BMW X5, albo Land Rovera, to będzie pewnie ze 2000 na rok + ubezpieczenie pewnie z 1000 średnio plus paliwo, więc jak ktoś robotę stracił i ma dwa albo trzy takie to czas opylić. No ale kto to kupi? Stąd takie ceny… większość tych wozów jest w świetnym stanie .

  3. Tak w ogóle to mam pytanie do ciebie, jako do eksperta od bankowości.
    Jak to jest, że te banki od lat zatrudniające najlepszych i najzdolniejszych obywateli kuli ziemskiej są tak fatalną inwestycją i tak fatalnymi instytucjami???

    Coś tu nie gra ;).
    Mi się nasuwa chyba jedna odpowiedź już bez czepiania się kadr, po prostu sam model biznesowy „jechania” bądź co bądź na kredyt jest skazany na porażkę w okresach szoków systemowych. To coś jak inwestor który kupuje aktywa tylko na mały lewar np. 2:1, wszystko cacy do czasu aż bum… pacnie w dół -50%.. nic nie zostaje…

    1. Side, pisałem o tym jakiś czas temu – ale się do tego raz jeszcze odniosę.

      Po pierwsze, banki odeszły od tradycyjnego modelu, gdzie udzielano kredytu na bazie indywidualnej oceny. W bankowości detalicznej królują teraz modele demograficzne i statystyka. Jeśli poczytasz The Irish Times, to zobaczysz, że opisanych jest wiele przypadków, gdzie ludzie drukowali sobie payslips, by zwiększyć swoją zdolność kredytową – nikt tego nie weryfikował i nie sprawdzał. Przeczytaj koniecznie książkę Maxed Out (albo zobacz film) – tam bardzo ładnie zilustrowano problemy z modelem bankowości detalicznej – szczególnie jeden moment pozostaje mi w pamięci, gdzie pewna pani profesor z Harvardu robi prezentację, i mówi, że jeśli zmienią odrobinę swój model scoringowy i odetną 10% kredytów, to portfel złych kredytów im się zmniejszy o 70-80%. I wtedy jeden z bankierów mówi, że spadnie im podobnie zyskowność, bo na tych subprimowych kredytach zarabiają najwięcej.

      Po drugie, w bankowości przedsiębiorstw zbyt często banki wychodzą za wcześnie i to powoduje pogorszenie się ogólnej sytuacji makroekonomicznej i w konsekwencji większe straty na całym portfelu. Jako inwestor wiesz zapewne, że w trakcie boomu decyzjami rządzi chciwość i zachłanność, podczas gdy w okresach niepewności decyzje podejmowane są w oparciu o strach. Wykształcenie nie ma tu większej roli – decyzje podejmowane są w oparciu o emocje. Gdy zaczynałem swą pracę w banku, najważniejsza była dla mnie siła podpisu. To ja kontrolowałem jakość swego portfela. W latach 90-tych nastąpiło rozdzielenie sprzedaży od ryzyka i teraz sprzedawcy nie kontrolują jakości swego portfela. W bankach toczą się wojny pomiędzy sprzedażą a ryzykiem i to powoduje, że jest jak jest. Sprzedawcy robią wszystko, by zrealizować swoje budżety sprzedaży, bo od tego zależne są premie i bonusy. Jest duży nacisk na ryzyko by puszczało transakcje – pojawia się strata i nagle ryzyko zaczyna w tej wojnie wygrywać i zaostrza ogólną politykę kredytową. W banku spada sprzedaż, jest zagrożenie, że pogorszy się rating i w tym momencie zaczyna znów wygrywać sprzedaż. I to powoduje cykliczność… i większą wolatylność okresowych wyników.

      Model jazdy z lewarem jest dobry – ale tylko wtedy, gdy kredyt przeznaczony jest na inwestycje w CAPEX.

      Niestety, przez ostatnich 20 lat rozwinął się nam rynek instrumentów pochodnych, a to w dużej mierze czysta spekulacja. Z jednej strony banki zamiast budować dobre portfele kredytowe, po prostu je budują, a potem sprzedają sobie CD, po cenie niższej niż „credit loss norm” i przestają się interesować jakością portfela, bo z ich perspektywy jest ubezpieczony. Ach, tu mógłbym całą książkę napisać na ten temat 🙂

      A pro po inwestowania z lewarem zobacz ten wpis, choć na razie nie jest jeszcze ogólnodostępny

  4. Mirku, ceny nieruchmosci na pewno nie spadly w Ire srednio o 50-60%. Teraz to moze bedzie z -35% max, na poczatku roku to moze bylo srednio z -25% Owszem na „wsiach”, w commuter belt, to ceny spadly po 50-60%, ale to sa ekstrema.
    W sumie to jednak ceny ciagle sa kosmiczne… takie domki ala „budy dla konia albo psa ;)” ciagle po 150-200k (bylo czasem i 300k). Maly domek w ok lokalizacji to ciagle 400-500k (bylo z 700k). Chore ciagle…
    ps. Najbardziej przerazajace w sumie w tych irlandzkich bankach bylo juz to, ze po spadku 10%-20% to one juz mialy totalne starty i gwarantowane bankructwo (bez pomocy). Po prostu ich margines bledu byl tak maly, ze by skazane na upadek wczesniej czy pozniej….

    1. Side, te 50-60% cytowałem za raportami AIB i BoI – oczywiście w dobrych lokalizacjach zapewne te spadki ceny nie są aż tak duże, ale – 1) pamiętaj o nieruchomościach komercyjnych, 2) ceny superluksusowych domów spadły znacznie bardziej niż te przeciętne. Po uśrednieniu spokojnie może być i 50%-owy spadek. Ale dzięki za info o cenach.

  5. Rząd w gruncie rzeczy utrzymuje się z lobby hehe… gdyby takie nie istniało rządy nie byłyby potrzebne. Nie możemy wierzyć, że banki same się dokapitalizują bo skąd ? Granica jest rozmyta, a odpowiedzialnością się żongluje. Jest w tym ta niewidzialna pomocna ręka.. jedni ją widza inni nie i mówią, że żąglerka sztuką jest : ) .

    W sumie to wszystko stoi mi w pewnej sprzeczności.
    Weźmy przykład PL. Mamy coś takiego jak rekomendacje T,S,E,X czy jakie sobie Kluza wymarzy.
    Jak to wygląda w IR?

    A teraz basel .. są zasady? Są. Manipulują? No pewnie. Po co?

    Wg mnie stress testy zbadały co miały zbadać. Dały informacje.
    Teraz informacją handlują i doją system. Kto na tym zarabia?

    Te lekcje życia na kredyt to chyba powinien być przedmiot obowiązkowy.. 🙂
    Traktat Lisboński pokazał, że ogół nie ma szans ze strukturą.

    1. Reptile, o dokapitalizowaniu banków można by cały traktat napisać, choć z drugiej strony można poczytać sobie o historii banków. To co się dzieje niewiele się różni od tego co działo się choćby w latach 20-tych ub. wieku. Jest tylko jedna różnica – banki mają teraz gwarancje państwowe. W wielkim kryzysie za ich straty płaciła mniejsza grupa osób, teraz te straty rozkładają się na nas wszystkich. A decyzje rzeczywiście podejmuje się inaczej, jeśli odpowiedzialność jest przeniesiona na kogoś innego – stąd tak wielka dyskusja obecnie na temat „moral hazard” i „moral risk”.

      Poszukaj sobie „banking banana skins 2010” – nie pamiętam czy o nich pisałem na blogu, ale to takie cykliczne badania czego boją się banki – potem porównaj sobie jak się zmieniała ta lista przez ostatnich 10 lat. Teraz banki najbardziej boją się regulacji. Problem w tym, że regulatorzy w bankach centralnych nie rozumieją ryzyka – model bankowości się bardzo zmienił, a do nich to zbytnio nie dociera. Czytałem niedawno książkę „Lords of Finance” i nie moglem się nadziwić, że najlepsi bankierzy centralni z uporem trzymali się przestarzałych modeli, podczas gdy I wojna światowa niszczyła gospodarki i wiadomo było, że tylko w jeden sposób uda się wyjść z narastającego zadłużenia. Teraz też tego jakby nie zauważamy – choć na własnym, polskim przykładzie ćwiczyliśmy to w 1990 roku.

      Stress testy były bzdurne – nie zbadały nic – wysłały tylko komunikat na rynek, że jest lepiej niż się spodziewano, by każdy mógł się na nie powołać i działać jak dawniej.

      Co do lekcji życia na kredyt – czytam obecnie znacznie ciekawszą lekcję „The Great Depression: A Diary” – zerknij, przeczytaj sobie fragmenty i podziel się wrażeniami. Dla mnie rewelacyjne lektura dla wszystkich myślących osób na dziś.

Dodaj odpowiedź do reptile Anuluj pisanie odpowiedzi